Ukazała się nowa książka jednej z najwybitniejszych współczesnych pisarek rosyjskich
Niezmierzone jest bogactwo tej książki – bogactwo historyczne i współczesne, społeczne i obyczajowe, polityczne i religijne, intelektualne i psychologiczne. Ulicka łączy fakty i fikcję, pisze prostym językiem, a przecież jej dzieło jest niezwykle złożone, na wielu poziomach – tak, jak tylko wielka literatura potrafi
Niezmierzone jest bogactwo tej książki – bogactwo historyczne i współczesne, społeczne i obyczajowe, polityczne i religijne, intelektualne i psychologiczne. Ulicka łączy fakty i fikcję, pisze prostym językiem, a przecież jej dzieło jest niezwykle złożone, na wielu poziomach – tak, jak tylko wielka literatura potrafi.
Na zajmującą powieść wystarczyłoby życie (prawdziwe) tytułowego bohatera:Żyda urodzonego w Polsce, który miał lat kilkanaście, gdy wybuchła wojna, przedstawiał się jako syn Polki i Niemca, tłumaczył w białoruskim gestapo i ratował swych rodaków. Charyzmatycznego człowieka, który przeszedł na chrześcijaństwo, a potem, cudem ocalony, wyjechał do Izraela, by wstąpić do klasztoru na Karmelu, pomagać ludziom i wciąż walczyć o godność, o prawdę, o rzeczy najważniejsze…
Lecz wokół Steina i jego niezwykłej historii Ulicka misternie buduje cały kosmos ludzkich losów, układających się w dramatyczną, pełną paradoksów i zawirowań panoramę XX wieku.Tworzą ją listy, spisane rozmowy, fragmenty dzienników, wspomnienia, notatki i inne świadectwa, z których stopniowo poznajemy zarówno losy Steina, jak dzieje dziesiątek postaci, z którymi w jakiś sposób miał styczność, na których życie nieodwołalnie wpłynął. Osobisty ton wszystkich zapisków sprawia, że czujemy intymną więź z bohaterami, choć nie zawsze bliskie są nam ich postawy i wybory.
Poznajemy historię Ewy, która od lat mieszka w Ameryce, a urodziła się w czasie wojny w lesie i żyje tylko dlatego, że Stein wyprowadził jej matkę z emskiego getta. Ewa nie może wybaczyć matce, zagorzałej komunistce, że porzuciła ją dla stalinowskich idei. Ze strony sędziwej Rity, dożywającej swych dni w domu opieki w Izraelu, rzecz jednak wygląda inaczej… Czytamy listy Beaty, Polki z Londynu, która pół wieku przedtem wyszła za białoruskiego oprawcę, żeby uchronić przed wywózką innych Polaków. To dla niego pracował Stein.
Uczestniczymy w codzienności Hildy, wnuczki nazistowskiego generała, która pomaga Steinowi, wówczas już ojcu Danielowi, w prowadzeniu katolickiej parafii w Izraelu. Jesteśmy w Hajfie, w domu Awigdora, brata Daniela, słuchając poruszającej opowieści o rozdzielonych braciach, którzy nie widzieli się przez osiemnaście lat…
Czytamy nawet list autorki, Ludmiły Ulickiej, do przyjaciółki, z czasu, gdy zamierzyła sobie napisanie tej książki. Zaczęłam pisać powieść, czy jak to się tam nazywa, o człowieku w tamtych okolicznościach, z tymi samymi problemami – dziś.Który całym swoim życiem ciągnie za sobą pełną furę zagadnień nierozwiązanych, przemilczanych i bardzo niewygodnych dla wszystkich. O wartościach życia, które zamieniły się w błoto pod nogami, o wolności mało komu potrzebnej, o Bogu, którego im dalej w życie, tym bardziej nie ma, o wysiłku wydłubywania Boga z przebrzmiałych słów, z całego tego kościelnego śmiecia i życia, które się zamknęło na samym sobie. Niezłe wyzwanie, co?
Nie sposób oderwać się od tej wędrówki, prowadzonej skokami konia szachowego z dzisiejszego Bostonu do getta, z Izraela czasów wojny sześciodniowej do Polski, z dostatniego Londynu do bombardowanego Wilna, z pełnego trupów lasu na Białorusi do klasztoru na górze Karmel. Od miłości po nienawiść, od okrucieństwa po heroizm, od życia po śmierć… Ulicka po mistrzowsku sportretowała Świat: ludzi z ich ludzkimi-nieludzkimi sprawami na tle Wielkiej Historii.
Całe życie minęło – pisze Rita Kowacz do Pawła Koczyńskiego – a świat nie stał się ani odrobinę lepszy.