Ucieczka do Indii to zbiór reportaży znanego dziennikarza i dyplomaty Krzysztofa Mroziewicza, wznowiony w tym roku przez bydgoskie wydawnictwo Branta. Wydanie drugie, uzupełnione, poprawione i uaktualnione przez autora, zawiera w sobie dziewiętnaście tekstów. Odnoszą się one do jego doświadczeń, spostrzeżeń, lektur, wydarzeń, w jakich brał udział, mieszkając w Indiach, będąc tam dziennikarzem, a w latach 1996-2000 również ambasadorem RP. Można powiedzieć, iż książka jest zbiorem tekstów, które ukazują ten kraj w swoistej kondensacji różnych zjawisk czy problemów. Każdy rozdział dotyczy innego tematu, pokazuje kolejny, często mroczny, aspekt tamtejszego życia. Mroziewicz, autor reportaży, wychodzi najczęściej od szczegółu, bądź też od pojedynczej osoby, jednostki, która staje się exemplum, służącym opisaniu jakiegoś zjawiska czy problemu.
A zajmują go przede wszystkim problemy społeczne. Wskazuje na trudną sytuację indyjskich dzieci, które pracują ponad swoje siły, sporo miejsca poświęca ukazaniu dramatu kobiet, maltretowanych przez swoich najbliższych, pozbawionych wszelkich praw, poddawanych nieludzkim sankcjom religijnym (kilka razy wspomina o „samobójstwach” wdów, które muszą zostać spalone ze zwłokami swojego męża). Zajmuje go odmienność kulturowa mieszkańców Indii, dla których zwierzę jest bytem świętym, natomiast życie człowieka nie jest już tak chronione i szanowane. Mroziewicz stara się przybliżyć polskiemu czytelnikowi również kwestie polityczne istotne dla zrozumienia sytuacji tego kraju. Pisze o napiętym współistnieniu różnych grup religijnych, głównie hindusów i muzułmanów. Cały, niezwykle ciekawy rozdział, poświęca sikhom, którzy dokonali zamachu na Indirę Ghandi. Przypomina szczegóły tego zabójstwa, wyjaśnia motywy terrorystów. Część książki pt. „Przecena strachu” traktuje o istotnym współcześnie problemie początków
terroryzmu indyjskiego.
Mroziewicz stara się ukazać odmienności Indii, sięgając do źródeł, do świętych tekstów i szczególnych miejsc. Często przywołuje słowa mitologii indyjskiej, cytuje Ramajanę, Mahabharatę, stara się przybliżyć ich filozofię i treść w sposób najbardziej zrozumiały dla europejskiego czytelnika. Razem z nim poznajemy miasta Indii – przede wszystkim Delhi, gdzie mieszkał autor reportaży, jego gwar, małe kramiki, wielokulturowych mieszkańców i… słoniami snującymi się nocą po ulicach. Uderza relacja z pobytu w Benares, mieście śmierci. Każdy hindus pragnie umrzeć właśnie tam, ponieważ wierzy, iż stamtąd jest najbliżej do jednego z ośmiu Rajów. No i Kalkuta, miasto pełne cierpienia, głodu i chorób, ale również miłosierdzia, które pozwala utrzymać równowagę miedzy niebem i ziemią, złem i dobrem. Dziennikarz skupia się często właśnie na tych bolesnych, wstrząsających, niezrozumiałych dla Europejczyka postawach mieszkańców Indii, którzy nie wydają się być przywiązani do dóbr materialnych, swój pobyt w ciele
traktują jak sytuację przejściową, a śmierć wydaje im się stanem naturalnym, wręcz oczekiwanym. Mroziewicz wyjaśnia te postawy, nawiązując do tradycji, religii, historii mieszkańców Indii. Jednak trzeba powiedzieć, iż zbierając je obok siebie, składając w jedną całość, która ma pokazać swoistą prawdę o Indiach – zamiast fascynować tym magicznym krajem – przeraża.
Mroziewicz pisze o Indiach z dystansem, jego relacje są bardzo ciekawe, zawierają mnóstwo istotnych szczegółów, jednak trudno w nich dostrzec zachwyt czy zauroczenie odmiennością tego miejsca. Dziennikarz odziera Indie z magii, pokazuje je w ich biedzie, okrucieństwie, bólu, głodzie, braku wody, ciągłych konfliktach i zamachach. Ukazuje zjawiska w ich bolesnej prawdzie – Indie to w jego książce małe piekło na ziemi. Zastanawiamy się więc, co może skłaniać autora, by do Indii uciekać. Zważywszy na zawartość książki, jej tytuł mógłby brzmieć raczej Ucieczka z Indii. Byłby wówczas bardziej logiczny, ale może nie dawałby tylu możliwości interpretacyjnych. Teraz zaś możemy po cichu zastanawiać się, co autora w Indiach pociąga, dlaczego chce uciekać do tego barbarzyńskiego kraju, który zamknął swoją kulturę w słowach dawnych ksiąg.