Tu jest fantastycznie!
Stary, mruczący coś pod nosem dom. Kurz wiercący w nosie. Skrzypiące, nienaoliwione drzwi. Zapach lat i historii. Osiadłe na ścianach, wypowiedziane dawno temu słowa. Łysiejący dach, wyrzeźbione przez korniki sufity. Przyprószone siwizną mury. Dom... numer 8. Nowy Dom Marcina. Dom pełen... tajemnic! "Bywają takie domy, miejsca, zakamarki, które przechowują pamięć czasu." Strych. Dusigroszek - pięciometrowy wąż boa, łapiący myszy w zastępstwie strachliwego kota. Babcia Anzelma. Rudy kot Gnieciuch. Skrzat Rumorek. Szczypta poezji, szczypta fatnazji, odrobina innego spojrzenia na to co zwyczajne. Bogaty, malowniczy, choć trochę chyba trudny dla przeciętnego dziewięcio- czy dziesięciolatka język. Z pewnością nie jest to książka dla wielbicieli realizmu. Raczej dla dziecięcych zwolenników realizmu magicznego. Tu Ulica i Domy obserwują, myślą i czują. I wpływają na bieg wydarzeń.
Do tego świata trafia Marcin. Taka naturalna kolej rzeczy. Wraz z rodzicami wprowadza się tu na trochę. Wkracza w świat tajemniczy na tyle na ile go takim widzimy, odbieramy. Taki jaki jawi się dużej części dzieci. Wartość takich powieści tkwi także w zawartym w nich cieple i pogodzie ducha. Dni są tu raz dobre raz takie sobie. Takie, gdy wszystko układa się wspaniale i każda chwila cieszy. I takie, gdy wstaje się lewą nogą. Jak sobie radzić wtedy, gdy nie wszystko jest łatwe i proste?! Takie opowieści podpowiadają. Pokazują konsekwencje podejmowanych decyzji. W życiu można je odczuć, ale nieodwracalnie, na własnej skórze. Być mądrym po szkodzie.
"A co powiedziałeś dzisiaj światu na dzień dobry?" Powieść ma swój unikalny, oryginalny styl. Barwne, soczyste postacie. Nutkę nostalgii, rozmarzenia i... zamyślenia. Ładny język. Ciekawe czarno-białe ilustracje. I to wspomniane już przeze mnie ciepło, jak żar płynący z płonących w kominku szczap w mroźny zimowy wieczór. Książka dla trochę bardziej wyrobionych literacko dzieciaków. "... z czasem to jest tak, że niekiedy pędzi do przodu jak dziki mustang, a innym razem staje w miejscu jak narowisty osioł..."