Anita, Martyna i Iwona. Trzy życiorysy. Jedna przyjaźń. I pytanie – czy naprawdę jest taka mocna, jak sądziły? Czy jest w stanie przetrwać wszystkie burze i przeszkody, jakie będą się pojawiać na ich życiowej drodze?
Pierwsza z nich jest przedszkolanką, matką wchodzącej w okres buntu nastolatki, żoną wiecznie nieobecnego i zapracowanego lekarza. Druga, fryzjerka, właśnie wyszła za mąż, lecz „i żyli długo i szczęśliwie” odnosi się do innej niż jej bajka. Świeżo upieczony małżonek wniósł bowiem w posagu swoją rozwiedzioną koleżankę, która nie odstępuje go na krok. Trzecia – kura domowa, ma dwójkę małych dzieci, męża biznesmena i zerowe poczucie własnej wartości, w którym tenże mąż bezustannie ją utwierdza.
Wszystkie tworzą nierozłączne trio, starają się wspierać, towarzyszyć sobie w tych najważniejszych i takich codziennych momentach życia, służąc radą, obiektywizmem i ramieniem, na którym można położyć zmęczoną głowę i solidnie się wypłakać.
Powieść toczy się zatem tymi trzema torami, lawirując zgrabnie między losami przyjaciółek. Wszystkie życiorysy, choć pogmatwane, są tak samo interesujące, problemy każdej z nich to temat na oddzielną powieść. Autorka zgrabnie przeskakuje z wątku na wątek łącząc historie bohaterek w spójną i pełną ciepła całość. To rzecz o silnych kobietach, które z tej siły niekiedy nie zdają sobie sprawy i dopiero na skutek trudnych zdarzeń i przeżyć dowiadują się o sobie rzeczy, których istnienia nawet nie podejrzewały.
Mamy w tej powieści i niezwykłe uczucia, i zwykłe codzienne emocje, uniesienia i rutynę, nutkę optymizmu i nieco czarnowidzenia. Bohaterką mogłaby być każda z nas, a czytając tę powieść bez trudu można odnaleźć w niej siebie lub cechy innej kobiety z naszego bliskiego otoczenia, przez co lektura nie nastręcza większych trudności, a zarazem stanowi solidny materiał do przemyśleń.