Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:06

Tron we krwi

Tron we krwiŹródło: Inne
d3xcbe1
d3xcbe1

Carski tron Romanowów przez wieki skąpany był we krwi – jeśli nie samych carów, to przynajmniej poddanych. Syn gwałtownika i despoty Mikołaja I dorastał w cieniu konających na szubienicach carobójców, podczas gdy za horyzontem znikały rodziny zesłanych dekabrystów pędzone na Syberię. Ojciec żądał od Aleksandra kultu, pokory i bezgranicznego posłuszeństwa – zresztą takie same wymagania stawiał władanemu żelazną ręką społeczeństwu, wychodząc z założenia, iż „niepotrzebne mi są mądrale, ale wierni poddani”. Kiedy Mikołaj dokonał żywota i praktycznie po raz pierwszy od niemal półtora stulecia czapka Monomacha przekazywana była w spokoju, Aleksander II w 36 roku życia zasiadł na zbroczonym krwią antenatów tronie.

Kraj, który zastał, był w opłakanym stanie: pusty skarb, archaiczna armia, feudalne sądy, poddaństwo i wszechobecne łapówki nie nastrajały cara optymistycznie. Władanie zaczął od powszechnej amnestii, po czym znów pozwolił ludziom mówić i myśleć – ponad 100 lat przed Gorbaczowem nad skutą grubym lodem carską rzekę nadciągnęła głasnosti. To był jednak dopiero początek reform Aleksandra, z których najważniejszą było uwłaszczenie chłopów. Za jego panowania Rosja odradzała się duchowo, kształtowała wielka inteligencja, wydawano wybitne powieści Tołstoja i Dostojewskiego. Jednocześnie spływało krwią Królestwo Polskie, znów tysiące ludzi szło na Syberię, a szubienice uginały się pod makabrycznym ciężarem – tym razem nie umierali jednak dekabryści, a znienawidzeni Polacy, więc lud zrozumiał i przyklasnął. Niczym rzymski Janus patrzył a to w przyszłość, szukając pola do nowych reform, a to w przeszłość kształtowaną przez tyranów. Próbował rządzić po europejsku, co determinuje konieczność liczenia się ze
społeczeństwem, zarazem jednak płynęła w nim krew despoty.
Efektem tego swoistego dualizmu było uwiedzenie ludu reformami, a potem porzucenie go i zajęcie się miłostkami i balami na carskim dworze – zemsta za takie potraktowanie będzie krwawa. Kiedy się bowiem rozpędzi zastały przez lata pociąg, po czym gwałtownie szarpnie hamulec, pasażerowie nie będą zbyt zachwyceni, wszak „rozpoczynać reformy w Rosji jest niebezpiecznie, ale o wiele niebezpieczniejsze jest ich zaprzestanie”. A przecież „im ciężej się żyje ludziom, tym lepiej dla rewolucji”.

Mimo że car pozwolił znów mówić i myśleć, gdy tylko studenci „poczuli siłę i czas” zbyt głośno wysuwając swoje odważne roszczenia, obito ich gwardyjskimi kolbami. Było jednak już za późno – poznali kuszący smak buntu, przeto gwardziści tłukący rozpalone studenckie głowy stali się niejako akuszerami przyszłych „biesów”. Owi terroryści rodem z powieści Dostojewskiego, karmieni utopijną ideą, będą czynili wszystko, by wzniecić wszechrosyjską pożogę, która strawi carat i obróci w pył dotychczasowy porządek. Rozkręcając spiralę terroru pokażą, że car nie jest nietykalny i można doń strzelać na oczach przerażonego ludu, zaś o losie Rosji da się decydować nie w wytwornych pałacach, a w obskurnych, nędznych mieszkaniach konspiratorów. Kiedy car znów podejmie próbę rozpędzenia rosyjskiej lokomotywy i wdrożenia nowoczesnej idei państwa konstytucyjnego, celnie rzucona nad Kanałem Jekatierińskim bomba zakończy pełne sprzeczności i paradoksów panowanie Aleksandra II. Spragniony tron znów nasyci się krwią Romanowów.
Kiedy chcę przeczytać napisaną z ogromną pasją książkę o Napoleonie Bonaparte, sięgam po dzieła Łysiaka. Gdy pragnę zatracić się w fascynującej historii Rosji, opisanej z nie mniejszym żarem (a większym obiektywizmem), zasiadam nad pracami Edwarda Radzińskiego. Ów historyk, będący również dramatopisarzem, potrafi tchnąć w dzieje Rosji tę niezwykłą duszę, o jakiej marzył inny sługa boskiej Klio, Nikołaj Karamzin. Aleksander II. Ostatni wielki car, to znakomicie udokumentowana książka historyczna, której bohaterowie nie są li tylko nazwiskami z nierzadko bardzo nieprzystępnie napisanych podręczników. To już nie papierowe postaci, których prochy oddech pięknej muzy rozrzucił po obszarach dostępnych jedynie badaczom czy pasjonatom carskiej Rosji. Autor w magiczny wręcz sposób powołał ich do życia, jego bohaterowie są targani wielkimi namiętnościami, zaś czytelnik zapomina, iż czyta pracę historyczną i wydaje się, że ma do czynienia z wyborną, pasjonującą powieścią, od której nie sposób się oderwać. Na
kartach książki Radzińskiego zawiązują się płomienne romanse, pyszne intrygi dworskie, dokonywane są krwawe, mrożące krew w żyłach zamachy terrorystyczne, toczą się porywające dyskursy, szczególnie interesującym jest ten pomiędzy Suworinem a Dostojewskim. Zarówno autorowi Zbrodni i kary, jak i innym rosyjskim tuzom pióra historyk poświęca wiele uwagi, dając wyraz swojemu umiłowaniu do kultury i wielkiej literatury. Kiedy trzeba zastosować mocny, złośliwy czy ironiczny zwrot, bez wahania go używa, gdy zaś należy stworzyć liryczny, melancholijny nastrój, czyni to tak pięknie, że aż wzruszenie ściska gardło. Maestrię w budowaniu napięcia prezentuje natomiast opisując przygotowania do kolejnych zamachów na cara, ze świecą szukać współczesnego historyka, który tak wybornie potrafi pisać. Na obszerną bibliografię jego pracy składają się liczne dokumenty, listy, fragmenty zeznań, dzienników, artykuły prasowe (również te pochodzące z czasów carskich), archiwalia i monografie. Książka zawiera ponadto ponad
pięćdziesiąt ilustracji oraz indeks nazwisk.

Połączenie bogatego warsztatu historycznego i kunsztu dramatopisarza zaowocowało zatem powstaniem arcyinteresującego dzieła o carze-reformatorze, carze-wyzwolicielu, o chwiejnym człowieku gwałtownych namiętności. Dzieła, które powinno znaleźć się w biblioteczce zarówno pasjonata historii, jak i czytelnika dopiero pragnącego poznać burzliwe losy naszego wschodniego sąsiada. Myślę, że również osoba interesująca się działalnością współczesnych ekstremistów nie może przejść obok tej pozycji obojętnie, wszak „rosyjski terror Aleksandra II stanowił nikłą zapowiedź terroru naszych czasów. I frazeologię, i hasła, które urzekały dawno zmarłych rosyjskich terrorystów XIX wieku, można i dziś znaleźć w artykułach prasowych”. Zapewniam, że Aleksander II Radzińskiego, prócz tego, że jest wyborną opowieścią o kulisach carskiego dworu, to również fascynujące studium ówczesnego terroryzmu.

d3xcbe1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3xcbe1

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj