Trwa ładowanie...
recenzja
09-09-2014 00:06

To ja jestem tu reżyserem

To ja jestem tu reżyseremŹródło: "__wlasne
dm230m2
dm230m2

Niemiec piszący o polskim reżyserze, który w sercu ma Polskę, a w duszy Francję – to zadanie karkołomne, które może nawet i się udało, ale Polaków nie do końca zadowoli. A już na pewno będzie lekkim rozczarowaniem dla tych, którzy są fanami X Muzy.

Raymond Thierry Liebling, Roman Wilk, Roman Polański. Urodzony w Paryżu, mieszkający w Krakowie, a w czasie wojny ukrywający się. Tak się zaczyna ta historia, a potem płynnie przechodzi do czasów łódzkiej szkoły filmowej, której Polański nigdy nie ukończy. Po drodze jest fascynacja teatrem i kinem i jakieś pierwsze role. I wielkie marzenie, żeby być aktorem, chociaż jest równie utalentowanym rysownikiem. Ostatecznie kończy na wydziale reżyserii, a jego etiudy, opisane szczegółowo w tej biografii, są pokazywane kolejnym rocznikom studentów.

I właśnie dlatego mam z tą biografią, która nie do końca jest biografią, duży problem. Bo owszem, bez emocji jest opisany pełen zwrotów akcji życiorys Polańskiego, który także wystarczyłby, aby obdzielić co najmniej kilka innych osób. Tyle że ta część jest uzupełniana o szczegółowe omówienie filmów reżysera. I choć ta analiza jest może i potrzebna, to jednak w przypadku książki, która ma być jednak biografią a nie filmografią, wyrywa czytelnika z kontekstu biograficznego i zmusza do przypomnienia sobie, niemal scena po scenie, całej fabuły wszystkich filmów. A na koniec autor jeszcze tłumaczy zakończenie, co z kolei dobije tych, którzy może by chcieli zapoznać się z dziełami Polańskiego.

O ile jestem w stanie znieść ten swobodny przepływ słów pomiędzy szczątkami życia prywatnego a odzwierciedlaniem ich w filmach Polańskiego, o tyle nie rozumiem, dlaczego autor biografii reżysera podejmuje się dodatkowego wysiłku i tłumaczy widzom jego filmy. W końcu miała to być biografia. A skoro tak, to sięgną po nią albo osoby zainteresowane twórczością Polańskiego, o której zapewne wiedzą równie dużo jak autor biografii, albo poszukiwacze sensacji. Im natomiast fabuła filmów i jej rozkładanie na czynniki pierwsze do niczego się nie przyda. Jest kilka ciekawych zdjęć, historie są pokazywane z perspektywy kilku osób, bo autor powołuje się na przyjaciół, współpracowników i znajomych reżysera, ale gdzieś pozostaje niedosyt. Może jest to niedosyt charakteryzujący jedynie nas, Polaków, którzy do Polańskiego mamy nieco inny stosunek niż widzowie niemieccy.

Ceńmy zatem Polańskiego, nawet pokazanego w taki sposób.

dm230m2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dm230m2

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj