Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:04

Ten wspaniały Balthus

Ten wspaniały BalthusŹródło: Inne
d2zdxol
d2zdxol

Wspaniała książka. Chociaż właściwsze byłoby stwierdzenie: wspaniały człowiek. To, że książkę czyta się z niezwykła przyjemnością, jest zasługą jej bohatera, Baltasara Klossowskiego de Rola, znanego jako Balthus. Rozmowa z Balthusem jest krótka. Jego wypowiedzi są oszczędne. Rozmówczyni musiała powtarzać pytania, powracać do pewnych wątków. O uroku książki decyduje urok Balthusa. Jest on bardzo skromnym człowiekiem. Skromność przebija z każdego słowa malarza. Szczególnie, gdy porusza on temat pracy twórczej. Uwagę zwraca zwłaszcza jego zdecydowany sprzeciw wobec artystowskiego zadęcia. O swojej pracy Mistrz mówi jak o rzemiośle i obowiązku. Malarz – według Balthusa – musi być świadomy swej misji oraz narzędzi i materiałów, dzięki którym pracuje. Odżegnuje się od powszechnego pędu, by być artystą. Zaskakujące: to określenie go mierzi. Jak mówi: Należy chronić głęboki sens słów: kiedy mówiąc o sztuce i artystach używa się przy każdej okazji określeń takich jak ‘tworzyć’ czy ‘twórca’, zawsze mam ochotę
zapytać: czy jest właśnie mowa o Bogu? Ja nie tworzę, ja tylko pracuję.

Od tych słów jest już blisko do zrozumienia artystycznej drogi Balthusa. Jego malarstwo zawsze było dla mnie hermetyczne, a obrazy przedstawiające młodziutkie modelki – ni to dzieci, ni kobiety – w śmiałych pozach rodziły podejrzenie, że Balthus jest kolejnym, wcieleniem Humberta Humberta. Taka interpretacja zupełnie nie przystaje do tego, co Balthus chce w swych dziełach pokazać. Jego malarstwo jest modlitwą, jest do głębi przepojone religijnością i kontemplacją. Kobiety-dzieci zaś nie są tu fetyszem, ale czystą duchowością. Są aniołami. Ich swobodna pozycja jest natomiast przejawem niczym nieskrępowanej wolności, ufności i bezkarności, właściwej dzieciństwu.

Trzeba zaznaczyć, że Balthus. Samotny wędrowiec... nie jest pracą z zakresu historii sztuki: analizą stylu czy warsztatu Balthusa. Nie stanowi również artystycznego credo Mistrza. Informacje na temat jego stosunku do sztuki pojawiają się niejako na marginesie. Balthus o wiele bardziej woli mówić o innych: o wielkich artystach i zarazem jego dobrych znajomych – Mondrianie, Fellinim, Picasso, Giacomettim, Bretonie, Miró, Artuadzie, Camus, Antonionim, Duchampie. A co mówi? Odsyłam do tej niewielkiej książeczki.

d2zdxol
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2zdxol

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj