Ten świat jest piękny do obłędu. Nie żeby taki był, ale ja go takim widzę
Taka była dewiza pisarza oparta na wyznaniu jego ukochanego stryja Pepina. I tak ten świat wygląda w jego twórczości. Piękny, okrutny, magiczny, smutny i melancholijny zarazem. Świat milionów istnień, z których większość błąka się pozornie bez celu, goniąc uciekające dni swojego życia. Aż znajdują kres tej gonitwy w jednym momencie, w cichym odgłosie pęknięcia cienkiej nici istnienia. Ale tego piękna które w sobie zebrali, tych rozbłysków słońca, chwil ulotnych, słów niecierpliwych, nikt im już nie zabierze.
"Ale Hrabal nie zdradzi nam sekretu swojej śmierci".
To dobrze. On, piewca życia, prostego i pełnego uroku. Wielbiciel piwa, ludzi, ścieżek codzienności... Ja w każdym razie nie czuję potrzeby poznania szczegółów jego przejścia na drugą stronę życia. Wolę sięgać po słowa, które zostawił. Wolę jego twórczość niż drobiazgowo odkrywane szczegóły jego życia. Wolę go jako pisarza niż jako człowieka. Bo był i jest wielkim pisarzem, a człowiekiem... Jest Hrabal wyjątkowym zjawiskiem literatury. Ze swoją specyficzną poetyką i unikalnym stylem. Skąd się to wszystko u niego wzięło? Z przypadku?! Dzięki genom?! Z olśnienia?! Chyba po trochu z tego wszystkiego. Z tych różnorodnych okruchów zbudowany został Hrabal-człowiek, Hrabal-pisarz. Jego biografia jest próbą zebrania rozsypanych kawałków puzzli. Dopasowania ich do siebie i ułożenia konkretnego obrazka. A może te kawałki są częścią różnych obrazków i nie można ułożyć z nich jednego, ostatecznego i zwartego portretu?!
Ciepła, nienatrętna książka. Ciekawa, choć nierówna jak pagórkowaty krajobraz Ziemi Lubuskiej. Są momenty, kiedy chłonie się słowa jak napój w gorący letni dzień. Bez wysiłku, z przyjemnością. Słodkie orzeźwienie. A są i takie, dość rzadkie na szczęście, że coś zgrzyta w umyśle, jakby ktoś pomiędzy wyrazy wsypał ziarenka piasku. To takie osobiste odczucia. Tak się dziwnie w życiu układa, że zgrzyty i rysy pamięta się często lepiej i dłużej niż piękno, harmonię, spokój. Zaburzenie piękna jest po prostu wyraźnie widoczne i mimowolnie utrwala się w umyśle.
Książka o jego życiu. Widzianym przez pryzmat słów znajomych i przyjaciół. Poprzez własne wypowiedzi Hrabala, te mniej lub bardziej literackie. Choć trudno w rzeczywistości oddzielić u niego kreację od realiów. Hrabal w ogromnej mierze sam stworzył kanoniczną wersję swojego życiorysu. Stworzył, a nie opowiedział., podyktował czy przypomniał. Ci, którzy chcą go opisać, stykają się więc z mieszaniną prawdy, fikcji, faktów i mitów. Takiej formy zabawy pisarza ze światem. Kaczorowski wybrał drogę poszukiwania takiej metody, która by w miarę rzetelnie ukazała życie i twórczość autora Pociągów pod specjalnym nadzorem. I chyba ją znalazł. W tych momentach gdy cytuje wypowiedzi własne i innych osób o Hrabalu. Gdy naświetla rożne punkty widzenia szeroko, bez stawiania kropki nad i. Bez jednoznacznego wyciągania daleko idących wniosków. Gdy nie traktuje wszystkiego poważnie i ostatecznie. Gdy snuje bardziej opowieść niż rozprawę naukową. Wtedy jest najbliższy opisywanemu pisarzowi.
Dla biografa, osoby niejako zawodowo śledzącej dzieje Hrabala wszystko go dotyczące ma znaczenie. Daty, miejscowości, chronologia, dokumenty. Dla mnie, czytelnika nie ogarniętego detektywistyczną pasją odkrywania okruchów prawdy, istotne jest to, co wpłynęło na twórczość. Ciekawe są zabiegi pisarza w autokreacji, ciekawi są ludzie, z którymi się stykał, lektury, inspiracje, otoczenie geograficzne i intelektualne. Ciekawe są jego myśli. I to właśnie zjadam pływające w smacznej zupie faktów, opinii i hipotez przygotowanej przez Kaczorowskiego. To, co dla mnie niestrawne, odsuwam na brzeg talerza jak ugotowane gorzkawe gąsieniczki w zupie kalafiorowej. A cóż poradzę na to, że najlepsze, najsmaczniejsze dla mnie są te fragmenty, które mają formę gawędy opartej o cytaty. Wciągają, zasysają i czyta się je wyjątkowo przyjemnie. Napełnia Kaczorowski niespiesznie, spokojnie półlitrowy, a może i większy dzban na piwo. Napełnia chmielowymi opowieściami, zdaniami, opiniami i cytatami. Poglądami z którymi możemy się
zgodzić lub nie. Na samej górze piętrzy się pianka dat i suchych faktów. Ale piankę, jak ktoś jej nie lubi, można po prostu zdmuchnąć. A lekko schłodzone rozumem, warzone na chmielowych, słodkawo-gorzkawych, acz wytrawnych, uczuciach piwko opowieści pije się z dużą przyjemnością. Wzbogacają książkę zdjęcia pisarza, takie miłe przekąski do złocistego napoju.
Wielbicielom talentu Bohumila polecam.