Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:00

Ten pisarz nie ma skrupułów

Ten pisarz nie ma skrupułówŹródło: Inne
d1m6q0i
d1m6q0i

Kiedy skończyłem pospieszną, łapczywą niemal, lekturę powieści Harlana Cobena Bez skrupułów było mi trochę wstyd. Z czego on wynikał, zrazu nie wiedziałem, bo tak to bywa z ustaleniem źródła emocji, nie do końca kontrolowanych przez przenicowany cynizmem czytelniczym umysłem. Dopiero po chwili złapałem się na tym, że podobała mi powieść składająca się prawie z samych wad i nieprzyzwoicie schematyczna.

Co może być bowiem frapującego w typowym kryminalnym thrillerze, którego fabuła nie wystaje na milimetr poza przyjętą konwencję? Otóż główny bohater wraz ze swoim starym przyjacielem poszukują kogoś, kto mógłby wiedzieć, co stało się z piękną dziewczyną, zaginioną w dziwnych okolicznościach. Impulsem do poszukiwań jest jej zdjęcie, opublikowane w magazynie, który eufemistycznie określę jako przeznaczonym dla bardzo dorosłych panów. Wiadomo, że przyczyną zamieszania z Cathy jest jakaś tajemnica, rodzinna niechybnie, więc obaj panowie pewni są tego, że jej wyjaśnienie oraz dokładne prześledzenie żywota zaginionej da im odpowiedź na dręczące ich pytanie. I chyba nikt się nie obrazi, gdy powiem, iż nie mylą się ani trochę. Nic nadzwyczajnego.

Niedobre są również postaci planu drugiego, wycięte z kartonu po butach, spotykane w każdej niemal książce tego gatunku, nie mówiąc już o filmach. Wielka miłość głównego bohatera, Jessica, jest nieziemsko piękną pisarką, która trochę go już nie lubi, ale to się musi zmienić. Wierna sekretarka Esperanza ani przez chwilę nie jest nielojalna, jest też zły i dwulicowy policjant, paskudny i zbyt sprytny biznesmen, którego chciwość obraca się przeciwko niemu i tak dalej, wymieniać aż się nie chce, takie to słabe postaci.

Sam epilog jest nieprzytomnie przewidywalny, głównego złego żerującego na słabościach innych odgadłem na początku powieści, domyślając się mniej więcej motywów, dając już sobie spokój z kombinowaniem, jakby go tu złapać. Coben pozostawił czytelnikowi zbyt wiele tropów, i nie trzeba było eks-agenta FBI, żeby wszystko to poskładać do kupy.

d1m6q0i

Dlaczego zatem autor dostarczył mi trzech godzin dobrej rozrywki, i wbrew pozorom nie będę na powieść jako całość psioczył? Ano z dwóch zasadniczych powodów. Pierwszy jest natury narracyjnej. Coben przyjął, iż akcja musi toczyć się szybko, bo i czasu główny ma mało na rozwiązanie zagadki, a i dla tego typu literatury lepiej, gdy nie ma dłużyzn. Jeśli chodzi o tempo Bez skrupułów jest świetne. A uzyskane to zostało w bardzo prosty sposób – powieść składa się niemal w całości z dialogów. Wyśmienitych, dowcipnych, ciętych, inteligentnych rozmów, składających się z szybkich zdań pojedynczych, w których główny bohater popisuje się sobą.

Właśnie Myron Boliar wraz ze swym stukniętym przyjacielem Windsorem Lockwoodem to kolejna niepodważalna zaleta powieści. Na tle planu drugiego, nudnego i schematycznego, obaj panowie są niezwykli. Myron, cierpiący z powodu swojego paskudnego i nietypowego imienia, Boliar jest agentem sportowym, czyli pijawką starającą się naciągnąć kluby i swoich klientów na jak największe pieniądze. Sam jest niespełnionym koszykarzem, z krótkim romansem z FBI. Ale najfajniejsze jest co innego – Myron bowiem to raczej mięczak i safanduła - czegóż innego spodziewać się po facecie, który ma lat trzydzieści jeden i mieszka z rodzicami? Kontrast pomiędzy szybkością dziania się a mieszczuchowatą osobowością głównego bohatera, od którego okoliczności wymagają czynu jest niebywale urocza.

Inny typem jest Lockwood. Absolwent jednej z najlepszych szkół, wyglądający jak jeden z wymuskanych chłoptasiów z upper class jest tak naprawdę bystrym i bezwzględnym okrutnikiem, zbrojnym ramieniem Myrona, załatwiającym za niego mokrą robotę w stylu łamania kości i ciężkich pobić. Tak właśnie wykreowany przez Cobena duet jest o wiele ciekawszy niż do obrzydzenia eksploatowany schemat „policyjnych partnerów” różniących się we wszystkim poczynając od płci i koloru skóry, którzy jednak tworzą zespół.

Bez skrupułów zatem mogę powiedzieć, że Bez skrupułów to kawał rzetelnej literatury akcji i mimo kilku słabości, które na siłę da się wyszukać, jednego nie znajdę tu na pewno – nudy.

d1m6q0i
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1m6q0i

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj