„Kiedy Bóg stworzył Amerykę, wszyscy wariaci wylądowali w Hollywood!” – mawia ojciec głównej bohaterki. Lizzy Miller przekonuje się zaś o tym naocznie, gdy zostaje drugą asystentką w jednej z największych agencji znajdujących się w stolicy światowego kina.
Głównym zadaniem tej dziewczyny, marzącej niegdyś o karierze polityka, jest teraz na przykład pilnowanie, by szef nie przedawkował narkotyków i nie przegrał całego swojego majątku w karty, by nigdy nie stały na jego biurku czarne pinezki, tylko białe, by najdziwniejsze zachcianki głównych klientów były zawsze spełnione, pies szefowej posiadający własnego fryzjera i stylistę był wyprowadzony na spacer, i tak dalej, i tak dalej. Na przykładzie koleżanek Lizzy możemy zaobserwować, jak człowiek łatwo przystosowuje się do nowych warunków, jak niepostrzeżenie zaczyna wierzyć, że białe jest czarne, złe staje się dobre, a nienormalność codziennością.
Autorki piszą o świecie bardzo odległym od naszego, o wielkich sukcesach i międzynarodowych porażkach, o ludziach z pierwszych stron gazet, ogromnych pieniądzach, władzy, sławie, wspaniałych przyjęciach, domach, które zwykły śmiertelnik nazwałby pałacami.
Co więc może (oprócz ciekawości, oczywiście) skłonić zwykłego, skromnego czytelnika do sięgnięcia po tę lekturę? Odpowiedź jest prosta – „drugie dno” tej historii.
Między wierszami można dostrzec celną satyrę na świat i ludzi filmu, trafione spostrzeżenia na temat ludzkich skłonności i natury, na temat naszych wad, a wszystko okraszone solidną dawką humoru, momentami czarnego.
Obserwacje zmagań głównej bohaterki z otaczającym ją światem prowadzą do optymistycznego wniosku – że trzeba wierzyć we własne możliwości i marzenia, nie poddawać się, mimo trudnych nieraz do przezwyciężenia przeciwności losu, że można pozostać sobą nawet w tak zmanierowanym miejscu jak światek filmowy i być wiernym swoim zasadom. W końcu Ameryka to „raj na ziemi”, gdzie wszystko jest możliwe, gdzie kariera „od pucybuta do milionera” nie jest wcale rzadkością.
Druga asystentka to zabawna historyjka w sam raz na upalne letnie dni, świetnie napisana, co sprawia, że można wybaczyć autorkom oczywisty happy end i zbyt dużą wyrozumiałość dla zwariowanych zasad rządzących światem filmu.