Wyobraźmy sobie, że nagle słuchając radia, czy to w samochodzie, czy w pracy słyszymy opowieść o tym, co wydarzyło się nam samym. Nie jakieś wydmuchane historie, nie wyniesione na granice retoryki opowiastki, ale zwykłe wydarzenia. Ubraną w słowa codzienność, która nagle przyjmuje pozę bajkowości.
Ta książka, to właśnie takie radio. Nasze, grające nam w głowach. A najdokładniej zbiór kilkuset opowiadań pogrupowanych w działy:
ZWIERZĘTA – jak kurczak na Manhattanie i królik z czasów, gdy spełniały się wszystkie życzenia; psy, żółte motyle, węże, iguany, koty, muły, ptaki, byki oraz konie. Te zwierzaki codzienne, znane, członkowie rodziny, ale i nadzwyczajne, dziwnie nagle pojawiające się we właściwym miejscu i czasie.
PRZEDMIOTY – jak pamiątkowy zegarek mamy, ukochane pamiątki po ludziach, którzy byli dla nas istotni, ale też ukochane stare rowery. Rzeczy, które zgubione, nagle dziwnie akurat do nas powracają wtedy, gdy tego trzeba. Przedmiotach, które stały się tak bliskie jak przyjaciele.
RODZINA – zatrzymana na zdjęciu chwila szczęścia. Rodzina trwała niosąca wartości, ale też ta, która przynosi cierpienie.
KOMIZM – jak ryś o zbyt ludzkich cechach, by je ignorować. Sytuacje dziwaczne, o których w życiu nie pomyślelibyśmy, że są prawdziwe.
NIEZNAJOMI – śnieg, który pozwala nam spojrzeć w oczy innych, oraz ci, którzy pojawili się nagle, tylko na chwilę, by powiedzieć nam, że życie jest ważne.
WOJNA – i jankeski maratończyk, to co najdziwniejsze, koszmarne, a jednak część życia.
MIŁOŚĆ – jak zbyt nagłe przemijanie. Pierwsze pocałunki, oraz ta miłość już dojrzała i jej przemijanie.
ŚMIERĆ – jak miłość. Dziwnie spotykająca wszystkich, zawsze jednakowa, nie przebierająca w delikwentach. Ta, na którą się czeka, i której się człowiek nie spodziewa. Ból i refleksja.
SNY – gdy bezsenność nagle opada nasze głowy. Stworzone przez podświadomość historie, ale i przekazy tych, którzy odeszli.
ROZMYŚLANIA – kompletna niewiadoma. To, co roi się nam w głowach, gdy akurat jesteśmy sami... nauki, które nie pozwolą nam popełnić takich samych błędów. Czy jeszcze z czegoś składa się człowiek? Jego zewnętrzność, przygody i wewnętrzność, to co najczęściej ukryte?
Jakie są te opowiadania? Pewnie takie jak ludzie, którzy je napisali. Może trochę bardziej prawdziwe, inne niosące w sobie wiele fantazji i pragnień, by tak się zdarzyło. Są opowiadania wzruszające, targające naszymi zmysłami i uczuciami; zabawne i śmieszne; opowiadania refleksyjne, te po których spędzamy czas na rozmyślaniach i te po których długo będziemy płakać. Właściwie wszystkie oscylują wokół życia, miłości i ostatniego pożegnania. Jakby wokół trzech części ludzkiego przemijania. Pewnie nigdy nie poznam Dany Payne z Alexandrii w stanie Wirginia, czy też Marthy Duncan z Syrry w stanie Maine, ale dziwnie są dla mnie takie bliskie i znajome już teraz. A może i lepiej? W końcu o wiele łatwiej pozostawić swoje uczucia kartce, niż powierzyć je ludziom.
Kartka nie oceni ani naszych uczuć, ani refleksji. Wprost przeciwnie. Przyjmie wszystko, z niczym się nie zgodzi, nie zaprotestuje... Dlatego i my czytając nie oceniajmy sposobu pisania, czy stopnia talentu literackiego mówcy. Po prostu wsłuchajmy się, jak starzy przyjaciele, w to, co mają nam do powiedzenia znajomi zza oceanu. Warto. Może dzięki temu i u nas, poza Magicznymi miejscami, powstaną właśnie takie zbiorki z opowieściami prawdziwych ludzi. W końcu każdy z nas nosi w sobie jakąś historię? Czyż nie?
Od pierwszego krzyku, od haustu powietrza, który ożywił nasze płuca. Od tego dnia, chwili, jesteśmy opowieścią, która niestety kiedyś dobrnie końca. Ale na razie oby trwała jak najdłużej. Aktor nazwał tę książkę „fragmentami amerykańskiej rzeczywistości”, ale czym jest ona tak naprawdę? Czy tylko przypadkowym zbiorem opowiastek różnych ludzi? Czy też raczej cząstkami ich magicznych elementów? Magicznych chwil i wydarzeń. Magicznych, bo ludzkich do wszelkich granic człowieczeństwa.
National Story Project, dzięki któremu zrodziła się ta książka, zaistniał już w 1999 roku, by popłynąć w świat dzięki rozgłośni radiowej NPR. Dzięki jednej osobie, której zaświtał w głowie pomysł na opowiadania, stał się jednym głosem wielu, mówiącym po prostu: ISTNIEJEMY. Nawet pomimo selekcji i drobnych poprawek dokonanych przez Paula Austera, jest to cudowna opowieść o życiach i przeżyciach, momentach i długich okresach... po prostu ludzi. Najciekawszych obiektów i bohaterów.
„Dolega mi tylko smutek powszedni. Co gorsza, od tygodni niczego nie mogę napisać (...).” Jak skończycie, zbyt szybko mimo prawie pięciuset stron, sami napiszcie własną historię. Swoją, przodków, albo pod choinką, zamiast „wgapiać” się w srebrzysty ekran telewizora, wyciągnijcie z rodziny wszystko to co się da.
Naprawdę często nie zdajemy sobie z tego sprawy jak inni potrafią być ciekawi. Nawet jeżeli dziadek z babcią nie okażą się być parą szpiegów na emeryturze, to i tak mogą was naprawdę zadziwić. A jeżeli myślicie, że nie spłodzicie żadnej historii... Cóż jesteście w ogromnym błędzie. W końcu każdy z nas jest tylko opowieścią.