Tak, mam okres, a co? Naucz się mówić o tym bez skrępowania
Dlaczego okres z tym całym wstydem i napiętnowaniem stał się czymś, co stopniowo musiałyśmy odkryć na własną rękę i same szukać rozwiązania?” – to pytanie zadała sobie szwedzka blogerka. A potem napisała książkę - ”Tak, mam okres, a co?”, w której brawurowo obala mity związane z okresem, dzieli się swoim doświadczeniem i wiedzą. Nam Clara Henry odpowiada na najbardziej wstydliwe pytania.
Rachela Berkowska: Okres to temat tabu dla wielu z nas. Ty nie masz najmniejszego problemu z mówieniem o nim. Więcej, chcesz mówić o okresie głośno. Dlaczego to robisz?
*Clara Henry: *Nabranie takiej pewności siebie zabrało mi parę lat. Kiedy zaczęłam miesiączkować odkryłam, że dojrzewam w społeczeństwie, które wyznaje zasadę ”o tym nie gadamy”. Zrozumiałam też, że okres przydarza mi się każdego miesiąca i zwyczajnie muszę o tym mówić. Na szczęście miałam wokół siebie przyjaciół i rodzinę, z którymi mogłam szczerze rozmawiać.
To ci nie wystarczyło. Chciałaś sprawić, żeby ludzie przestali się wstydzić mówić o okresie publicznie. Wygląda na to, że właśnie udaje ci się dokonać pewnej zmiany.
Zmieniamy się jako społeczeństwo. W Szwecji, gdzie mieszkam, widzę wielką różnicę w podejściu do tematu miesiączkowania kiedyś i dziś. Moja książka wyszła w środku, chyba mogę tak powiedzieć, wielkiego menstruacyjnego boomu. To było wspaniałe, nagle poczułam, że już nie jestem samotna z tymi wszystkimi trudnymi pytaniami, że jest cała rzesza kobiet, które stoją ze mną w jednym rzędzie. Nareszcie ktoś chciał mówić o okresie głośno. Temat po raz pierwszy wypłynął tak szeroko w publicznej dyskusji. Pierwszy raz od stuleci.
Zrobiłaś niezłe zamieszanie. Odczułaś to?
Dzieciaki podchodziły do mnie na ulicy, jestem rozpoznawalna, bo prowadzę popularny vlog na YouTube. Ale poza zamiarem zrobienia sobie ze mną zdjęcia, coraz częściej chciały też pogadać. Zgadnij o czym, oczywiście o okresie! I chciały dzielić się swoimi doświadczeniami. Słuchałam bardzo intymnych zwierzeń. Nie sądziłam, że coś takiego się wydarzy.
W książce, poza kapitalnie napisanym przewodnikiem, całą ”miesiączkopedią”, znalazłam sporo historii. Przeczytałam słowa ze Starego Testamentu mówiące, że ktokolwiek dotknie kobiety mającej okres, będzie nieczysty przez cały dzień. I poczułam złość. Stary Testament powstał wieki temu, w klimacie gorącej pustyni, kiedy dostęp do środków higieny był o niebo mniejszy. A kontakt z krwią mógł oznaczać - zarazki. Ale dziś nie chcę słuchać o nieczystości kobiet mających okres.
Też byłam zła czytając te słowa. Żyjemy w męskim świecie, ten tekst był napisany przez mężczyzn. Po co? Żeby ograniczyć prawa kobiet? Czułam się sfrustrowana. Odebrano mi głos, a nad głową mam sufit, którego łatwo nie przebiję. W wielu kulturach ten pogląd, że kobieta w czasie okresu jest nieczysta, wciąż jest żywy. Wierzę, że to się uda zmienić. Muszę w to wierzyć, przecież reprezentujemy połowę globalnej populacji. Jest nas wiele i uczymy się od siebie nawzajem. Ta wymiana doświadczeń, informacji jest bezcenna. Czasami, kiedy masz okres czujesz się bardzo samotna. Jakbyś była tą jedną jedyną na całym świecie, która ma włąśnie koszmarne skurcze, albo potworny PMS (zespół napięcia przedmiesiączkowego). Poczujesz ulgę, kiedy odważysz się o tym mówić, zadawać pytania.
Piszesz o uprawianiu seksu podczas okresu. Nie ma dla ciebie wstydliwych tematów?
Widzę, że w Szwecji jesteśmy dość wyluzowani, zrelaksowani jeśli chodzi o poruszanie trudnych tematów. Jeżdżę po kraju, odwiedzam szkoły spotykam się z piętnasto-, szesnastolatkami. Gadamy o okresie, o tym, jak go widzą, kiedy zdarzył się po raz pierwszy, czy rozmawiają o nim z przyjaciółmi, w rodzinach. To spotkania zarówno z dziewczynami, jak i z chłopakami. Mają mnóstwo pytań, o seks podczas okresu również.
Jak reagują chłopcy, twoja książka jest również dla nich?
Czasem się śmieją, czasem wychodzą, ale generalnie są ciekawi. Czy książka jest dla nich? Taką mam nadzieję. Sama chciałabym uczyć się o obu płciach, nie tylko o kobietach. Jest mała szansa, że chłopak, a potem mężczyzna da radę przejść przez życie bez interakcji z kobietą, która akurat ma okres. Dobrze, żeby wiedział, co się z nią wtedy dzieje, dlaczego jest smutna, może zła. Co mógłby zrobić, kiedy przyzna, że właśnie przechodzi straszny PMS.
Dać jej czekoladę.
Dokładnie tak.
Clara Henry opisuje zespół napięcia przedmiesiączkowego, a także domowe sposoby na bóle menstruacyjne i apeluje - nie ma się czego wstydzić.
Czy w Szwecji, w reklamach środków higienicznych też wciąż używa się niebieskiego płynu udającego krew? W Polsce to norma.
Tylko jedna firma wypuściła reklamę z płynem czerwonym, jak prawdziwa menstruacyjna krew. Była zauważona (śmiech). Czekam na więcej. Jeśli zmienimy retorykę, sposób, w jaki mówimy o okresie, zmieni się również jego postrzeganie. W języku reklam wciąż pobrzmiewają słowa: sekret, dyskrecja, ukryć. Słychać szepty. To wszystko sprawia, że okres postrzegany jest jak coś, co trzeba koniecznie ukryć. Producenci środków higienicznych sugerują, że nikt nie powinien się domyślić, że kobieta ma właśnie okres. Obiecują: nikt nie zauważy, nie wyczuje. Kobiety tego słuchają i zaczynają myśleć: o matko, to mój okres pachnie, muszę to natychmiast zmienić. A tymczasem zmienić powinniśmy język reklam. Zamiast przekazu - nikt nie będzie wiedział, zacznijmy mówić - nasze produkty ochronią twoje spodnie i bieliznę. Bo do tego właśnie służą. Będąc nastolatkami uczymy się, że to dziewczyński temat i trzeba o nim ”ciiicho”. W szkole nigdy nie pytałam głośno: hej, kto ma podpaskę? Tylko szeptałam do koleżanek. Jakbyśmy były co najmniej dilerkami dragów (śmiech). Byłoby o tyle łatwiej, gdybyśmy się wyluzowały. Powinniśmy zrobić z tego codzienny temat rozmów, żartów, oswoić się. Ideałem byłoby umieć poprosić kogoś o tampon tak samo, jak prosi się o kawę do mleka.
Masz hejterów?
Mam. Niektórzy hejtują mnie za otwartość. Uważają, że powinnam siedzieć cicho, a kiedy nie chcę dać zamknąć w zastanych ramach, nazywają rebeliantką. Niektórzy mężczyźni w Szwecji mówią, że wymyśliłam ten cały stygmat związany z menstruacją, tabu towarzyszące okresowi. Zrobiłam to po to, żeby zarobić. Wymyśliłam wstyd i napisałam książkę o tym, jak ten wstyd wyeliminować. Chcę im powiedzieć, że jestem w trakcie pisania drugiej książki dla młodych ludzi - o feminizmie i kobiecości. Kiedy myślę o swojej przyszłości, jeśli będę miała dzieci, mam nadzieję, że do tego czasu będziemy żyć w świecie, w którym będzie panowała większa równość. Jestem aktywistką, obiecuję dołożyć do tego swoją cegiełkę.
Zadajesz w książce pytanie, dlaczego akceptujemy krew cieknącą z nosa rozbitego na zajęciach sportowych, a menstruacyjnej już nie.
Obliżemy krwawe obtarcie kolana... Czytałaś słowa australijskiej wykładowczyni uniweryteckiej, feministki Germaine Greer. Powiedziała: ”Jeśli myślisz, że jesteś wyemancypowana, zastanów się, czy spróbowałabyś własnej krwi menstruacyjnej - jeśli robi ci się niedobrze, jeszcze długa droga przed tobą maleńka”. Długa droga przed nami, ale już nią idziemy.
”Tak, mam okres, a co?”, Clara Henry, tłumaczenie Agata Teperek, wydawnictwo Buchmann. Premiera 31 stycznia 2018
Jak postrzegano temat miesiączki w różnych kulturach? Dlaczego w tym czasie chęć jedzenia czekolady gwałtownie wzrasta, a widok małych kotków szczególnie wzrusza? Na czym polega menstruacyjny seksizm? Dlaczego przed wiekami miesiączce przypisywano magiczną moc? Clara Henry tworzy swoistą ”miesiączkopedię”, podpowiada, jak radzić sobie z dolegliwościami, które powoduje okres, przywołuje mnóstwo zabawnych anegdot, opisuje zespół napięcia przedmiesiączkowego, a także domowe sposoby na bóle menstruacyjne i apeluje – nie ma się czego wstydzić. Rozmowa na ten temat to zwykła, codzienna sprawa, której trzeba poświęcać więcej niż zwyczajowe kilkanaście minut podczas lekcji w szkołach.
O autorce: Clara Henry, popularna w Szwecji blogerka, komiczka, prezenterka telewizyjna, autorka książek. Jej kanał na platformie YouTube w całości poświęcony tematowi miesiączkowania obserwuje już ponad 400 tysięcy użytkowników.