Trwa ładowanie...
recenzja
16-09-2013 14:38

Szwajcarska precyzja, amerykański temperament

Szwajcarska precyzja, amerykański temperamentŹródło: "__wlasne
d2trsjb
d2trsjb

To nieprawda, że europejscy autorzy nie potrafią pisać amerykańskich powieści. Szwajcar, Joël Dicker jest młodym, zdolnym i pewnie dobrze wyglądającym pisarzem, którego druga z wydanych powieści zdobyła setki tysięcy francuskojęzycznych czytelników. Prawda o sprawie Harry’ego Queberta jest mieszaniną amerykańskiej powieści obyczajowej, detective story oraz podręcznika creative writing, opowiadającej o skomplikowanych relacjach między uczniem i jego czarnoksiężnikiem.

Do miasteczka Aurora w New Hampshire, prosto z Nowego Yorku, przybywa młody, sławny i bogaty autor udanego debiutu Marcus Goldman. Pisarz jednak nie potrafi napisać drugiej powieści, dlatego też postanawia odwiedzić swojego mentora Quobota - profesora literatury, poczytnego w latach siedemdziesiątych pisarza, który niespodziewanie trafia za kratki z perspektywą wylądowania na krześle elektrycznym. Zadania przed jakimi stoi Goldman, podobnie jak przysłowiowe pieczenie, są dwa. Należy dowiedzieć się prawdy oraz ją atrakcyjnie opisać. Trudno ocalić przyjaciela, kiedy pod stopami pali się grunt a zatroskany własnym interesem wydawca nie pozwala się skupić, zatem młody pisarz wchodzi w buty detektywa. Skuteczny prawnik doradza mu zamieszkanie w domu oskarżonego nauczyciela, w którego ogródku wykopano zwłoki niejakiej Noli. A cóż to była za piękna, czterdzieści lat temu, piętnastoletnie dziewczyna? I kto ją tak naprawdę zabił? (Pamiętacie Laurę Palmer z miasteczka Twin Peaks?). Wiadomo przecież, że w małym mieście
niewiele widać, za to sporo słychać; pod powierzchnią spokoju czekają na odkrycie prawdziwe demony skrywanych tajemnic. Goldman musi uporać się przy tym z nieprzychylnością policjantów, jak i wrogością niektórych mieszkańców Aurory. Trudno bronić człowieka uznanego powszechnie za zboczeńca. Dotarcie do prawdy nie jest łatwą sprawą, gdyż domaga się szeregu zwrotów akcji, co dla mnie jako czytelnika okazało się jednak nadto męczące. Przy czym proza Dickera sprawia wrażenie sprawnie potasowanych zgranych kart, nawiązujących chociażby do wspomnianego już serialu Davida Lyncha oraz Noli, którą łatwo można pomylić z Lolitą Nabokova . Nie do końca również podoba mi się osadzenie powieści w amerykańskich realiach, które okazuje się słabszą w wykonaniu imitacją pomysłów Irvinga i Rotha , nie mówiąc już o
trzydziestu jeden radach osadzonego Quobota. Dobre rady jak stać się pisarzem, pięściarzem i mężczyzną w jednym wcieleniu rażą pretensjonalnością. Wyżej wymienione mankamenty sprawiły, że w pewnym momencie zacząłem skłaniać się do wniosku, że mam do czynienia z jakimś żartem, który w porównaniu chociażby do Drwala Witkowskiego , wydaje się skeczem raczej męczącym.

Reklamowanie Prawdy o sprawie Harry’ego Quobota jako „szwajcarskiego Millennium” dodatkowo psuje odbiór powieści, gdyż jest czymś więcej niż marketingową przesadą. Powieść Dickera sprawia wrażenie precyzyjnie wykonanego czytadła, potwierdzającego stereotypy o Szwajcarach i ich najlepszych na świecie zegarkach. Nie pomaga też amerykańska otoczka, związana z intensywnym uprawianiem ćwiczeń fizycznych oraz pragmatycznym podejściem do uprawianej lektury, pokrywanej niestrawnym idealizmem. Dlatego w rezultacie mam dość mieszane uczucia. Ich skrajność jest powstrzymywana przez stwierdzenia faktu, że zdarzało mi się czytać już gorzej napisane głupstwa.

d2trsjb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2trsjb