Sześć rosyjskich potraw
We wstępie do Mrocznego Biesa Eugeniusz Dębski roztacza wizję obfitości dobrej rosyjskiej literatury fantastycznej, która jeszcze nie została przetłumaczona na językjęzyk polski. Biorąc pod uwagę, że z tego „skarbca” zaczerpnięto tylko sześć utworów, to z przykrością trzeba stwierdzić, że nie wszystkie wybrane opowiadania są równie ciekawe. Otwierająca antologię „Czarna Ściana” Leonida Kudriawcewa to przykład solidnie napisanej fantastyki, z intrygującym, rozbudowanym uniwersum zaludnionym wieloma dziwnymi stworami i rządzącego się odmiennymi od obowiązujących w naszym świecie regułami. Perypetie pary głównych bohaterów - zombie Eryka i Szczurzego Króla nie tylko obfitują w niezwykłe zdarzenia, ale i potrafią momentami rozbawić, a czasem nawet wzruszyć.
Z kolei tytułowe opowiadanie Jeleny Chajeckajej to rozgrywająca się w średniowiecznych realiach historia potyczek mnicha Hieronimusa von Speer z diabłem. Autorce udało się stworzyć postać nietuzinkową – Hieronimus, choć wiernie służy Bogu, to jego postępowanie mogłoby zgorszyć wielu „maluczkich”. Nie dość, że przyłączył się do bandy landsknechtów, to potrafił na ich oczach mieć stosunek cielesny z obozową dziwką – a to wszystko w trosce o zbawienie ludzkich dusz! A jeszcze większe wrażenie robi działalność Hieronimusa jako inkwizytora... „Mroczny Bies” to zdecydowanie najciekawszy utwór w zbiorze, fascynująca opowieść o średniowiecznym świecie, w którym wiele się dzieje za sprawą czarów i diabła. Zupełnie inny, ale także bardzo ciekawy jest „Portret wiedźmaga w młodości” Jewgienija Łukina. Pod tytułem skrywają się tak naprawdę trzy rewelacyjne humorystyczne opowiastki o żyjącym „współcześnie” czarodzieju, który stara się nie przepracować i nie stroni też od butelki.
Całkiem przyzwoicie prezentuje się jeszcze nieco baśniowy „Dzień strachu” Wiery Kamszy, który może nie rzuca na kolana ani stylem, ani samą fabułą, ale czyta się go w sumie z przyjemnością. Natomiast trochę rozczarowuje „Sztuczny dobór” Władimira Wasiliewa, którego bohaterem jest ni mniej, ni więcej Geralt, tyle że żyjący w świecie, w którym wiedźmin musi bronić ludzi przed potworami zrodzonymi przez technikę i mechanikę. I o ile sam pomysł wyjściowy można uznać za całkiem interesujący, o tyle wykonanie pozostawia nieco do życzenia. Geralt Wasiliewa w stosunku do pierwowzoru prezentuje się jak siódma woda po kisielu – wprawdzie posiada wiele wspólnych z nim cech, ale jednocześnie jest do bólu przewidywalny, a samo opowiadanie, choć nawet jest trochę zabawne, to zdecydowanie nie wykorzystuje potencjału tkwiącego w postaci wiedźmina.
Jednak dopiero zamykające tom „A niech cię szlag trafi” Antona Pierwuszyna to całkowite nieporozumienie – banalny pomysł ujęty w formę zapisu SMS-owej korespondencji nie jest ani zabawny, ani skłaniający do refleksji. Zupełnie nie rozumiem, z jakiego powodu zdecydowano się zamieścić w tej antologii utwór, który tak odstaje poziomem od pozostałych. Mroczny Bies ma zapoczątkować wydawanie kolejnych tomów „Almanachu rosyjskiej fantastyki”, więc można mieć w kolejnych książkach nie zdarzą się już takie wpadki i wszystkie opowiadania w nich będą co najmniej na poziomie „Czarnej Ściany”. A po Mrocznego Biesa warto sięgnąć choćby dla utworów Jeleny Chajeckajej i Jewgienija Łukina – miłośnicy dobrej fantastyki nie powinni być nimi zawiedzeni.