Międzygalaktyczne szczękołamki. Kolosalne! Olbrzymie! W otoczeniu czekoladowych telefonów komórkowych, fioletowego popcornu, lizakowego pierścionka z brylantem, sznurków z lukrecji, monet z czekolady, kłów z lukru. Kuszące, pociągające, przesłodkie i... drogie. W sklepie ze słodyczami Pod Gwizdkiem. Niestety, pieniądze mają to do siebie, że na ogół ich brakuje. Właśnie wtedy, gdy są pilnie potrzebne. Tym razem gotówkę ma tylko mały James Humorek. Całe pięć dolarów! A jego starsza siostra Hania, może tylko patrzeć na ukochane słodycze głodnym wzrokiem i liczyć na litość brata. A on nie za bardzo chce się dzielić. W końcu, metodą ustępstw, negocjacji i wymiany dochodzą do porozumienia. Smrodek kupuje Największą Szczękołamkę Świata. Przynajmniej tak nazywa ją producent tego słodkiego cuda. Chlip, chlup, chlap... Liże ją i liże. Usta - zielone, język - niebieski, a dłonie - lepkie jak podeszwa tenisówki. A po tygodniu... kłap i szczękołamka znika. A przecież miała połamać szczękę, a nie zniknąć jak kamfora!
Tego już za wiele! Smrodek, urażony konsument, pisze list do producenta. A ten nie tylko na niego odpowiada, ale w ramach rekompensaty przesyła paczkę rozmaitych szczękołamek. W głowie małego spryciarza zalęga się śmiała, twórcza myśl: może by tak pójść za ciosem i napisać kilka innych listów?!
Drugi tomik przygód Jamesa-Smrodka Humorka jest jeszcze lepszy niż pierwszy. Zabawny i pouczający. Odlotowy. Smrodek przemawia wreszcie własnym głosem. Uczy się, że w pogoni za krótkotrwałym choć słodkim szczęściem można czasami przegapić coś bardzo ważnego. Uczy się dzielić tym co ma i czerpać z tego radość. Poznaje mnóstwo ciekawych powiedzonek i idiomów. Zwanych mądrością narodów. "Paluszki lizać!", "Karaluchy pod poduchy", "Nieszczęścia chodzą parami". Takie i inne powiedzenia jak ulał pasują do przeróżnych życiowych sytuacji spotykających małego Jamesa. Nie zawodzi autorka przygód Smrodka. Nie zawodzi rysownik. Nie zawodzi sam Smrodek, autor komiksów.* Polecam dla starszych przedszkolaków i młodszych uczniów podstawówki.* Dla tych drugich może nawet do samodzielnego czytania. Ot, takie połączenie przyjemnego z pożytecznym.