W muzeum Doroty Terakowskiej eksponaty zostały zgromadzone w kilku salach: z eksponatami przyrodniczymi, dotyczącymi człowieka, literacko-baśniowymi, abstrakcyjnymi, nostalgicznymi, są też eksponaty zamknięte w magazynie. Żeby dać przedsmak tego, co można w każdej sali spotkać, podaję przykłady: siódme niebo, zwierciadło duszy, szklane domy, kociokwik, nutka żalu, czarna rozpacz. Wszystkie, choć dadzą się podzielić na różne kategorie, mają jedną wspólną cechę: tak naprawdę nie istnieją. I choć w przyrodzie nie występują, zagnieździły się na tyle mocno w naszej wyobraźni, że zaczęły żyć własnym życiem, a bez niektórych nie wyobrażamy sobie naszego języka.
Uświadomiłam sobie ten automatyzm używania jakiegoś wyrażenia, dopiero wtedy, gdy sięgnęłam po tę książkę. No bo któż z nas choć raz nie zapragnął świętego spokoju, kto nie chciałby mieć lwiego pazura, albo komu nie zdarzył się twardy orzech do zgryzienia? Wcześniej nawet do głowy mi nie przyszło zastanawiać się nad sensem chętnie używanego sformułowania „jasna cholera”, czy też równie uroczego „widzimisię”. Tymczasem pomysł taki wpadł do głowy autorce, za co jestem niezmiernie wdzięczna, gdyż lektura z tego wyszła i zabawna, i pouczająca, i ciekawa. Formułę tej książki można faktycznie porównać do wycieczki po muzeum. Wymienione kolejno zwroty i sformułowania są skatalogowane, omówione i skomentowane. Jednakże nie jest to jakaś sucha notka, jaką możemy znaleźć pod obrazami na wystawie. Każdy „eksponat” jest potraktowany z taką samą wnikliwością, do każdego autorka dodaje jakąś historię, wtrąca niecodzienną refleksję, zmusza do przemyśleń, czasem wzbudzając śmiech. Większość rozważań ma charakter
ponadczasowy, jak opisywane zwroty, tylko niektóre uwagi nawiązują do osób (przeważnie ze świata polityki) i przez to nieco się zdezaktualizowały, ale ostatecznie trzeba mieć na uwadze, że Muzeum powstało z felietonów, które dopiero potem zostały zebrane w tę niezwykłą książkę.
Wizyta w Muzeum Rzeczy Nieistniejących nie zawiedzie ani tych, którzy są miłośnikami twórczości Doroty Terakowskiej, ani tych, którzy od tej książki właśnie zaczną swoją przygodę z Jej literaturą. Jako zagorzała wielbicielka nie mam żadnej wątpliwości, że urokowi Jej pisarstwa nie sposób się oprzeć.