Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:01

Sumienie. Tanio. Sprzedam

Sumienie. Tanio. SprzedamŹródło: Inne
d3ftpgq
d3ftpgq

O Clayu Carterze można było sporo powiedzieć, ale na pewno nie to, że to prawnik-idealista marzący o obronie najbiedniejszych. Owszem, pracował w Urzędzie Obrońcy Publicznego, jednak to miejsce pracy niewiele miało wspólnego z wielkodusznymi pobudkami – ot, koneksje przepadły wraz z firmą ojca i z braku lepszych zajęć, trzeba było uprawiać niewdzięczny fach obrońcy z urzędu. Po pięciu latach przestał nawet sobie wmawiać, że to zacne zajęcie, podczas którego nauczy się zawodu, zdobędzie intratne kontakty oraz cenne doświadczenie i pogodził się z tym, że pewnie do końca życia pozostanie „publicznym”. Waszyngtoński UOP liczy 80 adwokatów. Gdy poszukiwano „ochotnika”, który podjąłby się obrony młodzieńca mającego na koncie zabójstwo niejakiego Dyni, 79 prawników postanowiło sobie znaleźć zgoła inne miejsce pobytu, niż duszna sala sądowa. Był to proceder powszechny, komu by się chciało drążyć praktycznie z góry skazaną na porażkę sprawę? Jako że Clay nie zdążył się z sali ulotnić, Wysoki Sąd „wybrał” go, aby
zajął się casusem morderstwa popełnionego przez Paula „Tequillę” Wilsona.

To była w zasadzie rutynowa sprawa, pozostawało nakłonić chłopaka do przyznania się do winy i po raz kolejny wysłuchać wyroku skazującego na dożywocie. Prowadząc standardowe działania Carter natrafił jednak na trop tajemniczej sprawy, powiązanej z zabójstwem Dyni. Zanim zdołał poukładać sobie wszystkie puzzle, odnalazł go przedstawiciel potężnego koncernu, po czym zaproponował układ. 15 milionów dolarów dla uczciwego pracownika urzędu publicznego to nie lada gratka – wystarczyło jedynie przyjąć propozycję i wyciszyć pewną aferę, która wymknęła się spod kontroli. Drobny cień jednak kładł się na nieskazitelności owego układu i intencji mocodawców – pozostawała kwestia etyki zawodowej i czystości sumienia młodego, uczciwego prawnika. Ale czy w obecnych czasach te pojęcia jeszcze cokolwiek znaczą?

Nie da się ukryć, że Grisham pisze coraz cieńsze książki – niestety, nie tylko pod względem objętościowym. Podczas gdy pierwsze jego powieści były istnymi perełkami, trzymającymi w napięciu thrillerami prawniczymi, obecne jawią się jako bardzo nieudolne próby powrotu do dawnej świetności, będące tylko mizernym cieniem Komory, Czasu zabijania, Firmy czy Raportu Pelikana. Z przykrością zauważyłem (mniej-więcej od Obrońcy ulicy), że Grisham coraz częściej zaczyna silić się na moralizatorstwo. Król afer nie odbiega od tego schematu. Autor krytykuje środowisko adwokatów specjalizujących się w pozwach masowych – snobów urządzających pełne przepychu konsumpcyjne orgie. Owych prawników (choć w zasadzie według Grishama nie są godni tego, by nosić to dumne miano) przedstawia jako hieny polujące na wielkie koncerny, ścierwojady nie kwapiące się do wytaczania procesów, dzięki czemu sprawa kończy się wielomilionowymi ugodami. Nie liczy się dla nich sprawiedliwość, a jedynie zgromadzenie jak największej
ilości pozwów i zgarnięcie gigantycznego honorarium.
Grisham bezlitośnie wykpiwa ludzi uważających się za obrońców biednych i maluczkich, podczas gdy ci stróże sprawiedliwości posiadają własne odrzutowce i piękne jachty (skąd my to znamy?). Tym razem walka nie toczy się na salach sądowych, a w zacisznych biurach adwokackich, luksusowych prywatnych samolotach, ekskluzywnych łodziach i willach napęczniałych od rozbuchanego ego i cynicznej hipokryzji. Bitwa rozgrywa się również na innym polu, wewnątrz uśpionego sumienia - jest to batalia o odzyskanie szacunku do siebie.

Historie prawniczych potyczek da się jeszcze czytać ze względnym zainteresowaniem, choć przyznam, że im dalej, tym gorzej. Mimo że książka jest cienka, w pewnym momencie zaczyna nużyć powtarzalnością schematu, choć kilkanaście ostatnich stron rekompensuje te niedogodności. Do tego jednak już mnie ostatnio Grisham przyzwyczaił i nawet się nie łudzę, że którakolwiek z jego nowych powieści będzie nieustannie trzymała w napięciu. Bardzo słabo natomiast wypadł opis wewnętrznej walki, jaką toczy ze sobą bohater - tutaj uwydatnia się pełne oklepanych frazesów wspomniane przeze mnie tanie moralizatorstwo. Dowiadujemy się bowiem, że pieniądze szczęścia nie dają, sprowadzają człowieka na złą drogę, mamona to nie wszystko, liczy się również miłość, przyjaźń, zdrowie i parę innych wzniosłych pojęć, których za paskudną, szeleszczącą walutę nie da się nabyć. Doprawdy, wzruszające i odkrywcze - szczególnie, gdy takie wyświechtane banały czytamy w powieści człowieka, który pisze coraz gorsze książki, gdyż terminy gonią
i jakoś trzeba się wywiązywać z kontraktów. A ponoć pieniądze nie są najważniejsze...

Grisham trzyma więc poziom wytyczony poprzednimi powieściami nurtu „prawniczego” – przykre jednak, że ten poziom jest jak na niego bardzo niski i nie jestem w stanie dać „Królowi Afer” oceny wyższej.

d3ftpgq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3ftpgq

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj