Trwa ładowanie...
recenzja
03-07-2013 13:57

Stuhr Stuhrowi nierówny

Stuhr Stuhrowi nierównyŹródło: "__wlasne
d36mdvk
d36mdvk

Kilka dni temu słyszałam w radiu fragment audycji na temat tego, co to znaczy być człowiekiem kulturalnym. Zaczęłam się nad tym zastanawiać prywatnie i wsobnie. Doszłam też do prywatnego, wsobnego i trochę przekornego wniosku, że to człowiek obyty z kulturą. Z kulturą rozumianą szeroko bardzo, bo ta tak zwaną osobistą, ale dla mnie, wsobnie i prywatnie, także z tą, która idzie w parze z „kulturą-i-sztuką”.

No i tak sobie myślałam na temat tego Człowieka Kulturalnego, czytając felietony Macieja Stuhra, które pierwotnie ukazywały się w magazynie „Zwierciadło”, a teraz zostały wydane w formie książkowej.

Stuhr jest bardzo osadzony w realiach polskich, orientuje się „na prawo i lewo”, bo są felietony z jego własnego podwórka, czyli z dziedziny rozrywki, są o tym, co przechowujemy w pamięci, o tym, jak to jest mieć pasję, o tym, jak to jest dzwonić na infolinię – jakąkolwiek, o prawach autorskich, cechach narodowych Polaków, o podróżowaniu wczoraj i dziś oraz o tym, że był kiedyś harcerzem. I jest dużo dystansu do siebie - „należy pamiętać, że od dwóch tygodni przebywam na uchodźstwie, tekst ten więc należy odczytywać w kontekście Wielkiej i Ciutkę Mniejszej Emigracji, przykładowo: Mickiewicz-Norwid-Miłosz-Mrożek-Stuhr. Jednocześnie informuję swoich przyszłych biografów, że podział mojej twórczości na przed- i poemigracyjną nie ma sensu. Wracam pojutrze.”

Stuhr pisze inteligentnie, pisze dowcipnie, pisze luźno – a gdy się połączy te trzy rzeczy, to ma się gwarancję, że ktoś to będzie czytał. I ktoś pewnie czyta i jawi mu się portret Stuhra, dzięki któremu otwiera oczy ze zdumienia. Celebryta, gwiazda, pierwszostronowiec-w-gazetach, a ma zdanie na temat otaczającego go świata i to zdanie podrzędnie, tudzież nadrzędnie złożone. A nie tylko proste, składające się z orzeczenia li tylko jedynie. On zna nawet przydawki! I nie waha się ich użyć! Mało tego – ma dystans do świata, w którym się obraca – do tych gazet stron pierwszych i słowa celebryta. I szacunek do ludzi, którym tytuł „gwiazda” należy się najbardziej.

d36mdvk

Uwielbiam takie zabawy słowami, takie żarty i lapsusy, czytelnicze gry, w jakie wciąga nas Stuhr w swoich tekstach. Już sam tytuł zapowiada takie przymrużenie oka i małe scrabble dla umysłu. A potem jest tylko coraz lepiej. Bo jest „Dom nad wysypiskiem”, jest „pokaż Nacocie stać” (genialny wprost tekst, który otwiera zbiorek, pochodzi ze stycznia 2009 i mówi o przeboju zespołu Feel), jest tekst „Bajki z mchu i paproci”, gdzie pod płaszczykiem Czujnego Kaczysława, Delegata Topipsa i Delegata Popychalskiego ukrywa postaci współczesnej polityki i komentuje jej scenę.

Ale jest też piękny i wzruszający felieton „Książę i mała Pe” - o tym, jak Stuhr oddał szpik dziewczynce chorej na białaczkę i jak jej historię wykorzystano i zniekształcono w mediach. Oprócz felietonów w zbiorku znajduje się fascynująca opowieść filmowa w odcinkach „Utytłani miłością” - pełna inteligentnego humoru, szpileczek wbijanych polskości i jej przywarom, odwołań do kultury masowej, z akcją trzymającą w napięciu – zwłaszcza, jeśli ukazywać się miała w kolejnych numerach „Zwierciadła”, dając czytelnikom oprócz fantastycznej treści, dreszczyk oczekiwania poznawczego. No bo jak można na przykład nie docenić fragmentu, gdy bohaterowie oglądają horror „Klątwa zza grobu” - a rzecz dzieje się w starej, opuszczonej kopalni, gdzie słychać jakieś jęki i wycie. Dwóch bezrobotnych górników i dwie ich narzeczone postanawiają urządzić sobie na dole imprezę – najpierw są śpiewy i tańce, potem wszyscy idą spać w swoich śpiworkach, ale budzi ich szamotanina i wrzaski – jedna z dziewcząt, Greta, ma „pogryzioną mocno
łydkę i siny odcisk czegoś, co przypomina końską podkowę”. A po eksploracji kopalni znajdują na ścianie napis „Pokład Idy”. No piękne po prostu!

No ale mam też troszkę dylemat – Stuhr napisał bowiem we wstępie, że gdyby komuś jego pisanina się nie podobała, to niech mu tego przypadkiem nie mówi, bo będzie mu bardzo przykro. Więc co, mam przemilczeć sinusoidowatość jego książki? Mam mówić tylko o tekstach w rodzaju rozmowy zakochanych nad brzegiem stawu:

„-O widziałam rybkę, jak plumknęła!

d36mdvk

-Ja też!

-Zawsze zastanawiałam się, dokąd taka pluskająca rybka sobie teraz płynie.

-No! Ja też – odparł. - Mój Boże! Tyle nas łączy!”, pomijając te przez które czuję się trochę oszukana? Bo Stuhr ma tu kilka tekstów, w których sugeruje, że to pisanie to tylko dla pieniędzy – nie mówi tego oczywiście wprost, ale ja to sobie wyszukałam między linijkami. No i gdzie tu wtedy ten Człowiek Kulturalny, który w towarzystwie o pieniądzach tylko milczy? A tu felieton o terminach, o tym, że wydawca goni, że inaczej nie dostanie zapłaty, że czasem nie wie o czym pisać. I te felietony wydają mi się słabe, naciągane. Bo przecież, gdy nie wiesz o czym pisać, to choćby o ostatnio przeczytanej książce, albo o Misiu Uszatku, ale o nie o tym, że nie ma się nic do powiedzenia, bo to mnie, jako czytelnika stawia w pozycji osoby oszukanej – hej, ja też przecież mogę napisać felieton o tym, że nie wiem, o czym pisać i dostać za to kasę.

I tak skaczę sobie między tymi felietonami, między tymi Stuhrami nierównymi, jedne chciałabym czytać po stokroć – czytam je każdemu napotkanemu – przynajmniej we fragmentach. A inne chciałabym z tej książeczki powyrywać z korzeniami. Ale jestem przecież człowiekiem kulturalnym...

d36mdvk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d36mdvk