Powieści historyczne nie są ostatnio w modzie, nawet trudno wytłumaczyć to li tylko niechęcią młodych ludzi do tradycji i poznawania przeszłości. Opowieści, których akcja umieszczona jest przez twórcę w odległych czasach w niewielkim stopniu różnią od tak przecież modnych i bujnie rozkwitniętych opowieści fantasy – przynajmniej z punktu widzenia laika. Literatura anglosaska przeżywa natomiast zalew powieści dziejących się w starożytności, na które to modę rozpętał przed wielu laty Robert Graves swoją znakomitą dylogią o cesarzu Klaudiuszu.
Steven Saylor, pisząc pod tę modę, sam będąc profesorem-starożytnikiem, zaczerpnął też z innego źródła, a mianowicie z czarnego, chandlerowskiego kryminału. Główny bohater, Gordianus Poszukiwacz, jest Marlowem przeniesionym w czasy dyktatora Sulli. Ta wtórność nie jest jednak szczególną wadą powieści, wprost przeciwnie, już po kilku stronach wiemy, że naszym przewodnikiem po mieście-zdobywcy świata będzie osoba bez większych złudzeń co do otaczającej go rzeczywistości, dla nas odmiennej i obcej. Gordianus zostaje wynajęty przez młodego adwokata do wyjaśnienia okoliczności śmierci pewnego patrycjusza. To daje autorowi świetną sposobność do ukazania nam obrazu Rzymu, miasta bez sił policyjnych, z wielką masą niewolników, złoczyńców, burdeli, ale i nieprawdopodobnego przepychu domów patrycjuszy, bogatych plebejuszy i wpływowych wyzwoleńców, wielkich pieniędzy, zepsucia i ordynarnych zboczeń. Rzym nie był miastem nieskazitelnych, wszak zdobycie świata nie pozostawia jego obywateli czystymi moralnie,
każdy z nich niesie piętno tego wątpliwego sukcesu, co niektórych uodparnia na jakiekolwiek wyrzuty sumienia. Nawet ów młody adwokat, którym był nie kto inny niż Cycero - piewca cnót, skromności, stoicyzmu i Katona - swoje poglądy traktuje instrumentalnie, a wina czy niewinność oskarżonego niewiele go obchodzą, skoro sprawa staje się polityczną i dającą mu szansę na karierę.
W tym świecie bez wartości, bez kultury, masowo i nieudolnie zresztą czerpanej z greckiego wschodu okazuje się, że tylko człowiek do wynajęcia ma jakieś ludzkie odruchy. Co więcej, najciekawszym motywem jest postępujące zagubienie Gordianusa, który rozwiązując zagadkę kryminalną czuje się jak ryba w wodzie, jednak gdy okazuje się, że we wszystko miesza się polityka, choroba na którą umierało najwięcej Rzymian w tych czasach, nagle słabnie, cofa się i gubi.
Ogromną zaletą, która stanowi o dużej wartości kryminału są wszelkie elementy poznawcze i opisowe oraz to, że sama sprawa, którą Cycero obarczył Gordianusa wydarzyła się naprawdę - mamy szansę ją rozwiązać po dwudziestu jeden wiekach, nie zważając na jej przedawnienie.