Spowiedź sekciarza
Tender Branson miał zaprogramowane życie już w momencie przyjścia na świat. Starszy brat-bliźniak był pierworodnym, a w sekcie Kościoła Wyznawców oznaczało to pozostanie w wiosce. Młodsze dzieci rodzin były przysposabiane do pracy poza osadami, a ich dochody przejmowała rada starszych. Tender nie znał innego życia, nawet sobie takowego nie wyobrażał, kształcąc się na majordomusa kompletnie się nie spodziewał, że kiedyś będzie musiał dokonywać prawdziwych wyborów. Że pępowina z sektą zostanie brutalnie przerwana, a on, życiowy rozbitek, stanie twarzą w twarz z całym absurdem amerykańskiej codzienności, ludźmi robiącymi wszystko dla sławy i pieniędzy, z machiną marketingową, alienacją, porażającymi nieszczęściami. Tender Branson pragnął jedynie być dobrym majordomusem, to zostało mu przeznaczone, jednak stało się inaczej.
Rozbitek jest powieścią przerysowaną i groteskową, Palahniuk w swoim niepowtarzalnym, surowym stylu połączył na wskroś pesymistyczne obserwacje socjologiczne z nieprawdopodobną fabułą, tworząc obraz przerażający i zabawny jednocześnie. Potęgą jego prozy jest łączenie tych skrajności, pozwalające z jednej strony na przyzwoitą zabawę, z drugiej dotknięcie najgłębszych mroków ludzkiej duszy. Nie ma w tym żadnej sprzeczności – zło, zaniechanie, okrucieństwo, pożądanie, chciwość doprowadzone do skrajności mogą ubawić nas do łez. Palahniuk jest dość powszechnie odbierany jako pisarz krytycznie nastawiony do współczesności, opowiadający o niewesołej kondycji człowieka postnowoczesnego. I to prawda, jednak taki obiór jego prozy jest chyba zbyt powierzchowny. Tender Branson to egzemplifikacja każdego z nas, trybiku w maszynie, symbolizowanej przez sektę. Większość z nas żyje w bardzo ściśle określonych ramach, starając się wypełnić wszystkie oczywiste zadania: bycie dobrym dzieckiem, uczniem, małżonkiem,
pracownikiem, zrobienie odpowiedniej do naszych indywidualnych możliwości kariery. Wolność wyboru staje się ułudą, jest tylko zmianą logotypu jednej firmy na drugi, nie ma tu przeobrażeń jakościowych. Żywot Tendera w ramach Kościoła Wyznawców może nam wydawać się dziwaczny, ale ten sam Branson przeniesiony na grunt amerykańskiego liberalizmu, gdzie rzekomo każdy pucybut może być milionerem, a możliwości poprawy statusu społecznego są nieograniczone, staje się więźniem cwanego agenta oraz okoliczności likwidacji sekty. Jego pole manewru zostaje poważnie ograniczone, tym bardziej, im profetka i przyjaciółka Fertality wyjawia mu tajemnice jego przyszłości. Próby ucieczek, zmian, mylenia tropów, niczego tu nie zmieniają – Tender Branson spada z deszczu pod rynnę, iluzja wolności staje się dla niego gorsza, niż nieświadomość religijnej niewoli. Tragikomiczne jest to, że Chuck Palahniuk zamknął swemu bohaterowi wszystkie drogi ucieczki z tego piekła liberalnego zniewolenia. Tender próbuje popełnić widowiskowe
samobójstwo, rozbijając Boeinga opodal Australii. Sęk w tym, że masowe samobójstwo popełnili członkowie Kościoła Wyznawców, wszyscy byli bowiem mieli tak się zachować w przypadku zagrożenia. Zatem Bransonowi nawet odcięto ostatnią drogę ucieczki, którą widział w śmierci.
Rozbitek Chucka Palahniuka jest powieścią bardzo dobrą, odważną obyczajowo, mocno atakującą rzeczywistość, zarazem dokonującą wiwisekcji duszy współczesnego człowieka i dość przygnębiającą. Nie jest przyjemną konstatacja, iż w gruncie rzeczy jesteśmy do cna zniewoleni, choć uśmiechamy się i twierdzimy, że jest inaczej. Jedyne, w czym naprawdę jesteśmy zdeterminowani, to odliczanie wsteczne, tak jak numerowane są rozdziały i paginowana jest ta powieść, aż do końca. Rozbitka oraz naszego, równie oczywistego i nieuchronnego.