Już biorąc do ręki ten piękny, subtelny w swej szacie graficznej tomik, czuje się dziwne drżenie. Niepewność, ale i spokój, taki, który ogarnia nas, gdy wkraczamy do domu dobrze znajomego człowieka. Choć od czasów Kamyka minęły dwa lata, to jednak wciąż pamiętam tę książkę... Ten chłód, który stapiał się z człowieczeństwem, przyrodę, odpowiadającą na jego nieme wezwanie. Tym razem jednak jest inaczej. Huśtawka to perełka sztuki i zarazem literatury w jednym. Piękno po części ulotne, z drugiej strony namacalne, choć pląsające jak słowa po deskach teatru.
Tomik Agaty Miklaszewskiej zawiera trzy miniopowieści, a raczej literackie obrazy: „Jestem pewien...”, „Huśtawka” oraz „...i miejsce, gdzie był, już go nie poznaje”. To opowieści, które idealnie wtapiają się w urokliwą, wysmakowaną serię tego wydawnictwa, którą bardzo trafnie nazwano: Małą serią. Ukazały się w niej już: Noc Stasiuka i Supermarket bohaterów radzieckich oraz Droga do Burgulmy Topola. Tak więc Miklaszewska wkracza w dosyć znane środowisko, ale nie znaczy to, iż kogoś naśladuje. Wprost przeciwnie. Jej treści, to ludzie. Ludzie, którzy wybrali złą drogę, którzy nie potrafią sobie poradzić z codziennością. Postacie na poły szablonowe, jak na przykład nauczyciel, w których wielu z nas potrafi się odnaleźć. Pełne wrażliwości, uczuć, ale przede wszystkim samotności i pustki. Ich życia, to trwanie, w którym wciąż wszyscy poszukują miłości. Pragną, by w końcu ich zauważono. Bo Huśtawka to przede wszystkim opowieść o próbie wyrwania się z jakiejś pętli czasowej. Prośba o uwagę, poetycki
krzyk – TU JESTEM!!! Zobacz mnie! Pokochaj!
„A gdybym ja nagle powiedział, że cię kocham? To co byś pomyślał?” Tytułowa huśtawka unosi się w górę i w dół. Ale zbyt często, po prostu nie ma nas kto popchnąć. Nagle może się też zdążyć, że opanowana do perfekcji równowaga, w końcu męczy. Jakby egipska bogini ładu – Maat, postanowiła w końcu poruszyć trzymaną w ręku wagą. Słowa Agaty Miklaszewskiej wzbogacone zostały o obrazy namalowane przez Krzysztofa Augustina. Cudownie współgrają. Nie posiadają ostrych kantów, wyrazistych rysów, przypominając rozmyte widziadła. Odbicia naszej własnej codzienności. Smutnej, z której pustki często nie zdajemy sobie sprawy. Bo może po prostu marnujemy życie? Może w rzeczywistości nie ma ono sensu... Na pewno Huśtawka to odbicie jesiennej nostalgii. Wiecznych pytań, poszukiwań, niepewności. W tak małej treści, mikroskopijnej zdawałoby się, można odnaleźć całą rzeczywistość. Ale trzeba naprawdę zdobyć się na wielką odwagę, by tutaj wkroczyć. Nie każdy lubi swoje odbicie.