Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:00

Śmiejmy się z Kate

Śmiejmy się z KateŹródło: Inne
dhvr1cu
dhvr1cu

Rozsławiona (nie bezpodstawnie) przez co ambitniejsze kobiece czasopisma powieść Pearson to swoista odtrutka dla całej rzeszy kobiet, cierpiących męki z powodu bezskutecznych prób osiągnięcia mitycznego standardu naszych czasów: idealnej matki, idealnej żony i idealnego pracownika w jednym. Nawet dla kogoś, kto bale w przedszkolu i utulanie pociech do snu ma już dawno za sobą, mit ten bywa powodem nieustającej frustracji – a cóż dopiero dla „młodej, zdolnej, kreatywnej”, która toczy ze sobą ciągłe zmagania, usiłując znaleźć kompromis pomiędzy pragnieniem wykazania się na niwie zawodowej a potrzebą bycia z dziećmi i koniecznością spełnienia oczekiwań tzw. ogółu (ze szczególnym uwzględnieniem teściowej...) w kwestii „co dobra żona i matka robić powinna”.

Kate postrzega siebie jako taką właśnie, miotającą się pomiędzy skrajnościami, niewydarzoną matkę. Inteligentniejsza od wielu modelowych bohaterek kobiecej literatury, doskonale zdaje sobie sprawę z popełnianych jeden za drugim błędów: nieporadności wychowawczej, żałosnych usiłowań nadrobienia macierzyńskiej troski przy pomocy prezentów, ignorowania potrzeb męża, permanentnego zabałaganienia i roztargnienia (które tylko dzięki szczególnemu zbiegowi okoliczności nie kończy się katastrofą w pracy).

Autorka odmalowuje jej rozterki – mogące równie dobrze posłużyć jako kanwa dramatu – z solidnym zacięciem humorystycznym, nie oszczędzając niemal nikogo z pierwszo-, drugo- i dalszoplanowych bohaterów, wykpiwając z równym zapałem wszelkie dziwactwa, snobizmy i małoduszności, zarówno te nowomodne (np. „ukierunkowaną edukację” przedszkolaka, mającą zapewnić mu wstęp do prestiżowej szkoły), jak i te konserwatywne (ubolewania teściowej nad mizernym wyglądem – w domyśle: zaniedbanego przez małżonkę - syna).

Najważniejszą postać wyposaża jednak w tyle sympatycznych cech, że nie sposób jej choć trochę nie polubić. Kate boryka się ze swoimi problemami w sposób tak ludzki i tak kobiecy, jest tak naturalna w swoich monologach wewnętrznych, w których przewija się na przemian wykład dla stażystów i zapomniane kalosze, milionowa transakcja i... kupka w pampersie... , że chwilami trudno uwierzyć, iż mamy do czynienia z postacią literacką. Bo, choć o wiele zamożniejsza niż przeciętna polska czytelniczka, czyż nie jest po prostu jedną z nas? Przynajmniej mnie samej o wiele łatwiej identyfikować się z nią niż z pustą i powierzchowną Bridget Jones, mającą głowę nabitą jedynie własnym odbiciem w lustrze i „bzykaniem”.

dhvr1cu

Przygody Kate powinny stać się lekturą obowiązkową, niejako poradnikiem terapeutycznym, dla wszystkich pracujących kobiet, które są lub zamierzają być żonami i matkami. Dla pierwszych, by pozbyły się poczucia winy, że nie potrafią lub nie potrafiły wywiązać się ze wszystkich swoich zadań; dla drugich, by zawczasu zdążyły ustalić sobie hierarchię wartości i zdecydować, czy – i które z nich – można poświęcić na rzecz pozostałych.

dhvr1cu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dhvr1cu