Słoneczniki, Indianie i dżungla, czyli historia miłosna z przesłaniem
„Miłość nigdy nie jest prosta – i rzadko kiedy bezbolesna” – czytamy w pamiętniku głównego bohatera powieści Richarda Evansa. Na kartach tej powieści jest wiele przykładów potwierdzających to zdanie. A wszystko zaczyna się jak typowa kobieca historyjka. Na tydzień przed planowaną datą zamążpójścia narzeczony Christiny odwołuje ślub. Jessica, jej najlepsza przyjaciółka, chcąc pomóc Christinie w przetrwaniu trudnych chwil zgłasza je obie do udziału w akcji humanitarnej w Peru. Wraz z innymi ochotnikami mają pomagać w budowie szkół, czy też remontach w sierocińcu, a w wolnym czasie mają poznawać uroki peruwiańskiej dżungli i starożytnych zabytków. Od tego momentu banalna wydawać by się mogło historia zaczyna nabierać barw. Christina poznaje bowiem podczas wyprawy Paula Cooka, lekarza, którego życie naznaczyła niegdyś wielka zawodowa tragedia i który w poszukiwaniu sensu życia osiadł w Peru i zaczął pomagać tamtejszym dzieciom ulicy. To spotkanie odmieni ich życie diametralnie, pod każdym możliwym względem.
Tyle o samej fabule. Teraz o reszcie. Słonecznik to powieść dość nietypowa. Nie można jej zamknąć w jakiejś konkretnej literackiej szufladce i jednoznacznie sklasyfikować. Bo choć to w dużej mierze historia miłosna, nie brak w niej wątków przygodowych. Na każdej stronie znajduje się humanitarne przesłanie, każda linijka to manifest człowieczeństwa, nadziei i wiary w człowieka oraz w to, że lepsze jutro całego świata zależy od nas samych w większym stopniu, niż się spodziewamy. Może brzmi to trochę pompatycznie, jednak powieść taka nie jest. Na pewno nie mamy do czynienia z nachalnym moralizatorstwem, lecz ze świetnie napisaną, może nieco idealistyczną, ale jednak prawdziwą i poruszającą historią.
„Wszyscy nosimy w głowie obraz tego, jak powinno wyglądać nasze życie, namalowany pędzlem naszych pragnień i celów. Tymczasem w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że ono nigdy nie wygląda tak, jak sobie wyobrażaliśmy. W tym tkwi najgłębsza tajemnica człowieczeństwa" - pisze Paul, który w następnym akapicie swoich zapisków dodaje: „Im głębiej studiuję historię, tym bardziej sobie uświadamiam, jak mało ludzkość się zmieniła. Scenariusze są wciąż te same, tylko aktorzy coraz to inni”. Takich „złotych myśli” jest w tej książce więcej, jej lektura to nie tylko świetna zabawa, ale też okazja do przemyśleń.