W swojej ostatniej książce A Writer’s People już w drugim zdaniu pisze pan: „Ściśle mówiąc, nie mam takiej przeszłości, która byłaby dla mnie dostępna, którą mógłbym drążyć i kontemplować; i wyraźnie odczuwam ten brak”. Czy jest to klucz do pańskiego sposobu patrzenia na świat?
* V.S. Naipaul*: Powieściopisarz powinien zdać się na innych, jeśli chodzi o analizę jego dzieła. Jeśli zaczyna się analizować samego siebie, to łatwo popaść w paraliż zaraz po ponownym przeczytaniu napisanego tekstu – bo pisarz nieuchronnie się powtarza. Wolałbym więc nie myśleć w tych kategoriach. W każdej z moich książek próbuję jasno i bezpośrednio pisać na wybrany temat. Dla mnie jest to wręcz sedno pisarskich obowiązków: znaleźć odpowiednie słowa, aby opowiedzieć świat. Kto nie jest do tego zdolny, ten nie jest pisarzem. Tym, co wyróżnia prawdziwego pisarza, jest precyzja spojrzenia, umiejętność ujmowania rzeczy bezpośrednio, a nie przez pryzmat fantazji i cudzych myśli.
Ale czytając pańskie książki, można odnieść wrażenie, że został pan pisarzem dopiero po długiej i trudnej walce.
* V.S. Naipaul*: To prawda. Wydaje się to proste teraz, gdy książki już powstały! Ale było mi trudno zacząć, a jeszcze trudniej potem to ciągnąć. Aby zostać pisarzem, nie wystarczy tylko napisać książkę, trzeba skonstruować dzieło. Zdałem ten test, ale wymagało to ode mnie dużo pracy i wytrwałości. Pisanie to nie piknik, tylko masa roboty! Zawsze też jest obsesyjny strach przed porażką. Tworząc ostatni rozdział mojej nowej książki The Mask of Africa, odwiedziłem w zeszłym roku ten kontynent – Gabon, Ugandę, Wybrzeże Kości Słoniowej, Nigerię i wreszcie na koniec Republikę Południowej Afryki. Zrywałem się wcześnie rano w pokoju hotelowym, by zabrać się do pracy. I nagle wydało mi się, że nigdy nie zdołam ukończyć tej książki! W moim wieku nie powinienem już odczuwać tego rodzaju niepokoju…
Gilles Anquetil, François Armanet
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.