Trwa ładowanie...

Skandaliczny artykuł „Wprost” o Zbigniewie Herbercie

Skandaliczny artykuł „Wprost” o Zbigniewie HerbercieŹródło: Inne
dpc8tyy
dpc8tyy

Herbert na nikogo nigdy nie donosił, a artykuł z „Wprost” nt. rzekomej współpracy poety z SB jest zwykłą zmanipulowaną insynuacją – twierdzi Katarzyna Herbert w oświadczeniu przesłanym Wirtualnej Polsce.

Przedstawiamy treść oświadczenia:

Artykuł opublikowany w dniu dzisiejszym (16.08.2006 r.) na łamach Tygodnika „Wprost” pt. Donos Pana Cogito nie jest rzetelną informacją o faktach, lecz zwykłą zmanipulowaną insynuacją. Zbigniew Herbert na nikogo nigdy nie donosił. Jego życiorys i postawa wobec komunizmu oraz przykład, jaki dał żyjącym i potomności, bronią mego męża najlepiej kiedyś przed prowokacjami bezpieki, dziś przed podobną prowokacją zrealizowaną tymi samymi metodami.

Artykuł Tygodnika „Wprost” jest manipulacją dokonaną na znanych publicznie materiałach zgromadzonych przez SB na temat mojego męża. Materiały te zostały opublikowane w 2005 roku w Zeszytach historycznych (zeszyt nr 153) wydawanych przez Instytut Literacki w Paryżu. Autor artykułu Donos Pana Cogito Jakub Urbański w audycji Puls Trójki emitowanej na żywo przez Program III Polskiego Radia w dniu dzisiejszym o godz. 17:45 przyznał, że nic nie wiedział o publikacji Zeszytów historycznych, ale mimo to oszczerczego pomówienia pod adresem Zbigniewa Herberta nie wycofał. Red. Urbański najwidoczniej nie zna także publikacji „Zeszytów Literackich”, które również zamieściły na wspomniany temat obszerną wzmiankę (w nr 4 z 2005 r.) przytaczając fragmenty wprowadzenia do paryskiej edycji mego zresztą autorstwa.

dpc8tyy

* Zbigniew Herbert nie może w obliczu oszczerstwa przemówić w obronie własnej godności.* W tej sytuacji uważam za swoją powinność wobec pamięci o Zbigniewie Herbercie przyjść mu z pomocą i zareagować we właściwy w takich przypadkach sposób. Postanowiłam poszukać ochrony sądu, do którego pozew w moim imieniu złoży mój pełnomocnik adw. Jerzy Naumann.

Wolność słowa, jedna z najwyżej cenionych przez Zbigniewa Herberta wartości, oznacza nie tylko wolność wypowiedzi, ale także odpowiedzialność za jej nadużycie. Niechaj każdy we własnym zakresie domyśli się, dlaczego Tygodnik „Wprost” atakuje postać Zbigniewa Herberta właśnie dzisiaj. Łatwo też domyśleć się z jakich przyczyn chce się Polsce odebrać autorytet i znaczenie sprzeciwu postawy Zbigniewa Herberta wobec przemocy nieludzkiego, totalitarnego państwa nad zniewolonym społeczeństwem.

Proces przeciwko „Wprost” jest potrzebny nie tylko z powodu naruszenia podstawowych zasad etyki dziennikarskiej; jest on niezbędny wobec celów, jakie chcą osiągnąć zleceniodawcy i beneficjenci tego rodzaju publikacji.

Warszawa, 16 sierpnia 2006 roku
Katarzyna Herbert

dpc8tyy

* Zbigniew Herbert był cennym informatorem PRL-owskiej służby bezpieczeństwa. Informował SB przede wszystkim o środowisku polskiej emigracji w zachodniej Europie – doniósł tygodnik „Wprost”.*

Według tygodnika, kontakty Zbigniewa Herberta z PRL-owską bezpieką trwały od 1967 do 1970 r. Jak zastrzega autor artykułu, poeta nigdy nie podpisał zobowiązania do współpracy, ale podczas spotkań z oficerami SB obszernie opowiadał o swoich kolegach z Radia Wolna Europa i paryskiej „Kultury”.

– Z dokumentów IPN jednoznacznie wynika, że miał świadomość, iż przekazane przez niego informacje posłużą do rozpracowania środowisk polskiej emigracji. Dla SB był niezwykle cennym źródłem, bo przed Zbigniewem Herbertem otwierały się drzwi każdego polskiego domu we Francji czy Niemczech. Znał wszystkie ważne osoby, które pozostawały poza krajem. Spotykał się z nimi i dużo rozmawiał, a potem swoją wiedzą dzielił się z funkcjonariuszami peerelowskich tajnych służb. Zawsze odmawiał przyjęcia pieniędzy. Robił to dlatego, żeby mieć paszport i możliwość poruszania się po Europie – utrzymuje „Wprost”.

dpc8tyy

SB nigdy nie zapraszała Zbigniewa Herberta do swojej siedziby.
– Był znanym twórcą i jednocześnie zbyt ważnym kontaktem dla nich, żeby ktoś go przypadkiem zobaczył na przykład w Pałacu Mostowskich. Zbigniew Herbert miał deklarować w rozmowach z esbekami pełną lojalność. W swoich raportach spisywanych po rozmowach z poetą esbecy podkreślali, że Zbigniew Herbert to „człowiek honoru”, który we współpracę z SB „szczerze się zaangażował”. Pisali, że jest „skrupulatny i dokładny” – relacjonuje autor artykułu Donos Pana Cogito.

Zbigniewa Herberta SB rozpracowywała w ramach operacji o kryptonimach Herb oraz Bem. Tę drugą prowadzili oficerowie wywiadu. Interesowali się przede wszystkim ludźmi pracującymi w RWE oraz dla paryskiej „Kultury”. Zbigniew Herbert był też dla nich nieocenionym analitykiem sytuacji politycznej we Francji i w Niemczech. W Niemczech Zbigniew Herbert spotykał się na przykład z oficerem wywiadu mjr. Józefem Nowakiem (w restauracji Kamler w Berlinie Zachodnim). Esbek odnotował, że Zbigniew Herbert przychodził na spotkania punktualnie, dobrze przygotowany.

Kilkunastu opozycjonistów z okresu PRL wyraziło sprzeciw wobec tekstu tygodnika „Wprost”, sugerującego, że Zbigniew Herbert był cennym informatorem SB.

Podkreślają, że poeta został obrzucony błotem mimo świadectw historyków.

dpc8tyy

– Zdawało się, że jest to już zamknięty rozdział historii. A jednak... mimo świadectw, mimo badań historyków, autor Pana Cogito został obrzucony błotem. Chcemy wierzyć, że jedynie wskutek aberracji autorów jednostkowego tekstu, nie zaś intryg tych, którzy chcieliby wciąż stać na czele ogłupiałych tłumów... – napisali w oświadczeniu m.in. Czesław Bielecki, Kajus Augustyniak, Konrad Bieliński, Mirosław Chojecki, Jerzy Kłosiński, Krystyna Mokrosińska oraz Janusz Weiss.

– Sprzeciwiamy się takiemu dziennikarstwu i takiemu uprawianiu polityki. W gruncie rzeczy to sprawa smaku – napisali b. opozycjoniści.

W swoim oświadczeniu zacytowali też fragment Elegii na odejście, w której Zbigniew Herbert pisał: „...trawiłem lata, by poznać prostackie tryby pamięci monotonną procesję i nierówną walkę zbirów na czele ogłupiałych tłumów przeciw garstce prawych i rozumnych”.

dpc8tyy

„Wprost” napisał, że Zbigniew Herbert był cennym informatorem Służby Bezpieczeństwa, informując przede wszystkim o środowisku polskiej emigracji w zachodniej Europie. Historycy IPN uznali artykuł za manipulację materiałami archiwalnymi, kłamstwo i poszukiwanie sensacji. Podkreślili, że Zbigniew Herbert wprawdzie spotykał się z SB, ale nie robił z tych spotkań tajemnicy i nie udzielał żadnych cennych informacji.

Za zupełnie nieprawdopodobne uznał twierdzenia „Wprost” literaturoznawca, krytyk literacki i znajomy Zbigniew Herbert , prof. Jacek Trznadel. Głębokie oburzenie publikacją wyraziła w środę Rada Etyki Mediów; według REM artykuł „Wprost” przeczy standardom dziennikarstwa śledczego.

Publicysta „Wprost” Jakub Urbański jest przekonany, że Zbigniew Herbert donosił bezpiece.

Napisał, że poeta miał jakoby donosić, by uzyskać paszport i móc podróżować po Europie.

dpc8tyy

Według „Wprost”, Zbigniew Herbert przekazywał SB informacje głównie o środowisku polskiej emigracji w zachodniej Europie. Kontakty Zbigniewa Herberta z peerelowską bezpieką miały rozpocząć się w 1967 roku i trwać prawie do końca 1970.

Jakub Urbański twierdzi, że swój tekst oparł nie tyko na dokumentach Instytutu Pamięci Narodowej. Wyjaśnił, że chodzi o raporty zawierające wnioski i analizy przeprowadzone przez funkcjonariuszy SB, którzy kontaktowali się ze Zbigniewem Herbertem . Publicysta „Wprost” uważa, że raporty te powstawały prawdopodobnie na podstawie informacji, które funkcjonariusze uzyskiwali od Zbigniewa Herberta .

Jakub Urbański dodał, że swój tekst oparł też na rozmowach z ludźmi, którzy znali Zbigniewa Herberta w tamtym okresie. Zdaniem publicysty, Zbigniew Herbert nie ukrywał przed wieloma osobami faktu, że kontaktuje się z SB. Osoby te twierdzą, że często przekazywał funkcjonariuszom bardzo prywatne informacje na ich temat. Według autora tekstu, w wyniku badań wnioski, co do związków Zbigniewa Herberta z bezpieką są jednoznaczne. Urbański utrzymuje, że Zbigniew Herbert spotykał się z funkcjanariuszami bezpieki przez trzy lata.

Jakub Urbański zapewnił, że czytał opracowania historyków IPN dotyczące Zbigniewa Herberta . Jego zdaniem, fakty w jego tekście i w opracowaniu IPN są takie same, lecz inna jest ich interpretacja. Publicysta dodał, że to nie on ocenia Zbigniewa Herberta . Powtórzył, że Zbigniew Herbert nie był tajnym współpracownikiem, lecz – jak wynika z relacji jego znajomych – cennym źródłem informacji dla bezpieki.

„Przepraszam panią Katarzynę Herbert i wszystkich, którzy poczuli się urażeni naszym tekstem na temat Zbigniewa Herberta ” – napisał redaktor naczelny tygodnika „Wprost” Piotr Gabryel.

„Intencją autora artykułu i redakcji nie było sugerowanie, że Zbigniew Herbert współpracował z SB, a jedynie zasygnalizowanie, jak bardzo bezpieka PRL niszczyła ludzi. Jeśli wskutek dokonania przez autora tekstu Jakuba Urbańskiego nieuprawnionej nadinterpretacji zaprezentowanych w artykule informacji naraziliśmy na szwank pamięć o Wielkim Polaku oraz dotknęliśmy kogokolwiek, raz jeszcze – w imieniu swoim i autora artykułu – serdecznie przepraszam” – napisał Gabryel.

Wdowa po poecie, Katarzyna Herbert, zapowiedziała, że sprawa tej publikacji znajdzie się w sądzie. Katarzyna Herbert podkreśliła, że Instytut Pamięci Narodowej przyznał jej mężowi status pokrzywdzonego.

Gabryel powiedział w środę, że jeśli będzie pozew przeciwko tygodnikowi, wówczas redakcja odniesie się do całej sprawy.

dpc8tyy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dpc8tyy