Sentymentalna pogoń za utraconą miłością
Jeśli ktoś myśli, że nie da się połączyć w zgrabną i ciepłą opowiastkę historii miłosnych osób pochodzących z różnych środowisk i będących w różnym wieku, to jest w wielkim błędzie. Wystarczy sięgnąć po najnowszą powieść Deb Caletti, by przekonać się, że jest to nie tylko możliwe, ale także wciągające i interesujące. Akcja tej książki dzieje się w miasteczku Nine Mile Falls, gdzie życzliwi ludzie żyją spokojnie w otoczeniu dzikiej przyrody i pięknych krajobrazów. Jedną z mieszkanek sielskiej krainy jest nastoletnia Ruby, która zakochuje się w miejscowym „młodym gniewnym” Travisie. To pierwsze młodzieńcze uczucie będzie dla niej próbą charakteru, odpowiedzialności za własne decyzje i nauczką na przyszłość.
Inną bohaterką powieści jest matka Ruby, Ann, która próbuje uwolnić się spod toksycznego wpływu swojego byłego męża, co niezbyt dobrze jej wychodzi pomimo ciągłych starań. Kolejną postacią jest Lilian, mieszkanka domu spokojnej starości, której wielkim pragnieniem jest jeszcze raz spotkać przed śmiercią mężczyznę, którego niegdyś pokochała. Co łączy te trzy kobiety oprócz większych lub mniejszych rozterek miłosnych? Klub książki, którego są członkiniami. I to właśnie za sprawą klubu będą mogły odbyć podróż po Ameryce, w poszukiwaniu utraconej miłości Lilian, a podróż ta stanie się dla nich jednocześnie podróżą w głąb ich samych. Bohaterki i bohaterzy tej powieści pomagając Lilian spotkać się z ukochanym, pomogą także sobie w ustaleniu priorytetów we własnym życiu, nauczą się ponosić konsekwencje swoich czynów, przekonają się, jak wiele ich łączy, choć wydawać by się mogło z początku, że dużo więcej ich dzieli.
To książka nieco romantyczna, bardzo nostalgiczna, momentami zabawna. Deb Caletti posiadła niewątpliwie bardzo przydatną pisarzom umiejętność takiego snucia opowieści, któremu nie sposób się oprzeć. Jest bardzo szczera i wiarygodna. Czytelnik nie ma cienia wątpliwości, że problemy każdej z bohaterek są autentyczne, ból prawdziwy, a radość niczym niezmącona. Powieść Złotko, skarb, słoneczko czyta się jednym tchem, chłonąc każde słowo, z ciekawością oczekując na dalszy ciąg historii, na kolejną przygodę. „Zazwyczaj trudno mnie nazwać osobą lekkomyślną. To, co spotkało mnie owego lata, nie miało nic wspólnego z lekkomyślnością. Miało natomiast wiele wspólnego z tym, jak czasami chwila, jedna krótka chwila może wszystko zmienić i sprawić, że postanawiamy stać się kimś zupełnie innym" mówi Ruby. A czytelnik, poznając historie zawarte w tej ciepłej powieści, nie może nie przyznać jej racji.