Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:01

Semper eadem. Ja, Elżbieta I

Semper eadem. Ja, Elżbieta IŹródło: Inne
d3ftpgq
d3ftpgq

„Iluż rozkoszy musi król się wyrzec,
Których spokojnie prywatny używa!”

Podobno była tylko kobietą z krwi i kości. Tylko Angielką. Ale w jej wymiarze „tylko” oznaczało „AŻ”. I wyrzekła się dla korony wielu. Tak jak pisał Szekspir. Może wiedział więcej, niż inni? Może widział więcej, niż widzieli inni. W tej pięknej, młodej władczyni, której drogę usłały trupy rodziny i przyjaciół.

„... Lady Elżbieta lśni jak gwiazda, przewyższając je nie tyle królewskim urodzeniem, ile wspaniałym blaskiem swoich zalet... A nie będę wspominał o niczym innym jak tylko o tym, o czym się naocznie, z własnej obserwacji upewniłem... Tyle głębokiego zrozumienia, tyle kurtuazji połączonej z godnością, nigdy nie spotyka się w tak młodym wieku... Umysł jej pozbawiony jest wszelkich kobiecych słabości, a wyposażony w męską zdolność do koncentracji; niczyja zdolność pojmowania nie może być bystrzejsza, a pamięć bardziej trwała. Po francusku i po włosku mówi jak po angielsku; po łacinie płynnie, stylem wybornym i celnym, greką posługuje się również niezgorzej...”

Elżbieta, córka czarownicy. Urodzona w 1533 roku, ze związku Anny Boleyn i Henryka VIII. Jedynym jej przewinieniem było to, że nie była chłopcem. W kilka lat później, gdy tylko jej matka poroniła królewskiego syna, nie utrzymała go w łonie, czym zasłużyła sobie na stryczek, ona została sama. Ojciec nie chciał na nią patrzeć, zachwycony swoją kolejną żoną. A ona zaczęła dojrzewać. Zbyt wcześnie zaczęła jednak myśleć, zbyt inteligentna, tylko czekała... Przyjmowała ludzi, bo pragnęła, by kochali wszyscy, ale najważniejszy był lud. Jeżeli chciała zostać królową, a innej opcji w ogóle nie rozpatrywała, musiała czekać. Bo do tronu zagradzało jej drogę wielu. Przyrodni brat, ukochany zresztą przez nią, a potem siostra, i jeszcze Jane Gray. Tuż za nią. Tylko czekała. Bo przecież jej czas musiał w końcu nadejść. Uciekała przed wyimaginowanymi i prawdziwymi sztyletami, pilnowała się, by nie zmącić i tak czułej cieczy, którą ją otoczono. I wiedziała jedno, nigdy nie będzie mężatką. Nigdy nie stanie się taka jak
te kobiety, które były podnóżkami, krowami rodzącymi następców. Tylko wtedy użytecznymi, gdy byli to chłopcy. Tylko wtedy.

d3ftpgq

George Bidwell zauroczył mnie swoją biografią królowej Wiktorii, pod tytułem Wiktoria, żona Alberta. Opartą na jej pamiętnikach, zapiskach, wspomnieniach służby. Lekką, cudowną, intymną, ale zarazem nie wulgarną. Taką, jaka przystoi dżentelmenowi, gdy wspomina damę. Bo właśnie nim był, ten mieszkający także w Polsce dziennikarz, pracownik bankowy, wojskowy, aż w końcu przede wszystkim, pisarz.

Najcenniejszy klejnot to cudowna podróż po XVI wieku. Rozpoczynająca się śmiercią i nią się kończąca. Najpierw umiera matka, a potem córka. Pierwsza żyła tylko chwilę, jako czarownica, a druga, nazwana została wieczną dziewicą. Zaślubioną wyłącznie ludowi. Bo tak naprawdę tylko ich kochała. Tylko im pragnęła służyć. I taka pozostała do końca. Odmawiając sobie wiele, ale nie wszystkiego. W końcu była tylko kobietą, a może ciągle małą dziewczynką, która pragnęła jednego, nigdy wojen, i żadnych ślubów. Powetowała sobie braki z dzieciństwa bogatymi sukniami, wiecznie chora, jednak urodą powalała.

Tego wszystkiego i wiele więcej, dowiemy się z tej zbeletryzowanej biografii pierwszej prawdziwej władczyni Anglii. Tej, która dała ludowi wszystko z siebie. Nie zatrzymując dla siebie niczego. I tym razem autor, George Bidwell jest tylko obserwatorem, najpierw dojrzewania dziewczynki, potem już kobiety, aż w końcu i władczyni. Nie jest zbieraczem plotek, jest kronikarzem, któremu co prawda wiele nie umyka, ale jednak i to, co mogłoby urazić Jej Królewski Majestat, potrafi przekazać odpowiednio. Jest w końcu dżentelmenem, i tak przedstawi swoją królową. Zgodnie ze źródłami historycznymi, z jej zapiskami. Jak zwykle, autor dołącza do książki niewielką bibliografię, która prowadzi nas, gdy chcemy dowiedzieć się jeszcze więcej. Dla tych, którym te niewiele ponad trzysta stron nie wystarczy.

d3ftpgq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3ftpgq

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj