''Seksbomby PRL-u'': Tajemnice kultowych polskich piękności
Forpoczta rewolucji seksualnej
W języku angielskim termin został użyty po raz pierwszy w 1942 roku, ale w mowie potocznej na dobre przyjął się dopiero w następnej dekadzie. Od tamtej pory był odmieniamy przez wszystkie przypadki, krzycząc z plakatów, stron kolorowych magazynów dla mężczyzn czy kinowych afiszy, przyprawiając o ból głowy konserwatywnych polityków po obu stronach żelaznej kurtyny.
W języku angielskim termin "seksbomba" został użyty po raz pierwszy w 1942 roku, ale w mowie potocznej na dobre przyjął się dopiero w następnej dekadzie. Od tamtej pory był odmieniamy przez wszystkie przypadki, krzycząc z plakatów, stron kolorowych magazynów dla mężczyzn czy kinowych afiszy, przyprawiając o ból głowy konserwatywnych polityków po obu stronach żelaznej kurtyny.
Wojna na biusty na dobre rozpętała się w latach 50. i 60., kiedy wytwórnie filmowe zaczęły promować nowy typ gwiazdy. Marilyn Monroe, Gina Lollobrigida, Anita Ekberg, Brigitte Bardot czy Diana Dors - można by wymieniać bez końca. Wszystkie prezentowały zazwyczaj inny typ urody, różniły się zdolnościami, pochodzeniem, temperamentem i aspiracjami. Mimo to łączył je wspólny mianownik - nieposkromiona, wylewająca się z wielkich dekoltów, kapiąca ze zmysłowo rozwartych ust seksualność.
Seksbomby srebrnego ekranu kontestowały obowiązujący porządek, uosabiały najskrytsze pragnienia i tłumione fantazje widzów, będąc jednocześnie forpocztą zbliżającej się wielkimi krokami rewolucji seksualnej. Również w siermiężnej i szarej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. To właśnie o nich opowiada najnowsza książka Krzysztofa Tomasika .