Spadające notowania rządu, szerząca się korupcja i przestępczość, rosnące bezrobocie i brak perspektyw dla młodych – to wszystko znamy z pierwszych stron gazet czy wiadomości telewizyjnych. Wszystko to powoduje, że część ludzi, chcąc zmian, głosuje na Samoobronę czy Ligę Polskich Rodzin, część bierze udział w demonstracjach przed parlamentem, zaś inni z obrzydzenia do polityki i polityków po prostu nie idą na wybory.
Na szczęście nikt jeszcze nie postanowił - tak jak Dariusz Drzymalski - wypowiedzieć wojny Rzeczpospolitej Polskiej. Przy czym chodzi tutaj o wojnę w znaczeniu klasycznym, czyli z atakami na punkty strategiczne przy użyciu wszelkich dostępnych rodzajów broni... Od razu cisną się na usta takie określenia jak zupełny wariat albo psychopata – w końcu czy można porywać się w pojedynkę na całe państwo? Ale z drugiej strony, jeżeli obserwuje się różne „sprawne” działania polskich służb mundurowych, to może się niestety okazać, że stworzona przez Artura Baniewicza wizja jednoosobowej wojny podjazdowej nie odbiega wcale od rzeczywistości... Zresztą ocena Drzymalskiego nie jest wcale taka prosta, bo choć walczące z nim władze chciałyby widzieć w nim tylko szalonego terrorystę, to już znajdujący się w ekipie pościgowej jego dawny przełożony z wojska widzi w nim żołnierza walczącego zgodnie ze sztuką wojenną. W dodatku wydaje się, że wypowiedzenie wojny było ostatnią próbą poszukiwania przez niego
sprawiedliwości... A to już zupełnie burzy prosty obraz „niebezpiecznego dla wszystkich zamachowca”, zaś dodatkowo go komplikuje historia dziewczyny, którą wróg publiczny numer jeden ratuje z rąk młodocianych przestępców. Na szczęście ostateczna ocena Drzymalskiego pozostawiona została czytelnikom.
Tak naprawdę akcja powieści nie koncentruje się jednak na tytułowym bohaterze, lecz na wydarzeniach w ekipie go tropiącej – mamy tu powiązania służb specjalnych i świata polityki ze środowiskami przestępczymi, rozgrywki miedzy rządem i opozycją, wzajemną rywalizację służb mundurowych, a na osłodę konfrontację pomiędzy młodą wojskową panią psycholog i byłym żołnierzem, wyrzuconym z armii za zbyt małą gorliwość w krzewieniu wiary katolickiej, którzy muszą ze sobą współpracować w celu ujęcia Drzymalskiego. Diagnoza wystawiona przez Baniewicza polskiej rzeczywistości politycznej i społecznej nie jest w sumie zbyt budująca, nie wszystkie spostrzeżenia są moim zdaniem trafne (choćby mimo wszystko nie widać jakiejś zmowy mediów przeciw Samoobronie), sama zaś książka momentami staje się zbyt natrętnie polemiczna (tyle że takie prawo z pewnością przysługuje political fiction), ale w sumie czyta się ją bardzo lekko i z niekłamaną przyjemnością. I miejmy nadzieję, że nigdy nie ziści się wizja wojny obywatela
przeciw własnej ojczyźnie.