Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:00

Satwa, rajas, tamas

Satwa, rajas, tamasŹródło: Inne
dl0btfc
dl0btfc

Ghosh, Amitav. Słowa przechodzą mi z wysiłkiem przez gardło nie wskutek swojej wyjątkowej grubości, niespotykanej ostrości brzmienia czy jesiennej infekcji górnych dróg oddechowych (do których to organów moje gardło chyba mogę zaliczyć). Powoli, spokojnie litery łączą się w sylaby, w wyrazy, a właściwie warianty wyrazów brzmiące podobnie, a jednak różnie, choć rdzeń niby ten sam i usta wypowiadające niezmiennie te same. Czy to h jest nieme czy może nie?! Oto jest pytanie!

"Wszyscy oni jednakowi, wszyscy jednakowi ci naukowcy. To musi mieć jakiś związek z samą nauką. Nic się dla nich nie liczy - ani ludzie, ani uczucia, ani człowieczeństwo".

Te historie, niby baśnie, niby zakręcone filozoficzne powiastki, niby pokrętne traktaty moralno-polityczne, nie służą i raczej nie będą służyć nam tak jak tyrady zamiłowanego ogrodnika na temat marchwi, kalafiorów i obrzydliwych, gorzkawych w smaku i zielonych w kolorze włochatych gąsienic. One płyną sobie w "Koło Rozumu" niezależnie od naszej woli jak chmury po niebie, niesione prądami powietrznymi, niknąc i pojawiając się na nowo.

Zmiennymi kształtami pobudzając neurony naszej wyobraźni, organy skojarzeń i wypustki śmiechu u tych, którzy ich ciągłym troskliwym acz naukowym masażem nie zniwelowali do zera absolutnego lub depresji holenderskiej czy psychicznej. I cóż to ma zresztą za znaczenie jakiej, gdy chodzi o depresję. One nastrojem innym, racjonalnym, to znowu irracjonalnym, wydźwiękiem, rytmem niespiesznym, melodią zdań nostalgiczną, na nasze odczucia oddziaływać mają, a myśli krążące swobodnie jak orły, sokoły wznosić hen tam wysoko, gdzie widać więcej i lepiej, a z bezmiaru chaosu droga wyraźna choć kręta się wyłania.

dl0btfc

"Chaos, tylko to jedno zostało. Chaos, chaos."

Rozum, tkanina, wojna, nauka, głowa - słowa, słowa, słowa...
Czytamy je na tych kartkach, a potem brzmią one gdzieś w odmętach czaszki, błyszczą ukrytą energią potencjalną, drażniąc czułe struny naszego rozumu, rozświetlając jego obszary jak różnobarwne światła zapalające się w kolejnych dzielnicach miasta po zaskakująco przedwczesnym zapadnięciu zmroku.

Płyną słowa falami po szarych oceanach zwojów mózgowych, targane to burzami myśli szalonych i kocio-dzikich, to błyskawicami ognistymi geniuszu, to znów usypiająco senną martwotą ciszy morskiej, w której nawet głodne mewy nie ośmielają się krzyczeć "jeść" w tym swoim skrzekliwym mewim dialekcie. A ja nie będą streszczał tego co niesie szeroka i cierpliwa rzeka książki, nie będę łowił tych wszystkich smakowicie wyglądających rybek (dla mięso- a w zasadzie rybożerców), glonów odżywczych (dla wegetarian), skarbów wrzuconych do niej przez przypadek lub celowo (dla zbieraczy i kolekcjonerów).

Chcecie, wędkujcie w akapitach, nie chcecie nie, choć to takie miłe zajęcie, szczególnie wtedy gdy taka błyskotliwa i wesoła rzeczka przepływa gdzieś niedaleko. Poczujcie jej mokry klimat, jej rytm, szum i chlupot o wystające kamienne. A potem zanurzcie się w jej nurcie, co tam nurcie, wielu nurtach, wątkach, dygresjach i niech was porwą i uniosą i ubawią i zaciekawią.

dl0btfc

Ja tylko wspomnę o jednym z nurtów - głowie, jej nieoczekiwanych nierównościach, ukrytych pod bardziej lub mniej gęstą kępą włosów. O głowie co to siedliskiem myśli skłębionych być powinna z natury rzeczy, a która w książce tej stanowi słowo wyjątkowo ważne, by nie rzec znaczące.

"Głowa chłopca stanowiła dlań kompletną zagadkę, i to z całkiem nie znanych dotąd przyczyn. Na ogół głowy intrygowały swoją gładkością. Najczęściej nie było na nich nic, żadnej wklęsłości ani wypukłości oznaczającej główne funkcje i organy. Jednym słowem, większość głów była nijaka, żeby nie rzec – nudna".

Oczywiście, głowa Alu, bohatera prawie głównego tej powieści, stanowiła zagadkę, obfitującą "w guzy, węzły i rowki, co jeden to wydajniejszy, rozmieszczone z całkowitym lekceważeniem dla odkryć frenologii". Stanowiła ją od chwili pojawienia się tego milczącego zazwyczaj chłopca w niewielkiej wiosce Lalpukur. A nie co dzień przecież przybywał tam ktoś nowy. Stanowiła wyjątkowy okaz najosobliwszej głowy, jaką kiedykolwiek widziano, a w zasadzie o jakiej kiedykolwiek słyszał lub jaką kiedykolwiek badał i mierzył miejscowy nauczyciel, poszukiwacz prawdy i badacz rozumu Balaram.

dl0btfc

Co w takiej głowie się kryje, co ona myśli, czego chce, czego chce jej właściciel. Ta inspirująca, jako materiał badawczy, głowa stała się źródłem nowych poszukiwań i badań, nieprzespanych nocy i rozbieganych myśli, źródłem przemyśleń i wniosków typu "gdybyś czytał Spurzheima albo Galla, musiałbyś sobie zmienić głowę - jak można żyć z takim bałaganem". I pomyśleć nie zważając na złożone okoliczności, jak jedna niezbyt duża, odmienna od innych głowa, może jakimś trafem stać się iskierką rozpalającą ogień namiętności naukowych, refleksji dogłębnych, poszukiwań wieloletnich, przemian społecznych, konfliktów osobistych, radości i tragedii.

"Kłopot z ludźmi pokroju Balarama polega jednak na tym, że teoria jest u nich zawsze na pierwszym miejscu, a prawda potem." A jeśli ktoś święcie wierzy w swoje teorie, jest drażliwym fanatykiem nauki ślepym na oczywiste zdawałoby się fakty, otwartym na oczywiste nielogiczności, a nawet pospolite, przydrożne bzdury, to budzić może mieszane, jak większość tanich herbat indyjskich, uczucia. A Balaram wszystko we Wszechświecie widział przez pryzmat teorii frenologii, oświetlonej promieniami przechodzącymi przez pryzmat czaszek, którym poświęcił całe swoje życie upływające jak wody Gangesu.

Pomacaj sobie teraz własną głowę, poczuj wypukłości i wklęsłości, narysuj mapę swoich odkryć i wyobraź sobie te zatoki organów adhezywności, archipelagi zmysłu mechanicznego, zakole organu stanowczości, pospolicie znanego jako ośli upór. Wyraźne siedliska organów religijnych u niektórych ideologicznymi zwane, czy wzgórek dobrze wykształconej filoprogenitywności.

dl0btfc

Może i niektóre słowa są tu trudne, dziwacznie brzmiące i trochę... krępujące, ale na tym polega nauka, że nie nadążając z odkryciami za liczbą nowych zdolnych naukowców zaczyna tworzyć nowe byty, podbyty, całe rodziny bytów. Rzeczywiste byty, tyle że słowne. I zamiast prostego łupania w głowie, nauka może ci zaproponować tyle rodzajów bólów i migren wszelakich, że od samych nazw można się rozchorować lub co najmniej źle poczuć. No, ale przecież nauka powinna porządkować, a żeby uporządkować to trzeba najpierw nabałaganić, o czym wie każdy prosty wieśniak w Lulpukur.

Przyroda zaś nie jest znowu taką wielką bałaganiarą i szczęściem dla naukowców jest to, że na ziemskim padole ludzie się zjawili, dzięki którym naukę wreszcie sensownie można rozwijać. I ten bałagan, poetycko Entropią przez niektórych zwany, przez innych brzydko Chaosem określany, rośnie i rośnie, a naukowcy go porządkują. Widać jak w tych białych fartuchach z napisem "W imię Postępu i Rozumu" zamiatają, pucują, dysząc ciężko, tumany kurzu wzniecając jak tornada, a bałagan rośnie i rośnie, i nadzieja na porządek też niby rośnie, tylko fundusze są ciągle obcinane.

Obcinanie i fundusze to przyjaciele tacy, że występują zawsze razem, jak dwa stare i łyse konie po przejściach. Występują stale w takiej bliskości, że upłynie jeszcze trochę czasu a pojawi się nowe słowo – obciętyfundusz (a może ciachfundusz lub z angielska cutfund).

dl0btfc

Frenologia, frenologia... nauka, pseudonauka, tajemnica czy wierutna bzdura?! Sama teoria, żadnych faktów, dziewicza czystość myśli, zbędne potwierdzenie w praktyce. Czyli to co dzikie, nieokiełznane tygrysy naukowcy-teoretycy lubią najbardziej, hasając po rozległych sawannach rozmyślań i polując na spokojnie pasącego się Nobla czy inne smakowite zwierzę, które im się na ząb napatoczy.

Kończę już kończę, wynurzając się z wód powieści, strzepując tę atmosferę która na mnie osiadła jak lepka szadź. Z nadzieją, że pozakrzywiałem i zasupłałem trochę te linię zwaną prostą, która może i piękna jest, i śmiała w swojej prostocie, ale gdzie jej tam do prawdziwej, pokrętnej krzywizny życia.

"Wszystko ma swój czas i swoją epokę - nasza epoka jest epoką linii prostej".

dl0btfc
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dl0btfc

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj