Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:01

Samousprawiedliwiając się

Samousprawiedliwiając sięŹródło: Inne
d3weeuk
d3weeuk

Czy lubimy książki odzierające nas ze złudzeń w sposób bezwzględny i definitywny? Jeżeli nawet nie uśmiecha się nam bycie sprowadzonym na ziemię, musimy przynajmniej wyrazić swoje uznanie dla metody, pozwalającej uczynić to bez przemocy, ba, bez jednego mocnego słowa. Ten rodzaj atencji należy się właśnie książce Orwella, jak cała twórczość autora gorzkiej i ironicznej, ale przekazującej bezsporne prawdy o pewnych mechanizmach rządzących ludzkim postępowaniem. Gdyby trafiła na półki naszych księgarń piętnaście - dwadzieścia lat wcześniej, być może trudno by nam było pojąć dylematy bohatera, bo tak naprawdę tylko nieliczni wówczas wiedzieli, w obliczu jakich wyborów może stanąć człowiek nie akceptujący zasad funkcjonowania w kapitalistycznym społeczeństwie.

Bohater Orwella, Gordon Comstock, jest takim właśnie człowiekiem – wybiera jednak cokolwiek absurdalny sposób negacji kultu pieniądza, sposób, który powoduje, że trudno odczuć dlań podziw, szacunek, jakiekolwiek pozytywne uczucie. Gordon jest bowiem niespełnionym literatem, marzącym o dokończeniu „dzieła swego życia”. Ponieważ jednak z pobudek ideowych wybiera otępiające i marnie wynagradzane zajęcie, zmuszające go do balansowania na granicy nędzy, wskrzeszenie niegdysiejszej weny w żaden sposób nie chce mu się udać. Wiedzie więc swój mizerny i ubogi żywot... i jest mu z tym wygodnie, bo całą winę za swoją twórczą niemoc może zwalić na trudy egzystencji. Nie próbuje niczego zmieniać, bo – mniej lub więcej świadomie – przeświadczony jest, że nic nie umie i nie zasługuje na lepszy los.

Nadchodzi jednak moment, gdy życiowa konieczność zmusi go do wciśnięcia się w ramy „małej stabilizacji”, której symbolem jest aspidistra – ulubiona roślina pokojowa angielskiej klasy średniej, mało wymagająca, za to sztywna i pozbawiona wdzięku... (Nawiasem mówiąc, na okładce książki – przynajmniej tego wydania, które ja czytałam – figuruje doniczka z okazem, będącym wedle moich wieloletnich doświadczeń miłośnika roślin pokojowych nie aspidistrą, lecz równie trwałą i niewymagającą „trawką doniczkową”, czyli zielistką (Chlorophytum); aspidistra ma liście dłuższe, nieco masywniejsze i bardziej sterczące – jeśli się mylę, niech poprawi mnie jakiś botaniczny autorytet...).

Koleje losu Gordona mogą być przesłanką do odczytania wymowy powieści w dwojaki sposób: jako krytyki ustroju, który daje jednostce wybór tylko pomiędzy poddaniem się ideologii sukcesu a skazaniem na wieczną pogardę dla samego siebie, albo jako rozważań nad egoizmem i małością człowieka, usprawiedliwiającego swoją inercję, lenistwo, obojętność w każdy możliwy sposób. Nie ukrywam, że wolę tę drugą interpretację; nawet jeśli prawdziwa jest pierwsza, nie chciałabym na własnej skórze stwierdzić, że Orwell miał rację...

d3weeuk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3weeuk