Prawdziwa legenda Zeldy. Czy Scott Fitzgerald doprowadził żonę do szaleństwa?
Byli niesamowicie sławni i rozrzutni. Wiedli fantastyczne życie pełne luksusów. On był poczytnym pisarzem, ona jego ukochaną muzą. Jednak cieniem na związku Zeldy i Scotta Fitzgeraldów kładły się publiczne kłótnie, zdrady, wzajemne oskarżenia o plagiat i szaleństwo.
Zanim na firmamencie popkultury nie pojawiły się gwiazdy muzyki pop, nie było drugiej równie sławnej pary. Scott Fitzgerald na swoją popularność zapracował sobie poczytnymi powieściami ("Po tej stronie raju", "Piękni i przeklęci", "Wielki Gatsby"). Zelda była znana głównie z bycia jego żoną – piękną, ekscentryczną i szaloną.
Fitzgeraldowie byli uosobieniem epoki jazzu. Sprawiali wrażenie, jakby właśnie "wyskoczyli" z ilustrowanego czasopisma. W latach 20. XX w. huczne imprezy z ich udziałem, na które przepuszczali majątek, ciągnęły się dniami i nocami. Jednak ich bajkowy związek miał drugą, mroczną stronę.
ZOBACZ TEŻ: Najpiękniejsza kobieta Europy
Oszalała z miłości
Urodzona 24 lipca 1900 r. w Montgomery Zelda Sayre była późnym dzieckiem, bardzo kochanym i nieprawdopodobnie wręcz rozpieszczonym. Nawet gdy dorosła, rodzice nazywali ją "dzieciną".
Jako nastolatka była niepoprawną flirciarą, za którą uganiali się chłopcy. Już wtedy dużo piła i paliła oraz wywoływała mniejsze lub większe skandale. Po ślubie ze Scottem zaczęła imprezować jeszcze bardziej. Stała się jedną z pierwszych znanych flapperek (chłopczyc – przyp. red.)
Cztery lata starszy od Zeldy Scott poznał ją w 1918 r. na tańcach w Montgomery. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Dziewczyna od razu zwróciła uwagę na przystojnego kapitana w mundurze z pierwszej wojny światowej. On zaś szybko pokonał gromadę rywali. Po latach pisał w liście do jej siostry:
"Wasza matka sprawowała nad Zeldą pieczę tak nieudolną, że J. S. zdołał ją uwieść, gdy miała 15 lat, a kiedy ja ją spotkałem po raz pierwszy w Country Clubie, była tak pijana, że jej partnerzy taneczni obnosili ją w swych ramionach po parkiecie".
Wzięli ślub 3 kwietnia 1920 r. w Nowym Jorku, tydzień po opublikowaniu debiutanckiej powieści Scotta "Po tej stronie raju". Z miejsca stali się celebrytami. Zelda była tym zachwycona – uwielbiała być w centrum uwagi, choć zależało jej przede wszystkim na atencji ze strony męża. Jak pisze Lisa Appignanesi:
"Ilekroć Scott przestawał zwracać na nią uwagę, zaczynała czynić szalone rzeczy. Legenda głosi, że pewnego razu, podczas przyjęcia w ich domu w Los Angeles, spaliła wszystkie swoje ubrania w wannie. Innym razem pozbierała całą biżuterię gości i cisnęła ją do garnka z wrzącą wodą. Gdy zaś Scott usiadł u stóp Isadory Duncan w restauracji Saint-Paul-de-Vence, Zelda skoczyła z tarasu".
Zawsze na drugim miejscu
Półtora roku po ślubie, w październiku 1920 r. na świat przyszła córka Fitzgeraldów, Scottie. Zelda tuż po porodzie miała stwierdzić: "Mam nadzieję, że będzie piękna i głupia" (Scott wykorzystał później to zdanie w swojej najsłynniejszej powieści "Wielki Gatsby").
Matka początkowo nie poświęcała dziewczynce zbyt dużo uwagi. Scottie miała dziewięć lat, gdy Zelda przeszła pierwsze załamanie nerwowe. "Po drodze para zaliczyła jeszcze aborcję i dwa romanse (Scott skonsumował swój, Zelda być może nie, oboje jednak czuli się zdradzeni i zranieni)" – wymienia Appignanesi.
Jednocześnie Zelda rozpaczliwie poszukiwała własnej tożsamości. Choć jednak była zdolną pisarką, jej talent bladł wobec sukcesów Scotta. Nie odnajdywała się też w macierzyństwie (Scottie wolała ojca od kapryśnej matki). Wreszcie, krótko przed 30. urodzinami postanowiła wrócić do baletu, którym zajmowała się w młodości.
Taniec stał się jej obsesją – ćwiczyła całymi dniami. Potrafiła w trakcie kolacji wstać od stołu bez słowa, lekceważąc gości, by tańczyć w swojej sali prób. Balet stał się jej ucieczką od małżeńskich problemów, pogłębiających się z narastającym alkoholizmem Scotta. Para toczyła karczemne awantury. Przeprowadzka do Paryża w kwietniu 1924 r. nie poprawiła sytuacji.
Załamanie nerwowe
Stan psychiczny Zeldy coraz bardziej się pogarszał. W końcu na początku 1930 r. przeszła załamanie – jej skóra pokryła się wysypką, miała ataki duszności i koszmarne sny, zdarzały jej się omdlenia, a nawet halucynacje. W pewnym momencie próbowała popełnić samobójstwo.
Szwajcarski lekarz, do którego zabrał ją Scott, stwierdził jednak, że "jeśli chodzi o organiczny punkt widzenia, to nie występowały oznaki choroby umysłowej". Mimo wszystko mąż postanowił umieścić Zeldę w sanatorium. Padło na Prangins, malowniczy ośrodek przypominający hotel, położony nad Jeziorem Genewskim. Kierujący placówką doktor Oskar Forel zdiagnozował u pani Fitzgerald schizofrenię.
Terapia w Prangins nie przynosiła większych skutków. Zrozpaczona Zelda słała do męża to płaczliwe, to agresywne listy. "Boję się, że kiedy mnie zobaczysz, przekonasz się, że nie zostało nic prócz chaosu i próżni. Że się przerazisz. Nie posiadłam chyba żadnej wiedzy stosownej dla osoby mającej trzydzieści lat" – pisała.
Poza psychoterapią doktor Forel próbował też innych metod – m.in. terapii słowem pisanym oraz hipnozy, która przyniosła jego pacjentce chwilową ulgę. Problemy wróciły jednak ze zdwojoną mocą wraz z kolejnym konfliktem ze Scottem. To on okazał się bowiem głównym źródłem choroby Zeldy. Appignanesi podsumowuje:
"Zelda za bardzo utożsamiała się ze Scottem, aż do psychotycznej przesady. Może między innymi stąd wzięła się późniejsza paranoja obojga dotycząca tego, które z nich ma prawo opisywać życie drugiego".
Muza wielkiego pisarza
Nie było tajemnicą, że Scott Fitzgerald w swojej prozie wykorzystywał obszerne fragmenty pamiętników żony. Czerpał też pełnymi garściami z jej biografii, co najlepiej widać w jego ostatniej wydanej za życia powieści "Czuła jest noc" (pisarz ubarwił przy tym historię ukochanej, wskazując jako przyczynę problemów psychicznych bohaterki molestowanie przez ojca; nie ma dowodów, by Zelda kiedykolwiek doświadczyła molestowania seksualnego).
Jednocześnie 15-miesięczny pobyt w Prangins obudził ambicje literackie w samej Zeldzie. Przyczynił się do tego również doktor Forel, który stwierdził, że powinna porzucić balet, będący "samookłamywaniem się", i skupić się na pisaniu. Oraz unikać za wszelką cenę sporów z mężem.
Po wyjściu Zeldy ze szpitala Fitzgeraldowie wrócili do Ameryki. Oboje wzięli się do pisania: Scott dostał kontrakt w Hollywood, Zelda opublikowała kilka opowiadań. Udało jej się skończyć i wydać tylko jedną powieść "Zatańcz ze mną ostatni walc", która ukazała się w październiku 1932 roku. Napisała ją w ciągu zaledwie kilku tygodni, podczas pobytu w kolejnej klinice psychiatrycznej – Johns Hopkins University Hospital w Baltimore.
Fabuła "Zatańcz ze mną…" mocno opierała się na historii życia i kłopotów małżeńskich Fitzgeraldów. Jak pisze Appignanesi:
"Omawianie i opisywanie na użytek lekarzy głęboko zakorzenionych problemów i nawyków pary trwało kilka lat […]. Małżonkowie wciąż prowadzili wojnę o to, kto ma prawo przerabiać ich życie na fikcję i czy Zeldzie w ogóle wolno pisać, skoro Scott ją utrzymuje i płaci za kosztowne prywatne zakłady psychiatryczne. Scott wykorzystywał szaleństwo żony przeciwko niej, Zelda wykorzystywała przeciwko niemu jego alkoholizm – a wszystko to na oczach publiczności złożonej z lekarzy".
Książka Zeldy została przyjęta raczej chłodno – sprzedały się tylko 1392 egz.
Ostatnie lata pani Fitzgerald
W kolejnych latach Zelda wielokrotnie trafiała do szpitali psychiatrycznych (łącznie spędziła w klinikach niemal 9 lat, zaliczając 10 pobytów). W 1936 r. Scott umieścił ją w Highland Hospital w Karolinie Północnej, gdzie miała spędzić większość reszty swojego życia.
Ich małżeństwo było już w zasadzie skończone. Romans Fitzgeralda z dziennikarką Sheilah Graham i nieudana rodzinna wycieczka na Kubę wiosną 1939 r. przepełniły czarę goryczy. Po powrocie z wakacji para już się nie spotkała.
Scott zmarł nagle 20 grudnia 1940 r. w wyniku drugiego ataku serca. Zelda nie czuła się na tyle dobrze, by pojawić się na pogrzebie. Dwa lata później znów zaczęła pisać, lecz powieści "Cesarzowi co cesarskie" nie zdołała dokończyć (choć pracowała nad nią przez sześć lat, aż do śmierci). Jej stan ciągle się pogarszał. Appignanesi opisuje:
"Na początku 1948 r. zastosowano u niej terapię insulinową, czyli serię zastrzyków, które doprowadzały do wstrząsu hipoglikemicznego, konwulsji lub śpiączki. […] Po terapii Zelda dochodziła do siebie na najwyższym piętrze szpitala. Napisała list do córki, która właśnie urodziła drugie dziecko. Żartowała, że na nią samą strój ciążowy na pewno świetnie by pasował, bo bardzo przytyła. Czuła się radosna, jakby ożyła na nowo. Wokół dostrzegała pierwsze oznaki wiosny. Pragnęła ujrzeć nowo narodzoną wnuczkę".
Niestety, nie było jej to dane. 10 marca 1948 r. w budynku, w którym przebywała wybuchł pożar. Zelda Fitzgerald zginęła z dziewięcioma innymi kobietami. Jej imię stało się nieśmiertelne dzięki serii gier komputerowych "The Legend of Zelda".
Bibliografia:
1. L. Appignanesi, "Szalone, złe i smutne. Kobiety i psychiatrzy", Marginesy 2021.
2. M. J. Bruccoli, "Some Sort of Epic Grandeur: The Life of F. Scott Fitzgerald", University of South Carolina Press, 2002.
3. N. Milford, "Zelda, Wielka miłość F. Scotta Fitzgeralda", Marginesy 2013.
Autor: Maria Procner