Trwa ładowanie...
recenzja
29 sierpnia 2016, 15:35

Równia pochyła

Równia pochyłaŹródło: Inne
d3bj507
d3bj507

Po lekturze drugiego tomu „Wiecznego Batmana” zostają jedynie niesmak i poczucie zmarnowanego czasu. Oczywiście nie jest to najgorszy komiks o Mrocznym Rycerzu. Jednak w kategorii niezobowiązujących czytadeł dzieło Scotta Snydera plasuje się daleko w tyle nawet za odsądzanym od czci i wiary „Detective Comics”.

Pomysł był na pewno ambitny. Zaprzęgnąć do pracy kilkadziesiąt nazwisk i stworzyć epickich rozmiarów opowieść, będącą hołdem dla postaci Boba Kane’a i Billa Fingera, to nie lada wyzwanie. Na kartach „Wiecznego Batmana” przewija się nieskończony korowód bohaterów, a zawiła fabuła to konwencjonalny miszmasz, czerpiący z powieści detektywistycznej, horroru czy dramatu obyczajowego. Niestety, poziom kolejnych zeszytów (ukazały się 52 numery) sukcesywnie spada, historia rozłazi się w szwach, a poszczególne wątki coraz mocniej od siebie odstają. Lektura drugiego tomu zbiorczego „Wiecznego Batmana” dobitnie to pokazuje.

Już na samym wstępie twórcy wytrącają sobie oręż z ręki, ujawniając tożsamość pociągającego za sznurki łotra. Całe napięcie i ciekawość, które dotąd napędzały historię i były jej głównym atutem, momentalnie ulatują jak powietrze z przebitego balonika. Gorzej, że scenarzyści nie oferują nic w zamian. Żadnych zaskoczeń, przewrotek czy zwrotów akcji. Krótko mówiąc czegoś, co pozwoliłoby przymknąć oko na sztampę i mielizny, a także warstwę graficzną momentami pozostawiającą naprawdę wiele do życzenia.

Zresztą ilustracje to główny mankament tomu. Synkretyzm charakteryzujący serię staje się uciążliwy w odbiorze, a rysunki Simona Coleby’ego czy R.M. Guery są po prostu paskudne. Trudno również przejść obojętnie obok rażących niekonsekwencji w wyglądzie niektórych postaci. Honoru rysowników broni Jasonon Fabok, choć zważywszy na towarzystwo, w jakim przyszło mu tworzyć, nie było to wcale wielką sztuką.

Widać wyraźnie, że narzucony twórcom tygodniowy tryb coraz gorzej się sprawdza. W drugim tomie „Wiecznego Batmana” panuje narracyjny chaos, niektóre zeszyty napisane są bez pomysłu, a kolejne numery nie wnoszą absolutnie nic ciekawego do opowieści. Trudno się to czyta, jeszcze gorzej ogląda. Aż strach pomyśleć, co czeka nas w ostatnim albumie.

d3bj507
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3bj507

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj