Podstawowy problem z cyklami powieściowymi (szczególnie fantasy) polega na tym, że początkowy pomysł wystarcza najczęściej tylko na jeden lub dwa pierwsze tomy, więc w kolejnych zazwyczaj pojawiają się już fabularne mielizny. Niestety opowieść o Alvinie Stwórcy potwierdza tę regułę, a Płomień serca to typowy przypadek entego tomu cyklu (abstrahuję od oczywistego mankamentu, jakim jest to, że bez znajomości poprzednich części nie należy nawet brać tej książki do ręki). Przecież nie można bez końca eksploatować tylko nadzwyczajnych zdolności Alvina oraz skutków alternatywnego rozwoju historii, które to czynniki powodowały, że lektura Siódmego syna była tak fascynująca.
Aby podtrzymać zainteresowanie czytelników, w Płomieniu serca Card wysyła więc bohaterów znanych z poprzednich części do nowych miejsc w „swojej” Ameryce – dzięki temu może wprowadzić nowe postacie, a także przedstawić kolejne kraje tego alternatywnego świata. Dla urozmaicenia Alvin ze swoimi towarzyszami udaje się więc do Nowej Anglii, kraju rządzonego przez purytanów, aby szukać sposobu na zbudowanie Kryształowego Miasta, natomiast jego żona Peggy udaje się do Camelotu, aby przekonać króla Arthura Stuarta do zniesienia niewolnictwa w Koloniach Korony.
Niestety miałem wrażenie, że tym razem autorowi trochę brakowało świeżych pomysłów i poszedł na łatwiznę – tak wiec skoro jednym z towarzyszy Alvina jest prawnik, a w Nowej Anglii za czary się wiesza, to akcja musi nieuchronnie zmierzać do procesu o czary... Jednak szkopuł tkwi w tym, że trudno emocjonować się przebiegiem zmagań sądowych Verily Coopera z inkwizytorem, skoro wiadomo, że - niezależnie od werdyktu sądu - dzięki swoim zdolnościom Avin jest w stanie uratować przed straceniem zarówno siebie jak i swoich przyjaciół. Na szczęście znacznie ciekawsza jest część poświęcona Peggy, która próbuje rozwikłać zagadkę płomieni serc niewolników żyjących w Camelocie, i chyba nawet trochę szkoda, że wątek ten nie został bardziej rozbudowany.
Książkę czyta się wprawdzie dość szybko i całkiem przyjemnie, ale pozostaje wrażenie, że to nie tylko Alvin nie wie, jak zbudować Kryształowe Miasto, lecz autor nie ma pomysłu, w jakim kierunku powinien poprowadzić cały cykl. Pozostaje więc mieć nadzieję, że w następnym tomie (tomach?) Card nie będzie kazał Alvinowi przemierzać kolejnych krajów Ameryki czy Europy, lecz wymyśli jakieś interesujące zakończenie opowieści o Alvinie Stwórcy.