Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:06

Pustynia moim domem, Korpus moim życiem

Pustynia moim domem, Korpus moim życiemŹródło: Inne
d1cp51p
d1cp51p

Celem operacji „Pustynna Tarcza” było stworzenie parasola ochronnego dla Arabii Saudyjskiej w obliczu eskalacji konfliktu iracko-kuwejckiego. Do „ważnego dla interesów Stanów Zjednoczonych” kraju dynastii Saudów wysłane zostały oddziały, wśród których znalazł się Anthony Swofford, służący w Plutonie Zwiadu i Namierzania Celu/Strzelców Wyborowych Korpusu Piechoty Morskiej. Już w wieku czternastu lat marzył o tym, by pomścić amerykańskich żołnierzy poległych podczas krwawego zamachu w Libanie, pragnął również udowodnić, że jest prawdziwym mężczyzną, jak ojciec służący w Wietnamie i dziadek walczący w szeregach US Air Force podczas II Wojny Światowej. Jednocześnie przerażała go perspektywa prozy życia, studiów i poszukiwania kobiety, która go pokocha, służba w Marines wydawała się zatem idealnym rozwiązaniem dla Swofforda. Fragmenty jego wspomnień drukowano m.in. na łamach „The New York Times”, „Harper”, „Men’s Journal”, w 2003 roku zaś wydano książkę Jarhead, która przez dziewięć tygodni nie schodziła z
listy bestsellerów „NY Timesa”. Dwa lata później Sam Mendes, twórca „American Beauty”, nakręcił na jej podstawie świetny film, goszczący również na ekranach polskich kin.

Swofford pozwolił czytelnikowi poznać, co czuje żołnierz podczas przejścia przez pełne brutalności sito szkolenia, kiedy z nieopierzonego rekruta nafaszerowanego górnolotnymi sloganami formuje się dobry zwiadowca-snajper: oko i ucho oddziału. Daleki jest od moralizowania, oceniania i prowadzenia długich wywodów politycznych mających na celu rozważania, czy wojna w Iraku była słuszna, czy też nie. Dzięki jego wspomnieniom poznajemy dość przygnębiającą historię, opowiedzianą szczerze, dosadnym i nierzadko ironicznym językiem. Groteska miesza się tu z tragedią, makabra z farsą, zaś opisy kolejnych trudnych dni na pustyni z licznymi retrospekcjami z okresu wczesnej młodości. Przemyślenia nad istotą wojny i rozważania, jak sobie poradzić z tym, co ze sobą niesie, przeplatane są zaś informacjami o historii snajperów oraz szczegółami technicznymi ich uzbrojenia. W prosty, pozbawiony patosu sposób Swofford opisuje przemianę, podczas której pustynia przestaje być zalanym żarem piekłem, a staje się zespolonym z
żołnierzem, przytulnym miejscem zamieszkania. W czasie służby w Arabii Saudyjskiej identyczne dni wypełnione były nudą, samotnością, bezczynnością, marazmem i oczekiwaniem na rozkaz ataku. Jarheadzi w różny sposób radzili sobie z tymi niedogodnościami – grali w football amerykański z maskami przeciwgazowymi na twarzy, zostawali poddawani morderczemu treningowi, masturbowali się, przyklejali kolejne zdjęcia wiarołomnych kobiet na Ścianie Wstydu, spędzali godziny na dyskusjach o seksie, a przede wszystkim marzyli o tym, by w końcu zabić wroga, ten na razie iluzoryczny, abstrakcyjny byt, którego do tej pory nie widzieli na oczy. Kiedy wreszcie pierwsze bomby spadną na ich obóz, będą płakać – nie ze strachu, ale ze wzruszenia, podniecenia, że w końcu się zaczęło. Gdy zaś przebrzmi huk eksplozji, zamilknie jęk pocisków trafiających w cel, kiedy działania wojenne przeniosą się w inny rejon, jarheadzi powrócą do domów, samotności w tłumie, pomieszczeń pełnych roześmianych, rozpromienionych ludzi. Powrócą zmienieni,
pieczołowicie przechowujący w sercach część wojny, pustyni, wspomnienie czasów, podczas których marzyli o tym, by wreszcie zacząć czynić to, do czego zostali stworzeni, czyli zabijać. Jedni nie będą mogli znieść prozy życia i zaciągną się ponownie do armii, inni będą zapijać się na śmierć, w przerwach między kolejnymi atakami delirium odwiedzając coraz tańsze domy publiczne, jeszcze inni za wszelką cenę będą próbowali odnaleźć się w nowych warunkach.

Uparcie powracające przeżycia i narastająca z każdym dniem rozpacz pchnęła Swoffroda do napisania książki – jak sam twierdzi, miał pełne prawo to uczynić, ponieważ podpisał kontrakt i sumiennie się zeń wywiązał: „byłem na wojnie, teraz więc mogę złożyć zażalenie”. Medale są dlań „bezwartościowymi okruchami niczego, równie ulotnymi, co dym”, unika zbędnego epatowania sloganami, jak to pisał poeta, „o piędzi, chwale i rubieży, o ojcach, dziadach i sztandarach, o bohaterach i ofiarach” i o tym, jak to miło jest umierać za ojczyznę. Z drugiej strony daleki jest również od napuszonej retoryki pustych, pacyfistycznych haseł, w których hipokryzja miesza się z bezmyślnością. Jarhead to po prostu opowieść o ludziach zmagających się z trudami życia, wojny i ciężkiej służby w doborowej jednostce, o „trepach”, którzy z barwnej zbieraniny stali się świetnym oddziałem funkcjonującym „jak rodzina niepełnosprawna – metody pozbywanie się tych dysfunkcji są jednocześnie metodami na przetrwanie”. Jest historią mocną,
wulgarną, wynikającą z potrzeby wyrzucenia z siebie miotających się po głowie wspomnień nagromadzonych podczas długich miesięcy pobytu w Arabii Saudyjskiej.
Zapewne książce tej przyczepione zostaną różne etykietki, jednak moim zdaniem nie jest ona ani prowojenna, ani pacyfistyczna. Myślę, że traktuje o wojnie jako o zjawisku, z którym mamy do czynienia na co dzień oglądając wiadomości czy też czytając prasę, zjawisku, które towarzyszyło człowiekowi od zarania dziejów. Swofford zmierzył się z nim, podołał, przeżył i zapragnął szczerze o nim napisać. Wydaje mnie się, że dzięki temu udało mu się w pewien sposób uwolnić od pustynnej traumy, kolejna jego książka raczej pozbawiona będzie wojennych akcentów – pracuje nad powieścią obyczajową, której akcja rozgrywa się w latach osiemdziesiątych i roku 2004 w Tokio. Bardzo mnie ciekawi, jak były Marine, uczestnik Warsztatów Pisarskich na Uniwersytecie stanu Iowa poradził sobie z tą formą, w Jarheadzie pokazał bowiem, że kunszt literacki nie jest mu obcy.

d1cp51p
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1cp51p

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj