Trwa ładowanie...

"Przywiązywał mnie do krzyża". Fritzl znęcał się nie tylko nad córką w piwnicy

Josef Fritzl był szanowanym inżynierem, który dorobił się na wynajmie i obrocie nieruchomościami. Ale niektórzy uważali go za dziwaka, "niewyobrażalnie walniętego" człowieka, który często odwiedzał burdele i znęcał nad prostytutką przywiązaną do krzyża. Prawdę o gwałceniu więzionej córki utrzymał jednak w tajemnicy przez prawie ćwierć wieku.

Josef Fritzl (na zdjęciu z 2008 r.) odsiaduje dożywocieJosef Fritzl (na zdjęciu z 2008 r.) odsiaduje dożywocieŹródło: East News, fot: www.photopress.at
d27zjz7
d27zjz7

Dzięki uprzejmości wyd. Filia publikujemy fragment książki "Sprawa Josefa Fritzla" Johna Glatta (tłum. Adrian Napieralski), która ukazała się w Polsce 22 lutego.

Rozdział 12. Filar społeczności

W 1995 roku Josef Fritzl skończył 60 lat i wiódł dobre życie. Nieco wcześniej został właścicielem nowego srebrno-szarego, sportowego mercedesa, ubierał się też w szyte na miarę, włoskie garnitury i lśniące buty z krokodylej skóry. W większość poranków o 5:30, po nocy spędzonej w lochu, jechał do swojego ulubionego barbera przy Waidhofner Strasse, gdzie specjalista zajmował się goleniem jego brody i strzyżeniem wąsa.

– Zawsze świetnie się ubierał – powiedział właściciel piekarni przy Ybbsstrasse, w której Fritzl kupował pieczywo. – Kiedy tu przychodził, rozmawialiśmy o bieżących sprawach i o pogodzie. Sprawiał wrażenie zupełnie normalnego człowieka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Mosty między księciem Harrym i jego rodziną są już spalone?

Teraz co roku Fritzl wyjeżdżał do Tajlandii i na Daleki Wschód, wydawał też pieniądze na prostytutki w ulubionych burdelach położonych bliżej domu. Ale w Amstetten wciąż uważano go i jego żonę za wzorowych obywateli.

d27zjz7

Fritzl wytrwale gromadził wokół siebie wpływowych przyjaciół, by usprawnić i poszerzać coraz ambitniejszą działalność obrotu nieruchomościami. Jednym z nich był Leopold Styetz, wiceburmistrz Lasberga, niewielkiego miasteczka leżącego w pobliżu Amstetten. Obaj mężczyźni widywali się okazjonalnie.

– W mojej opinii Sepp sprawiał wrażenie inteligentnego i odnoszącego sukcesy człowieka – powiedział Styetz.

Nie licząc dwóch domów w Amstetten, Fritzl był również właścicielem nieruchomości w St. Polten i Waidhofen and der Ybbs, które też były przeznaczone na wynajem. Zapewniały one wytłumaczenie dla jego długich wypraw po zakupy dwa razy w tygodniu, w trakcie których kupował żywność, pieluchy i meble dla swojej rodziny z lochu.

Choć sprawiał wrażenie odnoszącego sukcesy przedsiębiorcy, śledczy odkryli później, że w nielegalny sposób kilkakrotnie obciążył hipoteką pięć swoich nieruchomości na wynajem. Przez pewien czas wyprzedzał banki, ale te w końcu go dopadły.

d27zjz7

Tamtego roku Alfred Dubanovsky, który chodził z Elisabeth do szkoły, przeprowadził się na Ybbsstrasse 40. Przez kolejnych 12 lat wynajmował mały pokój zaledwie kilka metrów nad lochem. Zanim mógł się wprowadzić, nowy właściciel odczytał mu rygorystyczny regulamin, którego należało przestrzegać.

– To dziwny facet – powiedział Dubanovsky, który pracował na miejscowej stacji benzynowej. – Jedynie on mógł schodzić do piwnicy. Powiedział nam, że piwnica była chroniona wyspecjalizowanym systemem alarmowym i że ktokolwiek się tam zapuści, jego umowa najmu zostanie natychmiast zakończona. Wyraził się w tej sprawie bardzo konkretnie.

Josef Fritzl podzielił parter dużego domu na osiem mieszkań, które wynajmował. On i jego rodzina mieszkali na pierwszym i drugim piętrze.

d27zjz7

W ciągu kilku lat mieszkania pod tym adresem Dubanovsky próbował unikać swojego właściciela, na ile było to możliwe, ale jego częste wizyty w piwnicy nie umknęły jego uwadze.

– Schodził tam praktycznie każdego dnia – powiedział. – Pomyślałem, że to trochę dziwne, ale nie uznałem tego za podejrzane.

(…)

Tamtego lata Elisabeth Fritzl zaszła w ciążę po raz piąty. 29 kwietnia 1996 roku urodziła bliźnięta – Alexa i Michaela. Jej ojca tak jak poprzednio przy tym nie było, gdyż najwyraźniej uważał on proces narodzin za odrażający.

d27zjz7

Niedługo po narodzinach Michael nabawił się poważnych problemów oddechowych, a Elisabeth rozpaczliwie walczyła o jego życie, pozbawiona jakichkolwiek lekarstw. Błagała ojca, żeby zawiózł go do szpitala, ale ten odmówił, twierdząc, że "co ma być, to będzie". Po trzech długich dniach chłopczyk zmarł na rękach matki, a Kerstin i Stefan patrzyli bezradnie.

Josef Fritzl był wściekły. Zabrał ciało martwego noworodka, pobiegł do pieca, używanego do pozbywania się śmieci z piwnicy, i wrzucił go do środka. 12 lat później przyznał się do spopielenia ciała Michaela, wyjaśniając, że "chciał się go pozbyć".

Filia, 2023 Materiały prasowe
Filia, 2023Źródło: Materiały prasowe

(…)

d27zjz7

Rozdział 13. Podwójne życie

Choć Josef Fritzl więził swoją córkę Elisabeth w roli osobistej niewolnicy seksualnej, jego libido pozostawało nienasycone. Odkrył leki na potencję i inne podobne medykamenty przepisywane na receptę, a jego ezoteryczne gusta związane z dewiacyjnym seksem stawały się coraz dziwniejsze. Peter Stolz, właściciel Villa Ostende, coraz bardziej niepokoił się żądaniami swojego stałego klienta.

– To naprawdę był dziwny, specyficzny człowiek – przyznał. – Lubił wycieczki do lochu – podziemnej części burdelu – z młodymi dziewczynami, które sam sobie wybierał.

Jedna z niewielu dziewcząt z Villa Ostende, która nadal godziła się na przyjmowanie go w roli klienta, wyznała dziennikarzom londyńskiego "Sun", że Fritzl lubił przywiązywać ją do krzyża w lochu. 36-letnia blondynka, która kasowała od Fritzla 220 dol. za godzinę, powiedziała, że często był agresywny i wpadał w złość, bijąc ją w trakcie seksu.

d27zjz7

– Korzystał z moich usług wielokrotnie – przyznała, chcąc zachować anonimowość. – Ten człowiek był niewyobrażalnie walnięty.

Jej zdaniem Fritzl lubił ją szczególnie, bo była młoda, pulchna i uległa.

– Musiałam zwracać się do niego "nauczycielu" – zapamiętała. – Nie wolno mi było z nim rozmawiać. Płacił za seks w lochu burdelu, którego szczerze nienawidziłam. Było tam ciemno i strasznie, ale on uwielbiał to miejsce. Zapytałam go kiedyś o rodzinę, a on odpowiedział: "Nie mam żadnej". Pomyślałam, że to bardzo samotny człowiek.

Do świąt w grudniu 1988 roku Josef Fritzl wydawał się mieć wszystko pod kontrolą. Wiódł swoje skomplikowane, podwójne życie z wojskową precyzją, ekscytując się oszukiwaniem systemu na tysiące dolarów każdego miesiąca.

Czuł się tak pewnie, że planował kolejną miesięczną wyprawę "do chłopców" w Tajlandii, po zakończeniu której miał jeszcze zatrzymać się na dwa tygodnie we Włoszech. Świadom, że znów będzie długo nieobecny, zaczął gromadzić duże ilości jedzenia w zapasowym pomieszczeniu piwnicy.

Dziennikarze przed domem rodziny Fritzlów w Amstetten, 1 maja 2008 CC BY-SA 3.0
Dziennikarze przed domem rodziny Fritzlów w Amstetten, 1 maja 2008Źródło: CC BY-SA 3.0

W tygodniach poprzedzających Boże Narodzenie objechał wiele supermarketów w promieniu 80 km od Amstetten. Często robił zakupy w sklepie Metro w Linzu, blisko Villa Ostende, po czym tankował na sąsiedniej stacji benzynowej.

– Przyjeżdżał po zakupy niemal raz w tygodniu – wspomniał pracownik stacji, który często go obsługiwał w ciągu piętnastu lat. – Czasami towarzyszyła mu żona.

Pracownik, który chciał zachować anonimowość, przyznał, że Fritzl był skąpy i nigdy nie zostawił mu napiwku. Po swoich wyprawach na zakupy wracał do domu między 22 a 23 i za pomocą taczki zwoził duże, plastikowe worki pełne żywności do piwnicy, przejeżdżając przez ogród.

Alfred Dubanovsky przyznał później, że kilkakrotnie widział pomagającą mu Rosemarie Fritzl.

– Tego towaru było zdecydowanie za dużo dla niego, żony i trojga dzieci w domu. Rosemarie musiała coś zauważyć. Często pomagała mu w rozładunku tego wszystkiego.

Dubanovsky twierdził, że inny lokator również wyraził swoje zdumienie ogromnymi ilościami jedzenia, które właściciel domu regularnie przewoził do piwnicy.

– Teraz się domyślam, że robił to na krótko przed swoimi wyjazdami na wakacje.

Walter Werner, który mieszkał w pobliżu Fritzlów przez jedenaście lat, również zauważył tajemnicze transporty żywności do piwnicy, ale nigdy niczego nie powiedział.

– Z perspektywy czasu muszę przyznać, że wydawało mi się dziwne wnoszenie tak dużych ilości zakupów do domu, że potrzebowali do tego taczki.

(...)

Powyższe fragmenty pochodzą z książki "Sprawa Josefa Fritzla" Johna Glatta (tłum. Adrian Napieralski), która ukaże się w Polsce 22 lutego nakładem wyd. Filia.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o masakrowaniu "Znachora", najgorszych filmach na walentynki i polskich erotykach, które podbijają świat (a nie powinny). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d27zjz7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d27zjz7