Dwa lata w kolonii karnej Łukaszenki. Mówi, co tam przeżyła
Dziennikarka Biełsat TV Daria Czulcowa, która przesiedziała dwa lata w białoruskim łagrze, tłumaczy wykonawców poleceń Łukaszenki zatrudnionych w milicji, wojsku czy sądach: - Ludzie z pagonami mają wiele do stracenia: mają kredyty, stabilną pensję i mieszkanie służbowe.
Daria Czulcowa to białoruska dziennikarka Biełsat TV, która przesiedziała dwa lata w kolonii karnej wraz z koleżanką Katią Andrejewą. Reżim Łukaszenki skazał je za relacjonowanie protestów antyrządowych w Mińsku w 2020 roku. Dziennikarki wykonywały po prostu swoją pracę: nadawały relację do internetu i nagrywały wypowiedzi protestujących ludzi. Zostały aresztowane przez białoruski specnaz. Sąd skazał je na dwa lata kolonii karnej. Zostały oskarżone "organizację działań rażąco naruszających porządek publiczny".
Czulcowa wyszła już na wolność i udzieliła wywiadu Wiktorii Bieliaszyn z "Gazety Wyborczej". Tak opisuje warunki w areszcie Okrestino:
- Siedzisz w przepełnionej celi, gdzie brakuje powietrza, a o każdy skrawek papieru toaletowego musisz się prosić. Zastanawiasz się, jak umyć zęby bez szczoteczki i pasty, jak umyć głowę, która swędzi cię z brudu, jak się ogrzać i jak poradzić sobie z atakami paniki, bo razem z 12 innymi osobami dzielisz dwa metry kwadratowe. Próbujesz przeżyć i nie zwariować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pokazowy proces. "Jesteśmy winni podziw Poczobutowi"
Białoruska dziennikarka mówi także, że miała dwa lata na zrozumienie dlaczego niektórzy Białorusini wspierają reżim. Miała szansę na rozmowy z milicjantami, strażnikami więziennymi czy sędziami. Pytała ich, dlaczego popierają despotę i dyktatora. Jej wnioski?
- Rozmawiałam o tym z siłowikami [ludzie aparatu represji – red.], którzy nas przewozili z miejsca na miejsce. Mówili, że mają kredyty, stabilną pensję, mieszkanie służbowe. Pytałam wtedy, czy mogą wyjechać na urlop z Białorusi. Okazywało się, że nie, że nigdy nie byli za granicą, ale nie widzieli w tym problemu. Samochód, mieszkanie, licha, ale stała pensja znaczą dla nich więcej niż wolność.
Czasem motywem pracy w milicji czy kolonii karnej jest… zapewnienie przyszłości dzieciom. Czulcowa wyjaśnia: - Pracownicy kolonii karnej podlizywali się tym wyżej w hierarchii, bo święcie wierzyli, że z czasem do pracy w tym samym miejscu zostaną przyjęte ich dzieci. Zadowala ich to, co mają. Tych, którzy walczą o demokrację czy wolność, traktują jak szaleńców.
Dziennikarka Bielsatu wspomina, że próbowano ją w więzieniu urobić, by poszła na współpracę: - Raz w miesiącu na prywatną rozmowę wzywała mnie zastępczyni kierownika kolonii. "Dasza, po co ci to wszystko? Jesteś taka młoda, poproś o ułaskawienie. Wyjdziesz stąd, znajdziesz chłopaka, wyjdziesz za mąż, urodzisz dzieci". Ze wszystkich sił powstrzymywałam się, by nie krzyknąć jej w twarz, że mnie to potrzebne, bo chcę żyć w wolnym kraju, a nie, jak ona, w gównianej dyktaturze.
Tymczasem druga z dziennikarek, Katia Andriejewa, po dwóch latach spędzonych w kolonii karnej, została w zeszłym roku skazana na kolejnych osiem lat pozbawienia wolności. Andriejewej zarzucono rzekomą "zdradę stanu".
W białoruskim więzieniu siedzi także dziennikarz Andrzej Poczobut, korespondent "Gazety Wyborczej" na Białorusi. Usłyszał niedawno wyrok ośmiu lat więzienia. Jak informuje PAP, Poczobut na razie przebywa w areszcie w Grodnie. Od daty ogłoszenia wyroku ma dziesięć dni na złożenie odwołania, a decyzja, do której kolonii karnej ma trafić, zapadnie dopiero po rozpatrzeniu apelacji. Dziennikarz może teoretycznie trafić do kolonii w obwodzie homelskim, mohylewskim, witebskim czy brzeskim. Na Białorusi jest kilkanaście kolonii karnych, zwanych też łagrami. Poczobut ma odbyć wyrok w kolonii o zaostrzonym rygorze.
W grudniu 2022 reżim Łukaszenki zatrzymał byłą już dziennikarkę Łarysę Szczyrakową. Jej niepełnoletni syn trafił do ośrodka wychowawczego. Byłej współpracowniczce niezależnych białoruskich mediów grozi do 4 lat kolonii karnej za "dyskredytację Białorusi". Szczyrakowa ze względu na represje już w 2021 roku musiała porzucić dziennikarstwo i zajęła się pracą fotografki. Jej specjalnością stały się portrety w białoruskich strojach ludowych. Jednak mimo tego, że zajmował się robieniem zdjęć i tak została zatrzymana.
Według niezależnego Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, za kratkami na Białorusi pozostaje ponad 30 przedstawicieli mediów, zatrzymanych i skazanych przez władze za działalność zawodową. 400 dziennikarzy uciekło z Białorusi w ciągu ostatnich 18 miesięcy.
Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski