Kobiety!!! Taka słaba płeć, a podziwiamy ich siłę i pasję. Poprzez wieki, kroczące często w cieniu mężczyzn, działały i walczyły o swoje prawa oraz odkrywały nowe przestrzenie. Choć trudno nam to sobie wyobrazić, były wśród nich i takie, które uciekały spod opiekuńczych „ramion” herbatek o piątej, spod bezpiecznych sklepów i nie zatłoczonych ulic, by walczyć z głuszą, robalami, brudem i niewygodami. Teraz nazywamy je bohaterkami i heroskami, a przecież one, często tylko spełniały swoje marzenia, albo też... uciekały przed zbyt sztywnymi regułami. Pchała je w ramiona leśnych ostępów, stepów i pustyń naukowa pasja, albo zwyczajna ciekawość. Byle dalej od nieruchomej cywilizacji, ale zawsze zgodnie ze swoimi regułami. Zgodnie ze swoimi pragnieniami. Jakie były? Odważne? A może tylko... szalone? W naszym mniemaniu odważne, jednak w oczach tubylców? Na pewno szalone! Bo wyobraźmy to sobie z drugiej strony. Oto pustynia, żar leje się z nieba, mimo ochronnych zwałów tkanin, piasek wciska się wszędzie. Oczy
pieką... Ale oni czekają. Czekają na dziwactwo. Tubylcy czekają na kobietę podróżniczkę. Teraz także i my możemy je poznać dzięki tej pozycji.
Książka Barbary Hodgson, która jest nie tylko pisarką, ale i projektantką książek, to prawdziwy majstersztyk. Stylizowana na skórzany ni to notatnik, ni dziennik, w rzeczywistości jest przewodnikiem. Podzielonym na regiony, który pozwala nie tylko przedstawić odmienne spojrzenia różnych podróżniczek na tą część świata, ale i przedstawić je same – damy podróżniczki. Jednak tak jak przewodnik jest tylko namiastką podróży, tak i ta książka, pozostawia pewne tajemnice. Oczywiście, że opowiada nam o tym dlaczego kobiety podróżowały i w jakim celu, gdzie i na czym; jakie kobiety były na tyle zdesperowane, i jakie przeszkody napotykały na swoich drogach? Jak znosiły choroby i sprzeciwy mężczyzn? W jaki sposób udało im się przemierzać takie odległości pomimo niewygód i... ciąż? Ale nie odkrywa wszystkich kart. Nie zdradzi wszystkich tajemnic.
Krynolinę zostaw w Kairze to książka-zachęta, taki wabik, by zatopić się w ich własne zapiski, które przecież prawie każda z nich, podróżniczek, pozostawiła. Ich wspomnienia, wzbogacone o specyficzny język to prawdziwy przewodnik, który można by zabrać ze sobą w podróż. Spisany bardzo wyraziście, zabawnie, cudownie zilustrowany. Wybierając książki, zawsze mam nadzieję, że dana powieść mnie wciągnie. Porwie i swoimi słowami, klimatem, pozwoli nie tylko zakochać się w bohaterach, ale i odnaleźć się w fantastycznym świecie. Chcę się nie móc od niej oderwać, zapomnieć o wszystkim. A nawet zmienić siebie, zatracić na chwilę osobowość. Z tą książką było całkiem inaczej. To ona udowodniła mi, że teraźniejszość wciąż można kształtować według własnej woli. Jeżeli one mogły, więc czemu nie ja? Podróżowanie kojarzy nam się z wielkim nakładem finansowym, dziwną niemożliwością, a jednak do nich tęsknimy. Może warto spojrzeć na nie, pokonujące wszelkie problemy i bariery, i zwyczajnie wziąć z nich przykład?
„Kobieto, puchu marny!” – jak bardzo zabawne wydaje się być to zdanie. Gdy spojrzymy na nie – pierwsze podróżniczki, słowa te wydają się być co najmniej śmieszne.