Dobra przepowiednia to taka, której nikt nie rozumie. To znaczy każdy myśli, że ją rozumie, ale okazuje się, że rozumie ją albo częściowo, albo niewłaściwe, albo wręcz opacznie. Bądźmy szczerzy, nikt nie chciałby czytać o przepowiedniach, które od początku są jasne i zrozumiałe, bo wtedy fabuła nie niosłaby w sobie niezbędnych do budowania napięcia niespodzianek i nagłych a trudnych do przewidzenia zwrotów akcji. Podobnie jak w życiu – gdybyśmy znali swoją przyszłość, stałoby się ono koszmarnie nieciekawe i nudne.
Przyjmując takie kryterium, należy stwierdzić, że przepowiednie, które dotyczą Gregora, głównego bohatera cyklu „Kroniki Podziemia” Suzanne Collins, są bez wątpienia dobrymi przepowiedniami. Ani sam chłopak, ani żadne inne mądre głowy nie są w stanie od razu odgadnąć, o co chodzi w wierszowanych, metaforycznych sentencjach, które z czasem... wypełniają się co do joty. Bo dopiero działanie Gregora i innych bohaterów, relacje, w które wchodzą oni pomiędzy sobą i ze światem, pozwalają zrozumieć prawdziwe znaczenie słów proroctwa. Tak jak nie sposób nauczyć się pływać, nie wchodząc do wody, tak nie sposób zrozumieć przepowiedni, nie podejmując działania, mającego na celu jej wypełnienie.
Autorem rzeczonych przepowiedni jest Bartolomew Sandwich, który w XVII wieku dotarł do podziemnej krainy rozciągającej się pod terenami, na których potem powstał Nowy Jork, i założył tam miasto nazwane Regalią. Zamieszkujący w nim ludzie z czasem przystosowali się do życia w Podziemiu i dzielenia tej krainy z innymi tutejszymi stworzeniami: wielkimi nietoperzami, karaluchami, pająkami... Tylko ze szczurami pozostają w odwiecznym konflikcie. Jest to jeden z powodów, dla których w Podziemiu narastają kryzysy mogące doprowadzić do jego zagłady.
Właśnie o tym, jak owym zagrożeniom zapobiec, mówią przepowiednie Sandwicha. A najważniejsza rola w ich wypełnianiu spada na jedenastoletniego Gregora i... jego dwuletnią siostrę nazywaną Botką. Najpierw (w tomie „Gregor i Niedokończona Przepowiednia”) obydwoje biorą udział w wyprawie na terytoria kontrolowane przez szczury. Dzięki odwadze i przemyślności chłopaka, a także pomocy towarzyszących mu przedstawicieli różnych gatunków podziemnych istot, udaje się zażegnać niebezpieczeństwo wiszące nad krainą. Przy okazji Gregor odnajduje również ojca, porwanego przez szczury wiele miesięcy wcześniej.
W drugim tomie cyklu, zatytułowanym „Gregor i Przepowiednia Zagłady”, chłopak znowu trafia do Podziemia. Mając świadomość, jak bardzo traumatyczne były wcześniejsze przeżycia dla bohatera i jego rodziny, mieszkańcy mrocznej krainy postanawiają sprowadzić go podstępem. Porywają Botkę, wiedząc, że Gregor podąży jej tropem. Oczywiście chłopak tak czyni, pozostawiając na powierzchni chorego ojca i niedołężną babcię, przepracowaną matkę i drugą siostrę – siedmioletnią Lizzie. W Podziemiu okazuje się, że tylko on może odegrać główną rolę w wypełnieniu kolejnej przepowiedni.
Tym razem Gregor ma stawić czoła zagrażającemu przyszłości Podziemia legendarnemu białemu szczurowi Mortiferowi, który pojawił się pośród swoich pobratymców i może powieść ich do podboju terenów zamieszkiwanych przez inne stworzenia. Chłopak staje na czele wyprawy, mającej na celu odnalezienie odmieńca i zniwelowanie stwarzanego przez niego zagrożenia. Wiodąca przez podziemne morze wyprawa napotyka szereg niebezpieczeństw, które dla niektórych jej uczestników kończą się tragicznie. Sam bohater również nie wychodzi z nich bez szwanku. Ale to stanięcie oko w oko z Mortiferem i wybory, których musi wówczas Gregor dokonać, okazują się dla niego największym wyzwaniem. Aby mu sprostać, zmuszony jest uświadomić sobie, kim naprawdę jest i co jest dla niego naprawdę ważne.
Drugi tom „Kronik Podziemia” podziela zalety tomu pierwszego. Co prawda sama kraina nie jest już dla czytelników zaskoczeniem, ale aby to zrekompensować autorka kieruje akcję w jeszcze nieznane jej rejony. Poznajemy też kolejne istoty zamieszkujące Podziemie, a niektóre z nich okazują się niezwykle groźne. Sam Gregor jest postacią bardziej dojrzałą i zdecydowaną, ale nadal pozostaje przede wszystkim dzieckiem. W szczególności zachowuje dziecięcą wrażliwość na świat, na krzywdę, na niesprawiedliwość. Natomiast dylematy moralne rozstrzyga w sposób, którego nie powstydziłby się niejeden dorosły. Bo choć przepowiednia wskazuje mu, co czynić, nie podąża za jej wskazówkami bezrefleksyjnie. Niezależnie od zewnętrznych nacisków pozostaje sobą, co w przełożeniu na praktykę oznacza – dobrym i szlachetnym człowiekiem.
Refleksje natury moralnej i społecznej wplata Collins w interesująco prowadzone wątki fantastyczno-przygodowej akcji, która odświeża znane motywy gatunku, takie jak dojrzewanie bohatera do bohaterstwa, starodawna przepowiednia i daleka wyprawa w doborowym towarzystwie, przedsiębrana zgodnie z jej wskazówkami. Opisując czasem szalone, a czasem mrożące krew w żyłach przygody, autorka ponownie wskazuje pozytywne wzorce osobowe, podkreśla jak ważni w ludzkim życiu są inni: rodzina, przyjaciele, wszelkie żywe stworzenia. Na konkretnych przykładach dowodzi, że porozumienie i współpraca są bardziej efektywne i budujące niż rywalizacja i walka. W jej wizji świata wyróżnikiem człowieczeństwa jest troska o słabszych i czynne przeciwstawianie się złu. W tym znaczeniu bardziej ludzki od człowieka może okazać się szczur czy karaluch.