Niewiedza Milana Kundery to gorzka pigułka. Zarówno dla tych, co odchodzą, jak i dla tych, co zostają. Przejmująca, ale surowa w swej eseizującej formie. Mądra, przenikliwa i pesymistyczna historia kilku osób, które połączył, jak zwykle u Kundery, przypadek. A nad wszystkim panuje tytułowa niewiedza, potraktowana jako filozoficzny problem. Niewiedza o sobie sprawia, że ludzie nie rozpoznają siebie sprzed lat. Zaciera się obraz ich własnej osoby, co powoduje, że muszą żyć tym, co dzieje się teraz. Nie ma dla nich innego wyjścia, bo sięganie pamięcią wstecz podburza ich, i tak już niepewną, tożsamość. Niewiedza o innych powoduje, że wszelkie związki oparte są na pozorach. Nie ma prawdziwej miłości. Zamiast niej – krótkie chwile rozkoszy, jednak to tylko fizjologia... Nawet, gdy wydaje się, że między ludźmi jest uczucie wyzbyte z formy i nie oparte tylko na seksie – jak między jednym z bohaterów, Josefem, a jego żoną – to i tak nie mogą być razem.
Kundera pokazuje pustkę istnienia oraz to, że wszelkie ludzkie działania skazane są na porażkę. Człowieka dotyka niespełnienie, niezrozumienie, samotność. Zawsze wychodzi inaczej, niż by chciał, zawsze przegrywa. Nie można nic w tej kwestii zmienić, można jedynie próbować poszukać sobie jakiejś ostoi w całym tym chaosie. Kameralna obsada: Irena, Josef, Milada, Gustaf, matka Ireny i parę epizodycznych postaci. Ślepy los zadecydował o ich spotkaniu, gdzieś w młodości, zagranicą, w Czechach. Główne postaci, Irena i Josef, to czescy emigranci, którzy po 1968 roku znaleźli się w różnych częściach Europy. Irena – we Francji, Josef – w Danii. Ale system upadł i ... No właśnie? Czas wracać do domu. Tylko rodzi się pytanie: jakiego domu? Przecież założyli nowy, przez dwadzieścia lat życia zdążyli zakorzenić się w zupełnie innych miejscach. Tymczasem nikt ich nie rozumie: ani ci, wśród których chcą zostać, ani rodzina pozostawiona w Czechach. Konfrontują obraz ojczyzny sprzed wyjazdu z nowym, pozornie innym, ale
tak naprawdę niewiele się różniącym. Ludzie chcą wtłoczyć ich w formy, do jakich im daleko.
Erudycyjne wstawki łączą historię emigrantów z mitem Odyseusza. Pokazują archetypiczność tych postaw, uniwersalizując losy Ireny i Josefa. Powieść staje się przez to traktatem filozoficznym o niemożności powrotu. Powrotu do domu, który nie istnieje (nigdy tam nie istniał), tylko trzeba go sobie stworzyć zupełnie gdzie indziej. Powrotu do bliskich, z którymi dobrze wychodzi się tylko na fotografii. Powrotu do sytuacji sprzed odjazdu. Jednak najpiękniejszą, liryczną prawie, historią jest opowieść o Miladzie, spotkanej przez Irenę w Pradze. Żyje sama, bo na jej życie cieniem położyło się wydarzenie z młodości. Kundera oddaje pustkę i samotność jej życia po mistrzowsku. Czujemy je, otwieramy się na krzyk rozpaczy, który nigdy nie wyjdzie z jej ust. Tym samym Niewiedza jest także traktatem o samotności, o ludziach szukających bliskości, własnego miejsca.
Miejsce to kolejne ważne dla tej powieści pojęcie. Rodzinne miasto, Praga, Paryż, domek w Danii to przestrzenie realne, ale też przestrzenie pamięci. Zaciera je i kształtuje tytułowa niewiedza. Historia opowiedziana przez Kunderę, tą niewiedzą na wskroś przeniknięta i gorzka, jest próbą rozrachunku z własnym doświadczeniem emigranta, ale także świadectwem ludzkiej egzystencji. Można by ją przeczytać na zasadzie „dzieł Kundery się nie omija”. Jednak losy Ireny i Josefa są na tyle kunsztowne i poruszające, że mogą być dobrą propozycją dla każdego, kto stawia ważne pytania, nie szukając prostych odpowiedzi.