A teraz pytanie z kategorii „czego to ludzie nie wymyślą”: słyszeliście może o nowej chorobie, której na imię affluenza? Nie? Już wyjaśniam – chodzi o chorobę, która dotyka konsumentów, a charakteryzuje ją nadmiernie rozbuchany apetyt na kupowanie. I to nie byle czego, ale rzeczy z najwyższej półki, najmodniejszych, noszonych przez gwiazdy, by choć przez chwilę poczuć powiew wielkiego świata, upodobnić się do osób z pierwszych stron gazet. Jest to z pewnością schorzenie, które dotknęło księżniczki z Park Avenue, ale występuje u nich tylko jeden z jego objawów – przymus kupowania wciąż większej ilości rzeczy. Różnica natomiast polega na tym, że księżniczki nie muszą się do nikogo upodabniać, to one są tymi wielbionymi i nienawidzonymi zarazem osobami z pierwszych stron najpoczytniejszych czasopism, to one wyznaczają trendy, to one są przykładem do naśladowania przez kobiety na całym świecie (no, może przynajmniej w Ameryce)
.
Główna bohaterka i narratorka, nosząca imię Moi, pisuje artykuły do kolorowych magazynów, a jednocześnie przyjaźni się z tymi, których wypada znać w Nowym Jorku. Choć przyjaźni się to chyba zbyt duże słowo, jak na tę książkę. Brakuje tu bowiem miejsca na prawdziwe uczucia, prawdziwych ludzi i przede wszystkim – prawdziwe życie. Życie Moi polega bowiem jedynie na podejmowaniu dramatycznych decyzji co do wyboru strojów i makijażu oraz poszukiwaniu odpowiednio sławnego kandydata na męża. Dni upływają jej na kupowaniu coraz to nowych rzeczy, bywaniu w miejscach, w których należy bywać, by coś znaczyć w próżnym światku „wiecznie młodych, pięknych i bogatych” oraz na niejedzeniu, by wyglądać wystarczająco anorektycznie, by mieć poważanie u reszty wygłodzonych księżniczek.
Jeśli książka miała być satyrą na życie nowojorskich bogaczy, to chyba nie do końca się udała – główna bohaterka, choć uważa swoje znajome za kompletnie zwariowane na punkcie „mieć i dobrze wyglądać”, sama nie różni się od nich kompletnie niczym. Jeśli miała to być kronika życia sławnych i bogatych, to też nie widzę w niej nic interesującego, raczej pustkę życia wypełnionego wydawaniem pieniędzy z braku jakiegokolwiek innego zajęcia. Przykro powiedzieć – ani dobrego humoru, ani inteligentnej puenty, zaś bohaterki wszystkie takie same, stworzone według jednego szablonu.