Premiera książki Karola Maliszewskiego
9 marca nakładem Fundacji na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza ukazały się “Ody odbite”, nowy tom wierszy Karola Maliszewskiego. To jednocześnie pierwsza książka z nowej serii wydawniczej, powołanej przy Fundacji, w której będą regularnie ukazywać się książki współczesnych polskich poetów
9 marca nakładem Fundacji na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza ukazały się “Ody odbite”, nowy tom wierszy Karola Maliszewskiego . To jednocześnie pierwsza książka z nowej serii wydawniczej, powołanej przy Fundacji, w której będą regularnie ukazywać się książki współczesnych polskich poetów.
“Ody odbite” są dziesiątym zbiorem wierszy jednego z najważniejszych polskich krytyków literackich, a także poety i prozaika. Po raz pierwszy w kontekście Maliszewskiego można powiedzieć o tak szeroko zakrojonym projekcie poetyckim, w którym autor podejmuje przewrotną próbę nie tylko unowocześnienia ody jako gatunku literackiego, ale dąży też do przełamania wzniosłych i rzewnych patentów lirycznych, wypracowywanych zarówno w tradycji klasycznej, romantycznej, jak i modernistycznej. Jak się okazuje, nie wyczerpują one modelu tej niezwykle, wydawałoby się, wysokiej konwencji, która w “Odach odbitych” zostaje zredukowana o zbędny patos i parnasistowski egocentryzm. Maliszewski z powodzeniem demontuje i odświeża pozornie wyczerpany nurt literacki, a wspomniane unowocześnienie gatunku to w jego wykonaniu dużo więcej niż lifting.
Co więcej, jak po lekturze “Ód odbitych” zauważa Jacek Gutorow: mamy do czynienia z poetą poszukującym. Nie siebie i nie życia, lecz nowych metafor na opisanie własnej egzystencji, nowej frazeologii, która mogłaby unieść coraz bardziej złożone rozpoznania (a pamiętajmy, że autor tych wierszy przekroczył pięćdziesiątkę), nowego zaśpiewu, dzięki któremu dałoby się oddać melodie zapętlonego, rozproszonego, rozbrojonego, zwodniczego języka. Maliszewski szuka, zdając sobie sprawę, że jest już za późno na oryginalność, że już zawsze jesteśmy spóźnieni, że jedynym wyjściem z tej sytuacji może być odbijanie słów i zdań pod nieco innym kątem. I takie są te nowe wiersze, czasami odbijające światło innych poetyk, czyniące to jednak świadomie, z poczuciem wychodzenia naprzeciw jakiemuś pełniejszemu „ja”, które zazwyczaj pozostaje niedostępne i złudne w ramach tak zwanego „własnego stylu”. Maliszewski, bodaj po raz pierwszy, bawi się stylami, mnoży odniesienia i czyni notatki na marginesach rozgałęziających się sensów.