Wydana w połowie XIX wieku powieść Karola Dickensa pt: Opowieść wigilijna, stała się nie tylko przebojem światowym, ale przede wszystkim, w ciągu lat urosła do rangi symbolu. Symbolu nawrócenia człowieka otoczonego pieniędzmi, który żyje tylko po to, by je posiadać. Stan posiadania jest dosłowny, gdyż głównego bohatera, Scrooge’a, nie obchodzą dobra nabyte, ale sama gotówka.
To Skąpiec Moliera, chytrus... a jednak tak naprawdę nie do końca zły człowiek. Bo przecież jego pragnienie pieniądza nikogo nie rani. To, że się z nikim nie dzieli... Czy za to można go winić? Oczywiście, że można. To dlatego powstało tyle ekranizacji tej książki. Każda, dopasowana do epoki, w której żyli ludzie.
Ale ta „książkowa przemiana” symbolu Scrooge’a, we Współczesnej opowieści wigilijnej. Energia, czas i natura kwantów, należy do jednej z najbardziej zaskakujących. Autorem jest Robert Gilmore, znany z Alicji w Krainie Kwantów. Fizyk cząstek elementarnych, pracownik CERN i Centrum Akceleratora Liniowego Stanforda, który mierzy się z literackimi przebojami, przekształcając je tak, by uczyły nas fizyki.
„Niewykluczone, że gdyby każdy z nas miał za przewodnika po tajemniczym świecie fizyki groźne, ale mądre duchy, nauka o siłach, cieple, polach, czasie i materii przychodziłaby nam łatwiej.” I właśnie takie duchy stara się nam autor podsunąć. Zamiast ducha przeszłości, ofiaruje Ducha Energii i Entropii, Duch Teraźniejszości staje się Duchem Czasu, czyli Zmian, Duch Przyszłości, Duchem Atomu. Chcą nauczyć, ale czy tylko?
Od razu wiadomo, że nie jest to do końca książka, przy której można się zrelaksować, i niestety nie wszystko do końca zrozumieć. Zbyt nasączona poupychaną gdzie się da, teorią fizyczną, trochę męczy. Współczesny Scrooge z firmą i zyskami, w tym momencie nie szokuje, wytykanie mu poznawczej ślepoty nauk fizycznych, aspektów tej nauki, jest nawet... fascynujące. Bilans zysków i strat, który jest dla niego czymś normalnym, codziennym, może być bardzo zaskakujący, gdy zmieni się w bilans zysków i strat energii?
„Wszechświat jest zagadką”, ale nie dla Scrooge’a. On dba o swoje interesy i uważa, że właśnie to jest w porządku. „Gdyby sam nie zadbał o swoje interesy, kto by to za niego zrobił?”. Dlatego nie zrozumie potrzeby naukowca-kuzyna. Potrzeby zwykłej, finansowej... jak to z naukowcami bywa. W końcu czy ta nauka przynosi pieniądze?
Opowieść wigilijna Dickensa, to książka, z którą nieodłącznie wiążę święta. Stary, dobry Karol Dickens, pełen morałów, bajka o tym, że w pewnym momencie życia należy się zmienić, że przede wszystkim można to zrobić. Należy mieć otwarte oczy na wszystko, a w szczególności na biedę innych. Jeżeli możesz pomóc - zrób to. Współczesna opowieść wigilijna... dziwi. I nie tylko samą fizyką, ale jej połączeniem, które tworzy pewnego rodzaju dziwaczność. A jednak pociąga innością. Dziwi, w jakiś nie sprecyzowany, nie określony sposób. Właśnie dla tej inności, warto zapoznać z fizycznym aspektem duchów dickensowskiej opowieści. Tą stroną, przed którą tak często uciekamy.
Wytykanie nam niewiedzy może nie jest przyjemne, ale poznanie w ten sposób... zawsze jest interesujące. A to, przedstawione jest w jeden sposób dziwnie znajomo, a zawsze na znanym terenie czujemy się bezpieczniej. Do tego szkice, które współżyją zgodnie z wzorami i wspaniałe tłumaczenie. Wszystko to zachęca. A sam śnieg... nagle się okaże, że to tylko dziwna struktura.