Jedną po drugiej przeczytałam dwie pozycje biograficzne, których genezę i zawartość można streścić w sposób niemal identyczny: młody człowiek poznaje sławnego artystę i dzięki nawiązanej przy pierwszym kontakcie więzi szybko staje się jego powiernikiem, towarzyszem podróży, po części także menedżerem; obserwuje jego wzloty i upadki, pracę twórczą, zmagania z nałogami i słabościami ciała, a po latach spisuje historię niezwykłej przyjaźni. O ile jednak wspomnienia Karapetiana o Wysockim dają obraz płaski i nieprzyjemny, o tyle portret Hemingwaya nakreślony przez Hotchnera jest barwny, wielowymiarowy, przesycony głęboką sympatią, zorientowany nie na „odbrązowienie” sylwetki pisarza, lecz na jak najpełniejsze ukazanie go jako artysty i jako człowieka. Hotchner ma przy tym, jak przystało na dziennikarza, ewidentne zdolności gawędziarskie; z równym zacięciem relacjonuje wydarzenia towarzyszące przyznaniu pisarzowi nagrody Nobla i przebieg pysznej odprawy, którą Hemingway zgotował natrętnym niemieckim
reporterom, jak wynalezioną przezeń technikę schładzania whisky, szczegóły wystroju wnętrza domku myśliwskiego czy zabawne perypetie z oswajaniem schwytanego orła. Mimo całego podziwu i atencji, jakie żywi biograf dla wielkiego pisarza, nie usiłuje go idealizować ani ukrywać jego słabych stron – wspomina o jego gwałtownym temperamencie, o mało wytwornych manierach i ubiorze, o skłonności do koloryzowania i zamiłowaniu do mocnych alkoholi – ale też czyni to z taktem i szacunkiem, nie zakłócając proporcji i ani przez moment nie zasługując sobie na zarzut zaspokajania głodu sensacji czytelników kosztem pamięci sławnego przyjaciela.
Opowiedziane przez Hotchnera wydarzenia stanowią zapis ledwie jednej ćwiartki barwnego i skomplikowanego żywota „Papy” (jak żartobliwie nazywali pisarza znajomi i bliscy), nie obejmując okresu, w którym powstały jego najsławniejsze powieści – Pożegnanie z bronią i Komu bije dzwon ; jednak dzięki doskonałej pamięci autora wspomnień, rejestrującej opowieści przyjaciela o minionych latach, zyskujemy solidny wgląd w przebieg kariery literackiej Hemingwaya i co nieco informacji o traumatycznych przeżyciach z okresu jego wczesnej młodości, na podstawie których biegły psycholog bez większych problemów zdołałby sformułować hipotezę o przyczynach nieudanego życia rodzinnego i epizodu zaburzeń psychicznych, poprzedzającego przedwczesną śmierć. Hotchner jednak sam nie wyciąga wniosków; on jedynie układa pożegnalny tren (pożegnalny, bo „Papę” zaczął pisać wkrótce po zgonie pisarza, a pierwodruk ukazał się kilka lat później), najszczerzej i najwierniej, jak umie – a reszty niech się domyślą czytelnicy...
To książka rzeczywiście dobra, rzetelna, napisana żywym i dźwięcznym językiem, pozbawiona dwóch największych błędów popełnianych przez licznych autorów biografii: przeładowania nieistotnymi datami i szczegółami, czyniącymi lekturę uciążliwą czy wręcz nudną, i skupiania się na dziwactwach i ułomnościach opisywanej postaci, co przyciąga wprawdzie uwagę wielu żądnych sensacji czytelników, lecz zwykle spłaszcza i trywializuje temat, jakim jest życie sławnego człowieka. A do tego wydana ładnie, w solidnej oprawie, ze sporą porcją unikalnych fotografii ze zbiorów autora, dopieszczona korektorskim okiem (na ponad 300 stronicach tekstu dopatrzyłam się, jeśli się nie mylę, dwóch banalnych literówek) – jednym słowem, smakowity kąsek.