Spotykają się wieczorami, potajemnie, zbierają się w piwnicach, na opuszczonych strychach, w domach na uboczu. Akcja Czytanie dorosłym zatacza na Dolnym Śląsku coraz szersze kręgi.
Pierwsze Czytania dorosłym odbyły się w jednym z przedszkoli w Wilanowie, niedaleko Ursusa. Znudzoną wychowawczynię panią Małgosię zastąpił pięcioletni Krzyś Koszałek, który trochę dukał, ale nie wykręcał się od czytania.
Dobór lektur przedstawianych podczas Czytań dorosłym ustalają ich uczestnicy. - Czytamy przede wszystkim książki wesołe, wprawiające w dobry humor - twierdzi Radek, organizator jednego ze spotkań we Wrocławiu.
Wkrótce do akcji dołączyli przedszkolaki, uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów w całym kraju. Jej koordynatorzy przekonują, że zakaz nie zniechęca młodych lektorów i w Polsce codziennie odbywa się nawet kilkadziesiąt spotkań. Tajnych, bo urzędnicy ministerstwa edukacji narodowej uznali akcję za samowolną i nielegalną.
- Czytania dorosłym nie ma w pięcioletnim programie edukacyjnym opracowanym przez minister Krystynę Łybacką i naszych specjalistów, dlatego akcja powinna zostać zabroniona - twierdzi Teresa Długa - Pisik z MEN-u. - Dzieci zamiast czytać dorosłym mogą rozwijać się na wiele innych sposobów, grać w bierki, warcaby, albo szachy. W telewizji jest mnóstwo interesujących programów edukacyjnych.
Mimo to dziecięca akcja jest coraz bardziej popularna. Wprawdzie dotąd nie zatrzymano żadnego z ich organizatorów, to Czytania zwoływane są z zachowaniem szczególnych środków ostrożności. W spotkaniach bierze na ogół udział nie więcej niż dziesięć osób, wcześniej sprawdzonych i organizowane są one w nieregularnych odstępach czasu.