Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:05

Pośród oświeconych, ksenonu i światła

Pośród oświeconych, ksenonu i światłaŹródło: Inne
d25c9go
d25c9go

Człowiek, jak na homo sapiens sapiens przystało, jest człowiekiem rozumnym. Niestety zbyt często aż nazbyt rozumnym, gdyż zbyt często rodzą mu się w głowie dziwaczne pomysły. Chyba genetycznie też uwarunkowane zostało mu komplikowanie sobie życia. Ale powinien też odpowiadać za swoje czyny. Dlatego się przyznam, że sama się wpakowałam w tę książkę. Mimo recenzji, w gruncie rzeczy negatywnych, poza fascynującymi doniesieniami na okładce. Chyba wszystko przez to, że mimo iż czasem człowiek uczy się na własnych błędach, to raczej ma w sobie sporą dawkę empiryzmu i woli sam wsadzić łapę do gara z wrzącą wodą.
Żałuję.

Historia Roberta Langdona, historyka i badacza symboli, który nagle nocą wezwany zostaje do trupa z CERN, ośrodka badań ogólnie mówiąc fizycznych, nęciła mnie tylko ze względu na symbole. Sama męczę jeden z nich i myślałam, że dokonania choćby fikcyjnego badacza zmobilizują mnie do pracy. Nic błędniejszego. Gdy po godzinie, a nie znam się na nowoczesnych samolotach, ale i tak zrobiło mi się niedobrze; może to też po kawie rozpuszczalnej, w końcu wolę tradycyjne kakao, nasz bohater dociera do Szwajcarii i ogląda sobie zmrożone ciało denata, mnie już ogarnęło znużenie. Nie żeby fioletowe zwłoki Leonardo Vetry, fizyka i katolickiego księdza, z ukręconą głową i wyłupionym okiem nie były interesujące. O wypalonym słowie nie wspominając, ale... Właśnie.
Ale.
Problem w tym, że zadziałał mój „sapiens”. Bo już wiedziałam co będzie dalej, a samo rozwiązanie literackie wcale mnie nie interesowało. Nawet stworzenie materii z niczego, mknąca antymateria, nęcąca wegetarianka Vittoria Vetra, która musiała się pojawić, król na wózku inwalidzkim rzecz jasna, nic mnie nie mogło zmusić, by czytać dalej. Poza... cóż... poza pewnym zdaniem:
„Langdon już całkowicie się zgubił i zastanawiał się, w jakim języku oni rozmawiają.”

Jeżeli główny bohater jest w takiej kropce, to co może być dalej. Przewracałam strony, ale dalej nie było nic. Nawet Hassassin, najbarwniejsza postać, sprawiła mi zawód. Czeluście Rzymu nie wprowadziły w starożytny nastrój... a „homo”, cóż ono zasnęło. Niepobudzone zwiewnym językiem, nie zadziwione metaforami, czy choćby odrobinkę sensownymi pościgami. Nie popchnięte do działania intrygą, która byłaby tajemnicą. Moje „homo” się znudziło. Obudziłam się z nosem, na którym odcisnęły swe piętno litery: „Wiara jest uniwersalna. Tylko nasze konkretne metody jej rozumienia są arbitralne.” I pomyślałam sobie, że jest w tym coś z przepowiedni. Każdy wybiera własną drogę i każdy widzi inaczej. Obyśmy nikomu nie zabraniali naprawdę się rozglądać.

d25c9go
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d25c9go

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj