Trwa ładowanie...
recenzja
22-07-2015 14:26

Posag bez panny

Posag bez pannyŹródło: Inne
d126p6j
d126p6j

Rolnictwo to zajęcie dla cierpliwych, a świat roku 1900 pędzi do przodu w nigdy przedtem nie widzianym tempie… Jerzy Jezierski ma już z pięćdziesiątkę i córkę na wydaniu, ale nie przestają go kusić wciąż nowe przedsięwzięcia i wynalazki. Majątek ziemski Jerzego to prawdziwy poligon doświadczalny i muzeum porzuconych projektów. Któż chciałby czekać parę lat na owoce jakiegoś nowego pomysłu?

Chyba tylko ten nudziarz i hreczkosiej Andrzej, jego przyszły zięć. Kiedy już zaczęło się poważnie zanosić na to, że od wszelkich dylematów związanych z prowadzeniem gospodarstwa uwolni Jezierskich komornik i licytacja, przypomniano sobie o bystrym krewniaku Janie, który może będzie potrafił odnaleźć legendarny skarb rodzinny, daremnie poszukiwany przez dwadzieścia lat „posag Heleny”, ukryty gdzieś przez dziadka-oryginała, miłośnika szarad i zagadek…

„Zbrodnię w szkarłacie” czyta się z wyjątkową przyjemnością, gdyż mamy tu do czynienia nie tylko z interesująco skonstruowaną intrygą, ale, przede wszystkim, z opisem dworkowego, wielkopolskiego życia dalekim od wszelkich schematów z literatury popularnej. Pani domu nie musi być wcale piękna, polski patriota niekoniecznie jest wzorem rozwagi i pracowitości, panna na wydaniu wcale nie musi swego oblubieńca ani szaleńczo kochać, ani straszliwie nienawidzić a pruski urzędnik może być uprzejmym i bystrym przystojniakiem z modną bródką. Posiadłość jest nie tylko rozsądnie rozplanowaną sceną zabójstwa, ale i rozsądnie rozplanowanym miejscem do życia i pracy, służby jest tyle, ile trzeba (a nie, jak w większości powieści retro – cztery razy za dużo), organizowana uroczystość rodzinna ma właściwą skalę, czytelnik zaś – poczucie, że dla autorki oddychanie powietrzem roku 1900 jest zupełnie naturalne, więc sam równie naturalnie może się skupić na śledzeniu przygotowań do wesela (ze zwłokami zawiniętymi w dywan,
zalegającymi pod kanapą w gabinecie). Jan Morawski musi chwilowo zaniedbać poszukiwanie skarbu, aby skoncentrować się na wyciąganiu sympatycznych, choć niekoniecznie prawdomównych krewnych z piętrzących się kłopotów.

Z książki promieniuje ciepło, urok i subtelny dowcip, co, zważywszy gatunek, wymaga naprawdę świetnego pióra. Katarzyna Kwiatkowska po raz kolejny dowiodła, że jest absolutną mistrzynią polskich „cozy mysteries” – zbrodni w białych rękawiczkach.

d126p6j
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d126p6j

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj