Portret tak stary, a dziwnie aktualny

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

To pierwsza, a przynajmniej pierwsza opublikowana, bo podobno dwie wcześniejsze po odrzuceniu przez wydawców wylądowały w koszu, książka Orwella, stanowiąca w pewnym sensie klucz do całej jego późniejszej twórczości i jego sympatii politycznych. W odróżnieniu od następnych jego dzieł, nie jest ona dramatem obyczajowym ani satyrą polityczną, lecz ciekawym skrzyżowaniem prozy autobiograficznej i reportażu literackiego; jeśli nawet gości w niej cień fikcji, dotyczy on raczej kreacji poszczególnych postaci – może zlepionych z kilku czy nawet wielu rzeczywistych – niż istotnych realiów. Po cóż nam dociekać, czy dwudziestoparoletniego Blaira (bo Orwell narodził się dopiero przy oddawaniu tekstu do druku), początkującego dziennikarza marzącego o karierze literackiej, skłoniła do zakosztowania życia na poziomie tzw. minimum egzystencji reporterska ciekawość, czy też prawdziwy zbieg okoliczności, pozostawiający go niemal bez grosza w obcym kraju? Ważny jest rezultat: tyleż przejmujący, co budzący grozę i niesmak
obraz paryskich i londyńskich dzielnic biedy, przedstawienie poniżenia i upodlenia zamieszkujących je ludzi, w odniesieniu do których określenie „walka o byt” przestaje być tylko przenośnią. W środowisku najemnych pracowników fizycznych, wykonujących najcięższe i najgorzej płatne zajęcia, żebraków i włóczęgów trzeba walczyć o wszystko: kęs chleba, miskę czystej wody, dodatkową godzinę snu; na nic się przy tym zdaje wrażliwość, wielkoduszność, uczciwość, a i zwykła solidarność grupowa bywa w zaniku – w zamian krzewi się cwaniactwo, chamstwo, bezwzględność. Ten, kto stoi „oczko” wyżej, ma prawo odegrać się na podległych sobie: kelner obrzuca obelgami pomywacza, portier pełniący również funkcję kasjera okrada sezonowych pracowników, dozorca noclegowni szturcha i obraża pensjonariuszy. By odbić się od tego dna, trzeba mieć trzeźwy umysł – który nawet u osób wykształconych po popadnięciu w skrajną nędzę zaczyna szwankować na skutek niedoborowego odżywiania, przemęczenia, braku stymulacji intelektualnej i
często nadużycia taniego alkoholu – dobrą prezencję, jaką doprawdy trudno zyskać, myjąc się okazyjnie lub wcale i ubierając się w zniszczone, tygodniami nie prane łachmany – sporo hartu ducha, o którego utratę w tych warunkach nietrudno – i wreszcie przynajmniej łut szczęścia. Kto tych warunków nie spełnia, dołącza do grona trwale wykluczonych; uliczna prostytutka, żebrak, bezdomny lokator noclegowni to ludzie budzący odrazę lub w najlepszym razie politowanie w „lepiej urządzonych” warstwach społeczeństwa i nie mający szans na powrót do godnego życia...

Tworząc ten przygnębiający portret biedy, autor postarał się z reporterską dokładnością odmalować najdrobniejsze szczegóły – resztki jedzenia zalegające podłogę hotelowej kuchni, hordy robactwa grasujące w trzeciorzędnych paryskich pensjonatach dla ubogich, cuchnącą pościel i lepiące się od brudu ręczniki w londyńskich noclegowniach – próbując równocześnie dociekać natury mechanizmów, „nakręcających” błędne koło ubóstwa i ubarwiając całość nieco sarkastycznym humorem. Zapewne to owa umiejętność zachowania dystansu, spoglądania na wszystko, nawet swoje własne, doprawdy nie najkorzystniejsze, położenie z lekkim przymrużeniem oka pozwoliła młodemu Blairowi tak długo funkcjonować w patologicznych warunkach, chroniąc go zarazem przed popadnięcia w poważniejsze tarapaty i umożliwiając mu zgromadzenie unikalnego tworzywa literackiego (wykorzystanego później nie tylko w Na dnie..., ale i np. w wydanej po latach Córce proboszcza, gdzie bez trudu odnajdziemy echa własnych doświadczeń autora we włóczęgowskim
epizodzie bohaterki). I, choć pierwsza książka nie zawsze bywa prognostykiem późniejszych dokonań autora, w przypadku Orwella tak właśnie się stało: sukces Na dnie... był zapowiedzią sukcesu Braku tchu, Folwarku zwierzęcego i Roku 1984. Sama zaś treść książki okazała się – pomimo odejścia w niepamięć wielu przedstawionych w niej realiów – przerażająco aktualna, bo po upływie blisko osiemdziesięciu lat Orwellowski obraz dna zmienił się doprawdy niewiele: pójdźmy na większy dworzec kolejowy, przejdźmy się ulicami peryferyjnej dzielnicy – nie tylko w Paryżu i Londynie – a napotkamy ludzi i zjawiska zadziwiająco podobne do opisanych...

Wydawcy należy się uznanie za wprowadzenie na nasze półki tej interesującej pozycji, ale również i przygana za zapomnienie, że znajomość języka francuskiego nie jest w Polsce zjawiskiem powszechnym. Przeciętny polski czytelnik wie oczywiście, co znaczy merde, pardon i mon ami, znaczenia słowa plongeur łatwo domyśli się z kontekstu, ale już np. cytaty z tekstów piosenek czy też kwieciste wypowiedzi kucharzy są dlań absolutną carte blanche – tak więc wypadałoby przynajmniej trudniejsze wyrażenia opatrzyć przypisami.

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]