"To jest moja strona. Wynocha!" - tak wita gości w Internecie Wilq, komiksowy superbohater, a raczej superfrustrat wymyślony przez braci Bartosza i Tomasza Minkiewiczów.
Wilq to może największy frustrat w historii komiksu - wszystko go drażni, nic nie cieszy, wszystko kwituje wulgaryzmami. Jako bohater komiksowy doświadczył ostatnio nobilitacji - dotąd był tylko bohaterem krótkich historyjek w czasopiśmie "Produkt", teraz już doczekał się dwóch własnych albumów.
Amerykański superbohater pewnie bardzo by się z takiego awansu ucieszył, ale Wilq w albumach jest jeszcze bardziej rozdrażniony, bo ma teraz więcej roboty. Jeśli nikt go nie wzywa na pomoc, frustruje go to, że czuje się niepotrzebny. Ale jeśli go ktoś wzywa - wścieka się, że zawracają mu głowę.
Na stronie Wilqa *www.wilq.pl *www.wilq.pl autorzy komiksu prezentują ironiczny wywiad ze sobą. Jest tam napisane, że Wilq został wymyślony "podczas drugiej podróży w Himalaje".
Akcja "Wilqa" rozgrywa się w Opolu. Wieżowce, na dachu których nasz superbohater stoi ze skwaszoną miną i powiewa peleryną (którą wiatr co chwila narzuca mu na głowę), to po prostu bloki z pokomunistycznego osiedla. To nasza rodzima wersja Supermana, z tym, że blokers Wilq musi pracować w zgoła odmiennych od amerykańskich, warunkach..
W gruncie rzeczy twórcy ci robią w komiksie to samo co Masłowska w literaturze - pokazują polską frustrację, pełną kompleksów i agresji. Nie każdy ma ochotę stykać się z tymi uczuciami, toteż "Wilq" (tak jak zresztą Masłowska) raczej nie jest lekturą, którą można bez wahania polecić każdemu.