Trwa ładowanie...

Polska służąca nie mogła nawet liczyć na kąpiel. "Chyba że we łzach"

Na lekcjach polskiej historii poznajemy głównie losy rodzin królewskich czy szlacheckich elit. A jak żyło się tym, którzy pełnili funkcję służących? Joanna Kuciel-Frydryszak w "Służących do wszystkiego" przyjrzała się codzienności XIX- i XX-wiecznych służek. Z książki wyłania się zarówno przerażający obraz niewolnictwa, jak i heroizmu kobiet, które oddały serce swoim pracodawcom.

Służące w dawnych bogatych polskich domach robiły absolutnie wszystko. Nie mogły liczyć na luksusySłużące w dawnych bogatych polskich domach robiły absolutnie wszystko. Nie mogły liczyć na luksusyŹródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
dsclepw
dsclepw

W ostatnim czasie coraz częściej mówi się o kryzysie na rynku pracy. Złota era "wszystko dla pracownika" ponoć dobiegła końca. Niektórzy się przeciwko temu buntują, przywołując argument niewolniczej pracy dla "Januszy biznesu", inni pokornie się dostosowują, obawiając się utraty zatrudnienia. Aby jednak lepiej pojąć, czym może być naprawdę ciężka, niemal niewolnicza praca, warto sięgnąć po audiobook "Służące do wszystkiego" ze zbiorów Audioteki.

Z książki Joanny Kuciel-Frydryszak, autorki równie zajmującej lektury "Chłopki. Opowieść o naszych babkach", dowiemy się, jak zmieniały się wymagania właścicieli domów. Kiedyś zatrudniali praczki, niańki, kucharki, sprzątaczki, ale w drugiej połowie XIX wieku popularna stała się funkcja "służących od wszystkiego", czyli wykonywania kilku etatów w ramach jednego. I to był prawdziwy horror.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Audiobooki, od których się nie oderwiecie. Masa superprodukcji

Włos jeżył się na głowie, gdy słuchałam o tym, jak powszechna była agresja wobec służących. Bicie szmatami, ciągnięcie za włosy za niby źle wykonaną pracę było na porządku dziennym. Ba, swego czasu legalna była nawet chłosta!

dsclepw

Inną kwestią były warunki pracy. Służące często nie miały własnego pokoju, karmione były resztkami, nie miały jak zadbać o higienę. Jak przywołuje autorka "Służących od wszystkiego", w ankiecie Ministerstwa Pracy z 1919 r. służące stwierdziły, że "w Polsce nie ma zwyczaju kąpieli", jedna dodała "chyba że we łzach". Prasa zalecała, by umożliwiać służbie kąpiel w wodzie po domownikach, a nawet zachęcać do mycia zębów. Wszystko jednak zależało od dobrej woli pani domu.

W dodatku na początku XX wieku w prasie nie brakowało mrożących krew w żyłach opowieści o zbrodniach służących. Nagminne było porzucanie czy mordowanie własnych noworodków - gdyby młode mamy zatrzymały dzieci, straciłyby pracę, której musiały oddawać się w pełni, kosztem własnego życia prywatnego. Ale to nie wszystko.

W 1904 r. w Krakowie głośno było o Annie Batkównej, która zabiła swoją panią, profesorową Annę Bogucką. Po ośmiu latach chciała odejść ze służby, a pani domu zarzuciła jej kradzież i chciała przeszukać jej kuferek. Została zaatakowana siekierą przez służkę, która miała dość upokorzeń. Wcześniej profesorowa miała ją bić i głodzić. Mimo że Batkówna utrzymywała, że dokonała zbrodni w obronie własnej, skazano ją na 10 lat ciężkiego więzienia. 

Nierozpoznana służąca w 1930 roku Licencjodawca
Nierozpoznana służąca w 1930 rokuŹródło: Licencjodawca, fot: Narcyz Witczak-Witaczyński

Ale Joanna Kuciel-Frydryszak przywołuje też pokrzepiające przykłady dobrych relacji między służącymi a ich pracodawcami. Takich jak Marii Luty, służącej Henryka Sienkiewicza, która pilnowała jego willi w Oblęgorku oraz majątku podczas I wojny światowej, gdy pisarz z rodziną wyemigrował do Szwajcarii. U biskupa załatwiła przeniesienie cennych obrazów do katedry, a zbiorów biblioteki do seminarium. Gdy niemiecki żołnierz chciał zabrać myśliwskie okazy Sienkiewicza, podobno tak mu dogryzła, że będzie się chwalić czyimiś sukcesami, gdy nie posiada własnych, że zrobiło mu się głupio i zostawił poroża. 

dsclepw

Nie brakowało też katolickich służących, które w czasie II wojny światowej były gotowe ze swoimi żydowskimi gospodarzami pójść do getta. Traktowały ich jak najbliższą rodzinę. Jeśli pojawiła się szansa, by uratować dzieci, robiły to. Tak jak Karolina Sapeta z Witanowic, która przekupywała mieszkańców wsi, by nie wydali "jej" żydowskich dzieci. W 1995 r. dostała medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Historie opisane w "Służących do wszystkiego" bolą, obrzydzają i wzruszają. Boli niesprawiedliwość wobec kobiet traktowanych jak podludzie, obrzydza to, w jakich warunkach musiały żyć i pracować i do jakich okrucieństw potrafiły się posunąć w ostateczności. A wzrusza to, że niektóre ze służących nie traciły wewnętrznej siły, walczyły o siebie i o lepsze jutro, ale też potrafiły oddać serce swojej służbie i były za to doceniane.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
dsclepw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dsclepw